Eurosatory 2014
Tomasz Szulc
Eurosatory 2014
Tegoroczna Międzynarodowa Wystawa Obrony Lądowej i Przeciwlotniczej oraz Bezpieczeństwa Eurosatory nie zapisze się w annałach historii jako największa, choć zgromadziła rekordową liczbę wystawców – było ich 1501, w porównaniu do np. 978 przed dziesięciu laty. Nie była też najciekawsza, choć odbyła się w szczególnym dla europejskiej obronności czasie. Przez ostatnie ćwierćwiecze wydawało się bowiem, że ewentualność użycia na naszym kontynencie siły militarnej na dużą skalę jest mało prawdopodobna i z roku na rok maleje. Wydarzenia w Czeczenii były zbyt odległe by budzić niepokój, a wojnę domową w byłej Jugosławii, chociaż zakończoną interwencją zbrojną NATO, chętnie uznawano za wydarzenie lokalne o niemal wewnętrznym charakterze. Wydawało się, że głównym zagrożeniem dla cywilizowanego świata są terroryści, co znalazło swój wyraz choćby w nazwie paryskiego salonu, do której dodano słowo „sécurité”, czyli „bezpieczeństwa” (w domyśle – wewnętrznego), akcentując rolę wyposażenia i uzbrojenia dla jednostek antyterrorystycznych, policyjnych, a nawet ratowniczych.
Rok 2014 przyniósł znaczące przewartościowania w kwestii antycypowanych zagrożeń. Rosja anektowała Krym, co odbyło się wprawdzie bez walk i poważniejszych ofiar w ludziach, ale z użyciem siły militarnej. Zaraz potem rozgorzały walki we wschodniej Ukrainie, które trwają do dziś. Pod koniec maja fundamentaliści islamscy rozpoczęli ofensywę w Iraku, głosząc hasło utworzenia kalifatu, obejmującego co najmniej obecne terytoria Syrii i Iraku. Liczna i od lat szkolona ogromnym kosztem przez Amerykanów Nowa Armia Iracka okazała się niezdolna do walki, wskutek czego pojawiła się realna możliwość zastąpienia „demokratycznych” i prozachodnich władz przez kolejną nieobliczalną „republikę islamską”, wobec której jedynie zmasowane użycie siły może okazać się skuteczne.
W wielu krajach Europy głośno mówi się o potrzebie wzmocnienia sił zbrojnych, a niektórzy analitycy wieszczą powrót zimnej wojny z jej gigantycznymi wydatkami na zbrojenia, permanentnym napięciem w stosunkach międzynarodowych i znaczącymi ograniczeniami w handlu. Oznacza to gwałtowny powrót do zainteresowania sprawami obronności w Europie, a największa na kontynencie impreza wystawiennicza o czysto militarnym profilu, czyli Eurosatory, powinna na tym tylko skorzystać.
Tymczasem producenci najwyraźniej nie nadążają za zmianami sytuacji politycznej i wydają się być dość pasywni. Na przykład, mimo starań organizatorów, tylko niewiele firm zdecydowało się na udział w prezentacji dynamicznej swego sprzętu, choć był dla tego doskonały czas i miejsce w postaci rozległego toru taktycznego. Nie jest to wprawdzie, jak w Rosji, poligon, na którym na oczach widzów można prowadzić strzelania artyleryjskie i rakietowe, ale i tak daje szanse prezentacji walorów dynamicznych pojazdów wojskowych i wozów bojowych. Jeszcze na przełomie wieków w takich pokazach uczestniczył sprzęt z całego świata: wozy bojowe z RPA, Arabii Saudyjskiej, Australii czy Malezji, o Francji nawet nie wspominając. Ostatnio jednak nawet gospodarze nie „wysyłają w pole” wszystkich swoich asów atutowych: czołgu podstawowego Leclerc, kołowego bwp VBCI, odmian transporterów kołowych VAB i wozów rozpoznawczych. W pokazie dynamicznym uczestniczyła w tym roku wyłącznie „drobnica”, czyli lekkie i średnie samochody logistyczne i pojazdy opancerzone.
Niezależnie od tego na Eurosatory pokazano sporo militarnych nowości i takiego ich nagromadzenia nie należy oczekiwać na żadnej imprezie w tym, a zapewne i w przyszłym roku.
Francja
Można zaryzykować twierdzenie, że produkty firm francuskich były zaskakująco mało widoczne. Złożyło się na kilka przyczyn. Lider francuskiego sektora obronnego – firma Nexter – od lat eksponuje swój sprzęt na wydzielonym terenie, który nie jest dostępny dla większości zwiedzających i wielu z nich nawet nie wie, że za wysoką białą ścianą zgromadzono flagowe produkty militarne znad Sekwany. Podobnie, choć nieco mniej rygorystycznie, ogranicza dostęp do swej ekspozycji Thales. Na szczęście Armée de terre (Wojska Lądowe Sił Zbrojnych Republiki Francuskiej) przygotowały bogatą ekspozycję, choć rozmieściły ją w słabo oświetlonej i nieco peryferyjnej części jednego z dwóch głównych pawilonów Centrum Wystawienniczego Villepinte, gdzie od ponad dekady odbywa się Eurosatory.
Niezależnie od tego francuski przemysł dominował ilościowo na wystawie – były reprezentowane zarówno największe firmy, jak i niewielkie, wysoce specjalistyczne przedsiębiorstwa z nadzwyczaj bogatą ofertą. Największą nowością Nextera był TITUS, debiutujący na kontynencie (premierę miał na londyńskim DSEi 2013) – trzyosiowy pojazd kategorii MRAP. Jego nazwa to skrót angielskiej (!) nazwy: system taktycznego transportu piechoty i ładunków. O ile nieco wcześniejsze produkty firmy – kołowy transporter VBCI i wóz opancerzony Aravis są doskonale dopracowanymi wozami bojowymi o świetnej ergonomii, to TITUS zalicza się do kategorii wielkich i ciężkich mastodontów, wizualnie dorównując amerykańskim konstrukcjom w rodzaju MaxxPro. Oznacza to z jednej strony, że firma uznała potrzebę uzupełnienia swej oferty o pojazd tej, modnej wciąż kategorii, a z drugiej, że niezależnie od dużej podaży jest na wozy tej klasy wystarczający popyt. TITUS-a zbudowano w oparciu o układ jezdny i napędowy trzyosiowej Tatry, ale inaczej, niż w samochodzie ciężarowym, odstępy miedzy osiami są równe. Kierowane są koła pierwszej i ostatniej osi, dzięki czemu promień skrętu wynosi tylko 13 m przy długości wozu 7550 mm. Podczas jazdy szosowej odłącza się napęd środkowej pary kół. Pusty TITUS waży 17 ton, maksymalnie obciążony – 27 ton. Prototyp jest napędzany silnikiem o mocy 325 kW/442 KM, ale docelowo ma to być jednostka napędowa o mocy 370 kW/503 KM. Pojemność kabiny wynosi 14,4 m3, a mieści się w niej 12 żołnierzy lub różnorodne wyposażenie i uzbrojenie. Modułowa konstrukcja poszczególnych wersji ułatwi dostosowywanie pojazdów do aktualnych potrzeb i obniży koszty eksploatacji. Ochrona balistyczna jest utrzymana na poziomie 3–4, a przeciwminowa może osiągnąć 3A/3B. Przewidziane jest zastosowanie pancerza prętowego przeciw głowicom kumulacyjnym.
W przypadku innych konstrukcji Nextera innowacje sprowadziły się do zastosowania nowych odmian osłon zewnętrznych, głównie chroniących przed kumulacyjnymi pociskami, wystrzeliwanymi z przenośnych granatników. Przykładami były czołg Leclerc z pakietem AZUR i wóz rozpoznawczy AMX-10RC z pancerzem prętowym. Niewątpliwie kolejnym impulsem dla tych działań była francuska interwencja w Mali, jedna z nielicznych w świecie skierowanych przeciw fundamentalistom islamskim, która zdaje się przebiegać z powodzeniem. Bez szczególnego rozgłosu pokazano VBCI w eksportowej wersji z bezzałogową wieżą Hitfist OWS włoskiej Oto Melary i kamuflażem mobilnym MCS Barracuda Saaba, inną propozycją był transporter opancerzony na bazie tego samego pojazdu, ale z bezzałogowym stanowiskiem CROWS Kongsberga ze zintegrowaną wyrzutnią ppk Javelin. Debiutował także Aravis w nowej odmianie wersji Observation – wyposażony w teleskopowy maszt z aparaturą optroniczną obsługiwaną przez dwóch operatorów dysponujących panoramicznymi wyświetlaczami wielofunkcyjnymi. W sferze sprzętu artyleryjskiego europejską premierę miała 155 mm aramtohaubica CAESAR na nośniku w postaci ciężarówki Ashok Leyland 6x6, opracowana z myślą o rynku indyjskim.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 8/2014