Fatalne półrocze 3. Pułku Lotniczego. Wypadki lotnicze w poznańskim pułku w drugiej połowie 1932 roku

Fatalne półrocze 3. Pułku Lotniczego.  Wypadki lotnicze w poznańskim pułku w drugiej połowie 1932 roku

Mariusz Niestrawski

 

Wypadki lotnicze to stały element towarzyszący lotnictwu w ciągu całej jego historii. Ze względu na swego rodzaju spektakularność przykuwają szeroką uwagę społeczną. W historii lotnictwa wojskowego II Rzeczypospolitej nie brakowało katastrof, które kosztowały niejedno żołnierskie życie. W drugim półroczu 1932 roku fatalna seria śmiertelnych wypadków lotniczych dotknęła poznański 3. Pułk Lotniczy.

Niejako zapowiedzią nadchodzących katastrof były wydarzenia z końca lipca 1932 roku na terenie lotniska Ławica. Wieczorem 27 lipca po starcie z Ławicy awarii uległ silnik Poteza XXVA2 z 61. Eskadry Lotniczej z lwowskiego 6. Pułku Lotniczego (załoga sierż. pil. Aleksander Tomaszek i por. obs. Jan Haręźlak). W czasie lądowania awaryjnego samolot ześlizgnął się na skrzydło. Na miejsce katastrofy wysłano samolot-sanitarkę. Lotnicy byli ranni, ale ich stan okazał się niegroźny.

Poza tym w lipcu odnotowano kilka zdarzeń lotniczych związanych już ściśle z 3. Pułkiem Lotniczym. W 34. Eskadrze Liniowej zanotowano jeden wypadek w czasie lotu nocnego i jedno przymusowe lądowanie za dnia. W 35. Eskadrze Liniowej miało miejsce jedno przymusowe lądowanie za dnia, w eskadrze treningowej natomiast jeden wypadek w czasie lotu w świetle dziennym.

Pierwszą ofiarą śmiertelną w 3. Pułku Lotniczym tego feralnego lata był porucznik pilot Ludwik Pietraszkiewicz, dawny obserwator 31. Eskadry Liniowej, przeszkolony w pilotażu myśliwskim w Grudziądzu i przydzielony do 131. Eskadry Myśliwskiej. W czwartek 18 sierpnia myśliwce z tej eskadry wykonywały lot ćwiczebny. Około 9.00 PWS-10 Pietraszkiewicza zapalił się w powietrzu. Samoloty znajdowały się na wysokości zaledwie 300–400 metrów, maszyna więc niemal momentalnie uderzyła o ziemię, odbiła się i przy drugim uderzeniu wryła w podłoże. Palący się pilot został wyrzucony z kabiny i rozbił głowę o pień ściętej wierzby. Pietraszkiewicza próbował ugasić kowal zatrudniony w 3. Pułku Lotniczym nazwiskiem Jańczyk. Pomoc była spóźniona, zanim Jańczyk zdusił płomienie, lotnik już nie żył.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 6/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter