Flota powietrzna SAR odzyskuje kondycję

Flota powietrzna SAR odzyskuje kondycję

Marian Kluczyński

Przez kilka ostatnich miesięcy Gdyńska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej nie miała już czym wykonywać zadań ratowniczych. Zakłady lotnicze PZL Świdnik (obecnie koncern Leonardo) opóźniały remont i modernizację przebywających tam pięciu maszyn. Pozostałym w dyspozycji Brygady maszynom zaczęły kończyć się resursy. Przetarg na nowe śmigłowce Caracal został unieważniony. Dopiero na początku tego roku sytuacja zaczęła się nieco klarować, gdy rozpoczęto oblatywać modyfikowane maszyny.

Pierwszy z pięciu śmigłowców, przebywających od blisko trzech lat w Świdniku o numerze taktycznym 0209, powrócił 21 lutego do 43. Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni Babich Dołach. Przyprowadzili go doświadczeni piloci Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej: kmdr por. pil. Wojciech Orliński, kmdr por. pil. Wojciech Koliczko, st. chor. szt. Wiesław Warmiński i kmdr por. Wojciech Gawan. W Świdniku prowadzone są obloty kolejnych maszyn.

Zmodernizowany do wersji W-3WA śmigłowiec o numerze 0209, to najstarszy śmigłowiec PZL Świdnik w naszych siłach zbrojnych. Do Marynarki Wojennej trafił jako śmigłowiec transportowy. Wraz z maszyną o numerze 0304 rozpoczął służbę w ówczesnej 18. Eskadrze Lotnictwa Łącznikowego Marynarki Wojennej. Rozpoczęta eksploatacja miała potwierdzić możliwości tej maszyny i przydatność do służby na morzu. Zebrane doświadczenia z ich eksploatacji pozwoliły na wprowadzenie tego typu śmigłowców – przystosowanych do wersji ratowniczej – do służby w morskim rodzaju sił zbrojnych. Tak powstała wersja morska W-3 RM Anakonda, która od 25 lat dobrze służy ludziom morza. Pierwsze dwie maszyny rozpoczęły służbę w 1992 roku, a kolejna rok później. To właśnie one przeszły modernizację w Świdniku i niebawem zasilą flotę powietrzną ratownictwa morskiego.

– Cieszyłem się jak go przyprowadziłem ponad ćwierć wieku temu, aby zobaczył morze i pokazał co potrafi – stwierdził kontradmirał rez. pil. Zbigniew Smolarek. – Teraz też się cieszę, że przeżywa drugą młodość. Oby jak najdłużej latał bezpiecznie. Chciałbym podkreślić, że to dzięki tym pierwszym maszynom transportowym powstał prototyp śmigłowca ratowniczego W-3RM o numerze taktycznym 041, za sterami którego spędziłem wiele godzin sprawdzając jego możliwości, demonstrując je na różnych pokazach, łącznie z pływaniem na Zatoce Gdańskiej z okazji święta Marynarki Wojennej. Wyniki były zadawalające więc złożyliśmy zamówienie na ich budowę. Chociaż pływaki w W-3 RM służą do awaryjnego wodowania, to szczęśliwie udawało mi się podrywać maszynę w powietrze. Na seryjnych maszynach już tego nie wykonywaliśmy.

Po powrocie pięciu maszyn, kolejne śmigłowce W-3 RM Anakonda trafią do modyfikacji. Do końca 2018 roku powinny wszystkie być zmodyfikowane do wersji W-3WARM. Pierwsze dwie najstarsze maszyny transportowe zmodyfikowane zostały do wersji ratowniczej W-3WA. Obecnie wszystkie śmigłowce po modyfikacji będą posiadały identyczne wyposażenie, co znacznie usprawni szkolenie załóg i ich obsługę. Jedynie dwa najstarsze śmigłowce nie posiadają rozmieszczonych wokół kadłuba sześciu nadmuchiwanych pływaków do wodowania, które pozwalają śmigłowcowi usiąść awaryjnie na wodzie i ewakuację jej załogi. Jak zapewniają użytkownicy, nie obniża to ich sprawności ratowniczych.

Zmodyfikowane śmigłowce otrzymały nie tylko nowe barwy, ale także wyposażenie. Jest to już nowoczesny śmigłowiec, przyjemny w pilotażu, jak podkreślają piloci. Jego kabina robi wrażenie. Przyrządy są lepiej rozmieszczone, dzięki temu piloci mają łatwiejszy do nich dostęp. Nowością jest m.in. cyfrowy system sterowania silnikami FADEC – ang. Full Authority Digital Engines Control (dotychczas posiadały analogowy), co zwiększa efektywność pracy silników, skraca czas rozruchu. Nowości jest znacznie więcej. Nowe jest wyposażenie nawigacyjne (radar GPS) oraz ratownicze (kosz, pętle, noszę, respirator), nowe kamery termowizyjne sprzężone z reflektorami, tzw. szperaczami itp. Ponadto otrzymały system automatycznej identyfikacji jednostek pływających AIS, który znacznie usprawni prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczej, ewakuacji poszkodowanych z pokładów statków. Załoga od startu widzi, gdzie znajduje się jednostka wzywająca pomocy. W związku z tym, powracające maszyny nie od razu włączone będą do systemu ratowniczego. Nowe systemy wymagają poznania ich, a więc muszą zostać przeszkolone załogi i personel techniczny.

Powracające ze Świdnika śmigłowce mają już inne barwy. Biało-czerwono-niebieskie kolory zastąpiły: szary – kadłub, pomarańczowe – felgi kół, pyłofiltry i końcówki stateczników poziomych, czarna – przednia górna część kadłuba, kotwica i pas za rurami wylotowymi, żółty – napis SAR (Search and Rescue).

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 3-4/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter