Focke-Wulfy nad Kijowem. Cz. III
Kronika zwycięstw i porażek II Gruppe Jagdgeschwader 54 w walkach o ukraińską stolicę w 1943 roku na bazie źródeł niemieckich i rosyjskich. Część III
Iwan Ławrinienko
Sowiecka ofensywa rozpoczęta 3 listopada 1943 roku z przyczółka w rejonie Ljuteż zaskoczyła niemieckie dowództwo, doprowadzając do szybkiego zdobycia przez Armię Czerwoną Kijowa. W powietrzu opór wspierającym natarcie samolotom 2. Armii Lotniczej stawiał dywizjon II./JG 54. To właśnie wówczas dwóch jego pilotów raportowało sukcesy, które do dzisiaj są oficjalnymi rekordami świata pod względem wyników osiągniętych przez jednego pilota w ciągu jednego dnia walk oraz podczas jednego lotu. I choć dywizjonowi nie można odmówić morderczej skuteczności, to czy Leutnant Emil „Bully” Lang faktycznie zestrzelił 3 listopada 18 samolotów, a Hauptmann Erich Rudorffer trzy dni później strącił 13 Jaków w jednej walce?
Wreszcie udana ofensywa (3–4 listopada)
Rankiem 3 listopada jednostki 38. i 60. Armii, po potężnym, 40-minutowym przygotowaniu artyleryjskim, rozpoczęły decydującą, jak się miało okazać, ofensywę w kierunku południowym i południowo-zachodnim. Zadaniem znacznie wzmocnionej w przeddzień ataku 38. Armii było ominięcie Kijowa od zachodu i ruszenie w kierunku miast Wasilkow i Fastow oraz zdobycie 5 listopada stolicy Ukrainy. Niemcy zostali zaskoczeni, dowódca Grupy Armii Południe, feldmarszałek Erich von Manstein, wciąż wierzył, że Rosjanie uderzą z przyczółka Bukrin. W ciągu dnia sowiecka piechota, wsparta niewielką liczbą czołgów, podczas zaciekłych walk w zalesionym terenie przedarła się przez dwie ufortyfikowane linie obronne Niemców. Na kierunku głównego ataku wojska radzieckie weszły w linie obronne Wehrmachtu na głębokość od 5 do 12 kilometrów. Przy tym dwie główne karty atutowe Armii Czerwonej – 3. Gwardyjska Armia Pancerna i 1. Gwardyjski Korpus Kawalerii – nie brały udziału w walkach i przygotowywały się do wejścia w wyłom zrobiony przez piechotę. Z drugiej strony ataki 27. i 40. Armii na przyczółku Bukrin po raz kolejny napotkały silny opór i kontrataki wroga, przez co nie powiodły się. Ich ofensywa odegrała rolę przynęty i związała znaczne siły niemieckie, które nie mogły być przerzucone na przyczółek Ljuteż.
2. Armia Lotnicza zapewniała silne wsparcie nacierającym wojskom, wykonując 3 listopada ponad 1150 lotów, w większości w ciągu dnia. Tylko samoloty szturmowe 5. SzAK i 291. SzAD wykonały ponad 450 misji bojowych i zgłosiły zniszczenie lub uszkodzenie 21 czołgów, 98 pojazdów, 6 moździerzy, 28 wozów, wysadziły co najmniej 3 składy amunicji, zmusiły do milczenia 16 baterii artylerii polowej i 11 baterii przeciwlotniczych, szacowano, że zabito i raniono do 500 żołnierzy. Również Luftwaffe operowała tego dnia dość aktywnie, lecz ze względu na niewielkie siły w rejonie Kijowa i zaangażowanie części sił w innych sektorach frontu intensywność działań była znacznie mniejsza. Niemniej jednak bombowce dwusilnikowe i nurkujące wielokrotnie atakowały nacierające wojska radzieckie, operując w grupach od 15 do 30 maszyn. Obserwatorzy tylko jednej, 38. Armii odnotowali loty około 265 samolotów z czarnymi krzyżami.
Był to również gorący dzień dla dywizjonu II./JG 54. Osłaniając własne wojska i eskortując bombowce, piloci jednostki napotykali formacje sowieckich samolotów podczas niemal każdego lotu. Rozpoczęły się walki powietrzne, w których Niemcy odnieśli liczne sukcesy. Norbert Hannig dobrze oddał w opublikowanych wspomnieniach atmosferę pierwszego dnia sowieckiego natarcia: Kiedy wzeszło słońce, siły powietrzne Armii Czerwonej dały mocny głos w ofensywie. Nie mieliśmy kontaktu telefonicznego z naszą eskadrą ani z żadnym innym dowództwem Luftwaffe. Pozostawiono nam wolny wybór, w jaki sposób dać „wsparcie obrońcom miasta”. Zdecydowaliśmy się polecieć w naszej zwykłej formacji par. Wystartowaliśmy bezpośrednio z hangarów, gdy niebo nad lotniskiem było wolne od samolotów wroga. Nasze podwozia nie zdążyły się schować, a już byliśmy wśród hord Rosjan. Prawdopodobnie nawet nie zauważyli naszej obecności, ponieważ „skakaliśmy po dachach” przez płonące miasto przed nabraniem wysokości. W ciągu dnia ilość przeciwników rosła i każdemu z nas udało się zdobyć punkty. A pod nami rozpętało się piekło. Gdziekolwiek spojrzałeś, wszędzie panował kompletny chaos i zamieszanie.
Pierwszą udaną walkę z radzieckimi samolotami szturmowymi i myśliwcami piloci 5./JG 54 przeprowadzili przed południem. W starciach, które miały miejsce w godz. 11.15–11.42 w rejonie Glebowka–Kozarowiczi–Ljuteż, niemieccy piloci zgłosili zniszczenie sześciu Iłów-2 i trzech Jaków. Cztery Iły-2 i wszystkie trzy myśliwce miały paść ofiarą dowódcy eskadry Leutnanta Langa. Choć czas w zgłoszeniach niemieckich różni się nieco od czasu pierwszych strat samolotów szturmowych 2. Armii Lotniczej, można uznać, że przed południem piloci eskadry rozprawili się z załogami 291. SzAD, które od rana atakowały pojazdy opancerzone, artylerię i siły wroga w rejonie wsi Puszcza Wodica, na północny zachód od Kijowa. Straty sowieckie były jednak znacznie mniejsze, niż to opisali Niemcy. Według sowieckich danych około godz. 10.30 para Fw 190 w pobliżu wsi Moszczun zaatakowała grupę samolotów szturmowych z 617. SzAP. Niemcy okazali się uparci, atakując Iły od ogona i z przodu, strzelając z odległości 50 metrów. W rezultacie zniszczyli Iła-2 z załogą mł. lejtnant W.Z. Pogodajew i szer. M.E. Tepljakow. Jak się później okazało, Pogodjaew przeżył, ale miał ciężką ranę głowy i uraz kręgosłupa. Uszkodzony został samolot lejtnanta G.P. Basenko i sierżanta S.P. Bogdanowa. Pilot próbował wylądować na obrzeżach jednej z wiosek, ale obaj członkowie załogi zostali uznani za zaginionych. Choć według sowieckich danych dwóm strzelców szturmowików udało się zestrzelić jednego z napastników, a pilot drugiego Iła-2 uszkodził drugiego w ataku czołowym, w rzeczywistości obaj Niemcy ani ich samoloty nie odnieśli żadnych obrażeń. Dlaczego myśliwce eskorty nie pomogły w walce z Focke-Wulfami, pozostaje tajemnicą. W raportach 737. IAP, odnoszących się do lotów o tej porze dnia, w ogóle nie wspomniano o działaniach myśliwców wroga – możliwe, że piloci sowieckich myśliwców przegapili ataki Niemców.
Chociaż najwcześniejsze niemieckie zgłoszenie Iła-2 odnotowano o godz. 11.15, to prawdopodobnie właśnie piloci 5./JG 54 dowodzeni przez Langa zestrzelili oba szturmowiki 617. SzAP. Niemcy trzykrotnie przecenili swój wynik, ponieważ oprócz czterech zestrzeleń Langa po jednej maszynie zgłosili Feldwebel Hoffmann i Obergefreiter Manfred Peschke. Zgłoszenia tych dwóch ostatnich są zresztą najbliższe stratom 617. SzAP. Gwoli sprawiedliwości należy wskazać, że mniej więcej w tym samym czasie co walka lotników 617. SzAP nad wsią Moszczun nad własnym lotniskiem został uszkodzony samolot dowódcy pułku podpułkownika W.D. Łomowcewa. Podczas startu do lotu bojowego, po pierwszym zwrocie na kurs docelowy, na wysokości 150 metrów został zaatakowany przez parę Fw 190. W rezultacie ostrzału samolot został uszkodzony, a pilot lekko ranny w rękę i głowę. Ponieważ Niemcy po tym pierwszym ataku odeszli na zachód, Łomowcewowi udało się bezpiecznie wylądować na swoim lotnisku. Sukces ten jednak nie został zgłoszony przez niemieckich pilotów, ponieważ wszystkie ich meldunki o zestrzelonych Iłach-2 dotyczyły rejonu linii frontu i zachodniego brzegu Dniepru, a Łomowcew został zaatakowany daleko na sowieckich tyłach.
Niemieckie myśliwce uszkodziły również dwa Iły-2 z 264. SzAD. Sowieckie dokumenty nie wskazują godziny wylotu, ale według dziennika bojowego 3. GIAP, który osłaniał szturmowiki, jeden z nich mógł być celnie ostrzelany w godz. 11.20–12.00, co pasowałoby do zgłoszenia Langa. Możliwe, że Ił-2 nr 8516 z 235. SzAP trafił pod lufy tego asa, gdy formacja tego pułku została zaatakowana przez osiem Fw 190. W postrzelanym samolocie zginął strzelec pokładowy starszyna W.N. Akimow. Pilot starszy sierżant I.W. Fedin bezpiecznie dotarł do lotniska, ale z powodu uszkodzenia podwozia samolot wylądował na brzuchu i wymagał remontu. W związku z tymi stratami wydaje się wątpliwe, że Lang mógł skutecznie atakować różne grupy samolotów szturmowych w ciągu dość krótkiego czasu, tj. 6 minut, jaki wskazał w swoich zgłoszeniach. Najprawdopodobniej miał do czynienia z lotnikami różnych dywizji lotnictwa szturmowego i w walce zestrzelił nie cztery, a jednego Iła-2, drugiego tylko uszkodził.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 8/2021