Francuskie pancerniki końca XIX wieku (część 1)
Michał Glock
Francuskie pancerniki końca XIX wieku
(część 1)
W natłoku informacji o okrętach II wojny światowej czasami warto spojrzeć wstecz. Chodzi o to, aby zrozumieć jak długą drogę ewolucji w niektórych państwach musiał przejść pancernik, zanim stał się najgroźniejszym orężem walki morskiej XX wieku. Niniejszy artykuł stanowi próbę przybliżenia konstrukcji pierwszych francuskich jednostek tej klasy, których budowę rozpoczęto po zakończeniu wojny z Prusami.
Meandry francuskiej polityki morskiej czasów III Republiki były tak samo skomplikowane jak losy jej poszczególnych rządów zmieniających się niczym w kalejdoskopie. Tak jak we wszystkich chyba marynarkach świata w okresie ich intensywnego rozwoju, w Marine Nationale pojawiły się początkowo dwie sprzeczne tendencje. Z jednej strony byli konserwatywni oficerowie, którzy swoją karierę zrobili jeszcze za Napoleona III, z drugiej – zwolennicy modernizacji floty, choć na tym etapie nie należy ich jeszcze utożsamiać z krzykliwą „młodą szkołą”.
Ogólnie rzecz biorąc, konserwatystom chodziło o utrzymanie stanu posiadania i kontynuację własnych karier, a liberałom – a była to już przecież III Republika – o ograniczenie wpływów politycznych floty, gdzie była duża i mająca wiele do powiedzenia grupa zwolenników Cesarstwa. Sprawa rozbudowy sił morskich i zamawiania w stoczniach nowych okrętów została w latach 70. XIX w. zepchnięta na dalszy plan. Powód podstawowy był dość trywialny. W czasie wojny z Prusakami w latach 1870-1871 flota całkowicie zawiodła pokładane w niej nadzieje i za Republiki postanowiono radykalnie ograniczyć wydatki na rozbudowę sił morskich. W zamian strumienia pieniędzy i gruntownej modernizacji doczekała się armia lądowa. Poza tym z okresu Cesarstwa pozostała całkiem liczna grupa pancerników zaprojektowanych przez inż. Stanislasa Dupuy de Lôme’a (1816-1885), których protoplastą była słynna drewniana fregata pancerna Gloire (i wzorowane na niej okręty typu Flandre). W grupie tej była również niezbyt udana, ale za to wykonana całkowicie z żelaza, fregata pancerna Couronne (zaprojektowana przez Camille’a Audeneta). Wszystkie te jednostki były okrętami o wyporności normalnej w granicach 5600-6100 t, uzbrojonymi w 30 do 34 dział stojących po obu burtach na ciągłym pokładzie bateryjnym (zw. też czasami artyleryjskim). Większe, bo o wyporności normalnej 6595 (wg innych danych 6715) t, były dwa pancerniki Magenta i Solferino, jedyne w historii (!) okręty pancerne mające dwa ciągłe pokłady bateryjne (pierwotnie uzbrojone w 16 armat 55-funtowych i 34 30-funtowe), choć nie były one w istocie szczytem techniki.
Reasumując, posiadane jednostki marynarki francuskiej były względnie nowe i mogły działać z powodzeniem jeszcze przez kilkanaście kolejnych lat (Gloire została rozbrojona w Breście w 1871 r., pod koniec 1879 skreślona i w roku następnym rozebrana w tymże samym porcie). Łącznie w chwili narodzin III Republiki Francuzi mieli 34 pancerniki (!), z czego 23 to większe fregaty pancerne, a pozostałe korwety pancerne – protoplaści późniejszych pancerników kolonialnych czy pancerników II klasy.
Pewnym ukłonem w stronę nowoczesności były okręty obrony wybrzeża, np. typu Cerbere ukończone w latach 1869-1871. Celowo nie użyto tu określenia pancernik obrony wybrzeża w sensie XX-wiecznym, gdyż jednostki te były w rzeczywistości solidnie opancerzonymi taranowcami. W przeciwieństwie do brytyjskiego Polyphemusa (zbud. 1878-1882) czy późniejszego amerykańskiego Katahdina (zatwierdzony 1889, zbud. 1891-1896), Francuzi swoje okręty uzbroili w ciężkie działa w obracanej na barbecie wieży, co było z kolei efektem odwiedzin amerykańskich monitorów w Europie po zakończeniu ich działań w wojnie domowej.
Na taranowce nieprzypadkowo zwrócono tu uwagę. Koncepcja taranowania okrętów przeciwnika we Francji dość długo święciła triumfy (miała swoich zwolenników również w Wielkiej Brytanii). Wyznawali ją zazwyczaj konserwatyści, dla których artyleria na pancernikach miała służyć wyłącznie do uszkodzenia przeciwnika w taki sposób, aby można go było później staranować i zatopić. Nie ulega wątpliwości, że było to pokłosie bitwy pod Lissą – wyspą na środku Adriatyku (dziś znaną jako Vis) – stoczonej w 1866 r., z tą różnicą, iż taranowanie tak naprawdę było dziełem przypadku, a sam szyk klina, który zastosował kadm. Tegetthoff był wypadkową słabości dowodzonej przez niego floty i poniekąd w pewnym sensie desperacji. Przypadki taranowania nieobce były również flotom walczącym w czasie amerykańskiej wojny domowej. Niemniej jednak pomysł budowania pancerników wyposażonych w tarany przyjął się we Francji jak nigdzie indziej (nie licząc kilku jednostek wcześniejszych było to 6 okrętów zaczętych w latach 70. XIX w. i 4 z programu 1880).
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 6/2013