G3: hiszpańska branka
LESZEK ERENFEICHT
G3: hiszpańska branka
Historia zachodnioniemieckiego karabinu G3 korzeniami sięga II wojny światowej, a jej prapoczątków można się dopatrywać w... polskim karabinie Edwarda Sztekego! Potem los zaprowadził konstrukcję z Francji i Hiszpanii do Niemiec i Holandii – a stamtąd na cały świat
Zamek karabinu Sztekego (na patencie podpisał się: Stecke) składał się z wsuniętych jedna w drugą dwóch części ruchomych względem siebie: tłoka zaporowego z czółkiem i wkładu ryglowego z iglicą. Dopóki wkład ryglowy nie wysunął po zatrzymaniu zamka na obie strony dźwigni ryglujących, wchodzących w płytkie opory w komorze zamkowej – zamek był odryglowany i mógł się przesuwać w komorze zamkowej. Po zamknięciu napędzany dalej sprężyną powrotną wkład ryglowy wypychał półokrągłe końce dźwigni ryglujących na zewnątrz i dociskał za pośrednictwem ich wewnętrznych końców zamek w przednie położenie, po czym zbijał spłonkę (patent pokazuje broń Sztekego jako strzelającą z otwartego zamka). Zamek nie był w żaden sposób trwale zaryglowany, dźwignie jedynie opóźniały jego otwarcie w stosunku do ruchu wkładu, przy okazji działając jako przednia para przyspieszników, wspomagających odrzut wkładu wewnątrz zamka. Po strzale odrzut powodował ruch wkładu ryglującego do tyłu, dźwignie traciły oparcie wewnątrz zamka i chowały się do wnętrza trzonu, przyspieszając jego ruch do tyłu. Wkład, osiągając kres swojej drogi wewnątrz zamka, uderzał z kolei w dwa tylne przyśpieszniki, których obrót oddawał zamkowi energię zabraną przez przednie przyspieszniki, nadając teraz większą prędkość zamkowi, który wyciągał i wyrzucał łuskę. Brzmi to dość zawile, ale rzut oka na schemat (na następnej stronie) pomaga ogarnąć istotę rzeczy. Patent Sztekego (więcej o jego karabinie: STRZAŁ 1-2/14) był do tej pory niewłaściwie kojarzony z MG 42 (STRZAŁ 10/08), z którym jednak nie łączy go właściwie nic: tamto jest broń z zamkiem w pełni ryglowanym (tyle że rolkami), zaś karabin Sztekego ma zamek półswobodny. Co więcej, patent mówi wyraźnie, że układ ma pracować bez dostarczenia zewnętrznej energii, zaś mechanizm MG 42 uruchamiany jest krótkim odrzutem lufy.
Pierwsze koty za płoty Bardziej obiecująco wygląda doszukiwanie się inspiracji (ale stąd do kopii jeszcze daleka droga) patentem Sztekego w prototypowym karabinie automatycznym StG 45(M) na nabój pośredni 7,9 mm × 33, skonstruowanym u Mausera. O ile historia niemieckich Sturmgewehrów (STRZAŁ 10/10) zwykle bywa zawężana do projektów Haenela i Walthera, to w tworzeniu broni tego rodzaju brało udział więcej firm – w tym Mauser. Pracujący tam w ramach zakładów w Oberndorfie Abteilung 37, Konstruktion und Werkstatt für leichte Militärwaffen (wydział 37, konstrukcyjno- prototypowy broni strzeleckiej), przygotował projekt karabinu noszącego wewnętrzne oznaczenie kodowe Gerät 06. Pierwotnie owo Urządzenie 06, dzieło Ernsta Altenburgera (współtwórcy MG 34) i młodego (31-letniego) inżyniera Ludwiga Vorgrimlera, było bronią działającą na zasadzie odprowadzenia gazów prochowych z krótkim ruchem tłoka gazowego, przy czym ryglowanie zamka odbywało się podobnie jak w MG-42 przy pomocy rolek. Prototyp powstał latem 1943 roku, kiedy MP 43 w swej ostatecznej formie był już wprowadzany do uzbrojenia pierwszych jednostek, mających testować na froncie nową koncepcję karabinów szturmowych, więc jego szanse na realizację były od początku słabe. Władze Mausera liczyły jednak na to, że dopracowana broń osiągnie tak znaczną przewagę (zwłaszcza w dziedzinie taniości produkcji i uproszczenia konstrukcji) nad konkurencyjnymi Sturmgewehrami Haenela, że władze wojskowe nie będą miały wyboru i przyjmą także ich dzieło.
Z początku się na to nie zanosiło, bo zarówno wcześniejszy Gerät 03 (na nabój pełnej mocy, przeróbka G 43), jak i 06 działały bardzo zawodnie, a w strzelaniu seriami były niecelne z powodu drgań. Nowa odmiana Gerät 06.2 z roku 1944 nie miała już mechanizmu gazowego, a dzięki zmianie ukształtowania wkładu ryglującego zamek stał się półswobodny (rolki opierały się nie o płaską powierzchnię wkładu, ale o jej czołowy skos, dzięki czemu siły działające przy odrzucie na rolki wspomagały odrzut wkładu, pełniąc rolę analogiczną do przednich przyspieszników z patentu Sztekego). Mimo znaczącej poprawy niezawodności, nadal nie był to poziom usprawiedliwiający zatrzymanie produkcji MP 43, przemianowanego w czerwcu 1944 roku na MP 44. Radykalną poprawę przyniosła dopiero druga gruntowna modernizacja przeprowadzona już przez samego Vorgrimlera, która doprowadziła do powstania zupełnie nowego Gerät 06H. Sufiks H oznacza halbstarre Verriegelung (ryglowanie półstałe), podkreślając naturę użytego w nim zamka półswobodnego – choć ten pojawił się już w poprzedniej odmianie. Przełomową nowością 06H było użycie rowków Revellego w komorze nabojowej, pozwalające wyrównać ciśnienie otaczające łuskę, by zapobiegać jej rozdęciu i utykaniu. W drugiej połowie 1944 roku prototyp był testowany przez HWA (Heereswaffenamt – Urząd Uzbrojenia Wojsk Lądowych) na słynnym poligonie Erprobungstelle Heer w Kummersdorfie koło Zossen. Tym razem wyniki prób były nareszcie zadowalające, prototyp celnością niezawodnością dorównywał kontrolnemu MP 44, a obliczenia wskazywały, że produkcja będzie znacznie mniej czasochłonna (7,5 zamiast 14 roboczogodzin) i tańsza (50 RM zamiast 70). W grudniu zamówiono partię próbną liczącą 30 egzemplarzy, które miały już nosić oznaczenie wojskowe: Sturmgewehr 45(M).
Termin dostawy w marcu 1945 roku nie został dotrzymany na skutek problemów materiałowych i wykonawczych. StG 45(M) wymagał głębokiego tłoczenia elementów blaszanych, co było technologią stwarzającą znaczne problemy sprzętowe i przez to słabo rozpowszechnioną – tworząc niebezpiecznie wąskie gardło procesu produkcyjnego. W ostatecznym rezultacie do upadku Rzeszy i wejścia aliantów powstało zaledwie kilka z 30 zamówionych karabinów. Francuzi zajęli Oberndorf w ostatnie urodziny Wodza, 20 kwietnia 1945 roku. W ich ręce wpadła cała fabryka i liczne prototypy z przeszłości, lecz konstruktorzy i najnowsze wynalazki, w tym lotniczy karabin maszynowy MG 213/215 z zamkiem półswobodnym, prototyp (który w styczniu pomyślnie oddał 5000 strzałów w próbach zakładowych) i około 20 zestawów części StG 45(M) przygotowywanych do prób wojskowych w ostatniej chwili zapakowano do pociągu ewakuacyjnego, który skierował się do Austrii i tam wpadł w ręce Amerykanów, którzy przekazali go Brytyjczykom. W obozie jenieckim w Eschede, gdzie Brytyjczycy prowadzili przesłuchania pojmanych pracowników przemysłu zbrojeniowego, specjaliści Mausera zmontowali kilka kompletnych egzemplarzy StG 45(M). Brytyjczycy gruntownie przebadali te karabiny, sporządzając z tego badania raport potwierdzający rewelacyjne skutki użycia rowkowanej komory nabojowej, eliminującej potrzebę smarowania łuski w układach półswobodnych – po czym wszelki ślad po nich zaginął. Zapewne podzieliły los wielu innych niemieckich prototypów rozdzielonych między zachodnich aliantów. Dziś jedyny znany pełny i oryginalny karabin (choć z dorobioną kolbą), numer seryjny 2 zachowany jest w zbiorach muzeum Springfield Arsenal w Springfield, Massachusetts. Dwa inne wystawiane w Niemczech (WTS Koblencja i Schwedenbau w Oberndorfie) zostały poskładane po wojnie na chybił trafił i uzupełnione częściami produkcji HK z lat 60.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 11-12/2014