Gra w trzy karty, czyli jak przetrwać w (miejskiej) dżungli

HUBERT GIERNAKOWSKI
Karty kredytowe upowszechniły się tak dalece, że ich prostokątny kształt stał się swoistym standardem wymiarowym – przede wszystkim dla wszelakich dokumentów osobistych, ale jak się okazuje, także dla wyrobów o zupełnie innym przeznaczeniu i charakterze
W tym wypadku chodzi o mini- -zestawy podręcznych narzędzi do przetrwania – takie kieszonkowe pakiety ratujące z opresji. Nie każdy ma przecież zawsze przy sobie nóż czy śrubokręt, a w pewnych sytuacjach mogą one oddać nieocenione przysługi. Choćby wtedy, gdy zatrzaśniemy się w jakimś pomieszczeniu, choćby schowku na rowery czy piwnicy. Przy czym wyraźnie należy podkreślić, że rozważamy i porównujemy ze sobą surwiwalowy sprzęt do dżungli miejskiej, a nie do Amazonii. Nie oczekujmy więc po nim zbyt wiele: ma nam pomóc w prostej, acz nietypowej sytuacji, a jego podstawową zaletą ma być to, że jest. Jeśli bowiem decydujemy się na taki ratunkowy pakiet, musimy przyzwyczaić się do noszenia go ze sobą zawsze i wszędzie – tylko wówczas ma to jakikolwiek sens. Wracając do użytego powyżej przykładu: jeśli schodzimy do piwnicy bez naszej „karty przetrwania” w kieszeni, nie dziwmy się, że w razie czego nie pomoże nam się stamtąd wydostać. To tak jak w starym zadowcipie o chłopie i Panu Bogu: po pierwsze trzeba wykupić los na loterię.
Rozmiary
Inspiracją dla opisywanych zestawów survivalowych była karta kredytowa – prostokątny kawałek plastiku o wymiarach 85×54×0,8 mm. O ile w sposób oczywisty grubość była nie do utrzymania, jeśli karta miała zawierać w sobie dodatkowo cokolwiek, o tyle pozostałe wymiary, wydawałoby się, powinny być zachowane bardzo dokładnie: w końcu jeśli się projektuje coś według czegoś bardziej powszedniego, jakaś elementarna logika powinna obowiązywać. Tymczasem już na wstępie mamy rozczarowanie – rozmiary kart są inne. To o tyle dziwne, że te akurat gabaryty naprawdę mają w tym przypadku sens: wymiarową kartę łatwiej schować do portfela czy etui na karty kredytowe, i wtedy łatwiej mieć ją cały czas przy sobie. Przy czym poszczególne „surwiwalki” podchodzą do tematu odmiennie.
Gerber jest zdecydowanie najszerszy z całej stawki, wymiar karty kredytowej przekracza aż o 5 mm. Na długość jest nieco lepiej, tu mamy tylko 1 mm za dużo – ale jeśli dodamy do tego sporą grubość (prawie 8 mm!), szanse na schowanie wyrobu Gerbera w jakiekolwiek etui na karty kredytowe maleją prawie do zera. Zresztą firmowa ulotka wspomina o kieszeni, a w tej zestaw powinien się zmieścić bez problemu. W dodatku zestaw ten jest także najcięższy, a to na skutek wmontowania w niego masywnej stalowej płytki.
Zestaw firmy Tool Logic najbardziej przypomina kształtem kartę kredytową, jest też najcieńszy z całej stawki (równe 5 mm). Dokładne pomiary wskazują jednak, że Survival I jest o milimetr dłuższy i szerszy, ale z uwagi na wspomnianą smukłość jest szansa na spakowanie go wraz z innymi kartami czy dowodem osobistym. Sprzyja temu także najmniejsza masa zestawu, przez co w kategorii „rozmiary” Tool Logic Survival I jest bezkonkurencyjny.
Trzeci zestaw karciany, UST Survival Card, również jest dość lekki i generalnie płaski, ale tu efekt psuje wyraźna bulba na środku, miejscowo podwajająca grubość urządzenia, co przekreśla możliwość przechowywania tej karty razem z innymi. Szkoda, bo jako jedyny w zestawieniu UST zachowuje oryginalną długość karty kredytowej, a na szerokość różni się od niej tylko o milimetr. A w bulbie mamy tylko wątpliwej przydatności kompas.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1/2015