GROM w walkach o Umm Kasr
Maciej Szopa
GROM w walkach o Umm Kasr
Zgodnie z oficjalną wykładnią udział jednostki specjalnej GROM w zdobyciu terminalu KAAOT był pierwszą stricte bojową operacją Wojska Polskiego od zakończenia walk z partyzantką UPA w 1947 r. Chrzest bojowy wypadł pomyślnie, chociaż nikt nie zdawał sobie wówczas sprawy, że będzie to dopiero początek wieloletniego zaangażowania się Sił Zbrojnych RP w walki na trudnym froncie wojny z terrorem.
Historia miasta i portu Umm Kasr nie jest zbyt długa, chociaż tradycja głosi, że właśnie w tym miejscu tysiące lat temu wylądowały w Mezopotamii wojska Aleksandra Wielkiego. Miejsce to przez stulecia pozostawało niezamieszkałe, później pojawiła się tam niewielka wioska rybacka. W czasach II wojny światowej alianci urządzili tutaj tymczasowy port służący do wyładowywania zaopatrzenia dla Związku Sowieckiego, które następnie było przewożone przez terytorium Iranu. Po zakończeniu działań wojennych okolica ponownie opustoszała. W planach pozostawało wprawdzie stworzenie w Umm Kasr portu, jednak stało się to dopiero po upadku króla Fajsala II i przejęciu władzy przez reżim gen. Abd al-Karim Kasima w 1958 r. Junta wojskowa rządząca w Bagdadzie uznała Umm Kasr za jedyne miejsce nadające się na pełnomorski port, w dodatku niezależny od innych państw. Wcześniej w iracki eksport zaangażowany był położony bardziej w głębi lądu port Basry – dużego miasta (obecnie około 2 mln mieszkańców) połączonego z Zatoką Perską rzeką Szatt al-Arab, będącą obiektem konfliktu terytorialnego z Iranem. W 1963 r. reżim Kasima upadł, a władze przejęła marksistowska partia Baas. Prace przy budowie nowego portu kontynuowano do 1967 r. i – oprócz Irakijczyków – pracowało przy nim konsorcjum złożone z firm zachodnioniemieckich, szwedzkich i libańskich. Nowe władze irackie połączyły Umm Kasr z Basrą i Bagdadem liniami kolejowymi, zbudowały także mieszkania dla robotników, którzy mieli zapewnić siłę roboczą zakładom przemysłu ciężkiego położonym na wąskim pasku wybrzeża należącym do Iraku. Do Umm Kasr przyjechali ludzie z terenu całego Iraku, sprowadzono także pracowników zagranicznych. Znaczenie portu rosło wraz z kolejnymi wojnami toczonymi przez Irak. W początkowym okresie wojny z Iranem (1980–1988) leżąca obok i znacznie większa Basra stała się celem ataków, a podejście do jej portu zostało zablokowane wrakami zatopionych statków. Taka sytuacja była z punktu widzenia Bagdadu niedopuszczalna. Sprzedaż ropy była bowiem najważniejszym gwarantem utrzymania dostaw uzbrojenia i zaopatrzenia zza granicy, a jej masowy eksport nie mógł się odbywać bez dysponowania niezbędną infrastrukturą.
Rząd Saddama Husajna wydał miliardy dolarów na rozbudowę najbezpieczniejszego (tj. leżącego na irackim terytorium, ale najbardziej oddalonego od Iranu) portu w Umm Kasr. Inwestycje objęły m.in. pogłębianie prowadzących do niego kanałów, tak aby umożliwić wejście do portu nawet największym tankowcom, budowę zakładów petrochemicznych, infrastruktury portowej i fabryk. Położenie o kilkadziesiąt kilometrów dalej od linii frontu niż Basra nie gwarantowało jednak bezpieczeństwa. Celem skutecznych irańskich ataków był m.in. terminal przetaczania ropy KAAOT.
Ponowny rozwój portu został brutalnie powstrzymany w 1991 r., kiedy podczas operacji „Pustynna Burza” stał się obiektem zmasowanych ataków lotniczych koalicji. Infrastruktura, w tym terminale służące do przeładunku ropy naftowej, w znacznej mierze zostały zniszczone, a liczne statki i okręty irackie znajdujące się w porcie oraz okolicach zostały zatopione. 17 stycznia, zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu wojny, samolot typu P-3C Orion US Navy namierzył liczne irackie okręty wojenne wypływające z portu w Basrze i kierujące się na wody terytorialne Iranu w celu uniknięcia nieuchronnego zniszczenia. Orion naprowadził na nie maszyny uderzeniowe, które zatopiły w sumie 11 jednostek, a wiele innych uszkodziły. Następnie bombardowano port w Umm Kasr, czego skutkiem było m.in. zniszczenie terminalu służącego do przeładunku ropy i zatopienie wielu znajdujących się tam statków.
Po wojnie Organizacja Narodów Zjednoczonych oddała w tymczasowe administrowanie Kuwejtowi pas, w którym znajdowało się m.in. wejście do portu. Ostatecznie tereny te wróciły wkrótce pod kontrolę Bagdadu, który nadał Umm Kasr jeszcze większe znaczenie niż wcześniej. Iran nadal pozostawał niebezpiecznym sąsiadem, a w dodatku mieszkańcy Basry okazali się mało lojalni wobec reżimu Saddama Husajna. Buntowali się dwukrotnie: w 1991 r., w nadziei na obalenie reżimu przez koalicję międzynarodową, i w 1999 r. Te ostatnie wydarzenia zakończyły się masowymi egzekucjami ludności cywilnej. Odtąd cały handel miał przechodzić przez lojalny Umm Kasr. W 2003 r. miasto to liczyło 46 tys. mieszkańców. Znajdowały się tam m.in.: szpital, 20 szkół i niemal 6 tys. budynków mieszkalnych. Miasto dzieliło się na część północną i południową oraz dzielnicę portową z biurami irackiego ministerstwa przemysłu oraz zakładami związanymi z produkcją betonu, konstrukcji stalowych i przesyłem ropy.
Znaczenie Umm Kasr
Plany inwazji na Irak w 2003 r. zakładały błyskawiczną wojnę i wejście na terytorium irackie od południa z Kuwejtu i od północy z terytorium Turcji. Główne uderzenie wojsk amerykańskich miał wykonać V Korpus US Army, w którego skład weszły: 82. Dywizja Powietrznodesantowa, 101. Dywizja Powietrznodesantowa i 3. oraz 4. dywizje piechoty (ta ostatnia nie zdążyła się rozwinąć i do walk włączyła się później), nie licząc pododdziałów specjalnych, które już wcześniej przeniknęły na terytorium przeciwnika. Główne natarcie miało zostać wyprowadzone przez pustynie południowego Iraku, wzdłuż Eufratu, po czym zwrócić się w kierunku Bagdadu na wysokości An-Nadżaf. Drugie uderzenie od południowego wschodu realizował I Korpus Ekspedycyjny US Marine Corps, złożony z 1. Dywizji Marines i 2. Brygady Marines (ta ostatnia nazywana była w czasie inwazji Task Force Tarawa). Marines mieli przekroczyć Eufrat kilkadziesiąt kilometrów po opuszczeniu granic Kuwejtu, iść na Bagdad widłami Tygrysu i Eufratu, a wreszcie przekroczyć Tygrys za Al Kut i zagrozić Bagdadowi od wschodu.
Obok tych dwóch śmiertelnych uderzeń miały zostać wyprowadzone dwa mniejsze ataki, obliczone na ograniczenie zdolności Iraku do obrony. Pierwszy to atak od północy, przeprowadzony przez amerykańską 173. Brygadę Powietrznodesantową, która wsparta przez Kurdów miała zająć północ Iraku. Drugi, znacznie ważniejszy, polegał na odcięciu Iraku od morza, czyli zajęciu m.in. Umm Kasr, a przede wszystkim Basry. Zadanie to powierzone zostało wojskom Wielkiej Brytanii, a dokładnie 1. Dywizji Pancernej, w której skład weszła 7. Brygada Pancerna „Desert Rats”, 16. Brygada Powietrznodesantowa i 3. Brygada Commando.
Południowy atak przeprowadzony przez Brytyjczyków miał szczególnie delikatny charakter. Jego nieumiejętne wykonanie mogło doprowadzić do zastosowania przez obrońców podobnej taktyki jak w 1991 r., kiedy to dla osłony wycofujących się wojsk podpalone zostały szyby naftowe, a z ropociągów poprzez terminale naftowe w Umm Kasr i w Kuwejcie wylanych zostało od 2 do 6 mln (w zależności od źródeł, wylano by więcej, gdyby nie bombardowanie ropociągów na terenie Iraku dokonane przez samoloty F-117A) baryłek ropy naftowej. Zabieg wylania ropy został wykonany w celu uniemożliwienia ewentualnego lądowania wojsk koalicji na irackim wybrzeżu. Powstała plama ropy miała 160 km długości i 68 km szerokości, była więc kilkukrotnie większa od tej, do której powstania doprowadziła katastrofa supertankowca Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r. Straty w środowisku naturalnym w rejonie Zatoki Perskiej były ogromne, życie w tym rejonie akwenu zniknęło na prawie rok. Skutki są odczuwalne do dzisiaj, szczególnie że nawet bogate państwa regionu, których wybrzeża zostały zanieczyszczone, nie dokonały akcji zabezpieczenia i oczyszczenia swoich wybrzeży.
Trudno oczekiwać, żeby dowódcy i politycy przygotowujący inwazję na Irak w 2003 r. zwracali szczególną uwagę do zabezpieczenia rejonu działań przed katastrofą ekologiczną (poza chęcią utrzymania pozytywnego wizerunku w oczach własnej opinii publicznej). Infrastrukturę wydobywczą i przesyłową trzeba było jednak przejąć w stanie nienaruszonym, tak aby kolejna plama ropy nie przeszkodziła w dostawach dla własnych wojsk. W skrajnym przypadku niepowodzenie akcji w porcie mogło zmusić sprzymierzonych nawet do zmiany całego planu ataku, co byłoby kompromitacją na skalę międzynarodową, szczególnie że Stany Zjednoczone przystępowały do wojny bez mandatu ONZ, i nawet część krajów Europy Zachodniej życzyła im w tej wojnie porażki. Przez Umm Kasr planowano zrealizować nie tylko dowóz zaopatrzenia dla wojsk, ale także pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej, której przychylność chciano pozyskać. Powodów chęci przejęcia infrastruktury przesyłowej trzeba szukać też w planach sprzymierzonych co do przyszłości Iraku. Kraj ten miał zostać „odbudowany" przez stronę amerykańską na „demokratyczną” modłę zachodnią. Im mniej trzeba byłoby odbudować po zakończeniu akcji militarnej, tym lepiej, nie wspominając o możliwości szybszego rozpoczęcia transferu ropy z kraju, który za tę „demokratyzację” i „skok cywilizacyjny” miał przecież zapłacić z własnego budżetu.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 4/2014