Niedoszła grupa zaporowa gen. Kutrzeby
Rafał Białkowski
Niedoszła grupa zaporowa
gen. Kutrzeby
Wiosną 1939 roku w Wojsku Polskim rozpoczęto gorączkowe przygotowania do bliskiej już wojny. Zdawano sobie przy tym sprawę, że atakująca armia niemiecka użyje swych wielkich jednostek zmechanizowanych, które górowały manewrowością nad dywizjami polskimi. Odpowiedzią miały być oddziały zaporowe. W tym improwizowane. Pomysł takiego zmotoryzowanego związku zaporowo-przeciwpancernego zrodził się także w sztabie generała Kutrzeby.
Jednym z najważniejszych elementów programu modernizacji i rozbudowy Wojska Polskiego – którego realizacja w 1939 roku była właśnie w toku – było wzmocnienie uzbrojenia przeciwpancernego wojska oraz zorganizowanie zaporowych Oddziałów Motorowych, przeznaczonych do powstrzymywania wielkich jednostek pancerno-motorowych Niemiec i Rosji. W myśl uchwał Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu, które były podstawą programu, po zakończeniu rozbudowy dywizja piechoty miała posiadać 48 armat przeciwpancernych – po 12 w każdym z trzech pułków piechoty oraz 12 zmotoryzowanych na szczeblu dywizji piechoty. Docelowo miały powstać także 4 Oddziały Motorowe (brygady pancerno-motorowe), każdy wyposażony m.in. w 52 działka przeciwpancerne (w tym 16 jako uzbrojenie czołgów lekkich). Oddziały Motorowe miały stanowić jednostki dyspozycyjne Naczelnego Wodza. Do wiosny 1939 roku zdołano zrealizować jedynie część programu: czynne dywizje piechoty posiadały tylko po 27 działek ppanc. o ciągu konnym, a jedyna w pełni zorganizowana brygada pancerno-motorowa dysponowała tylko 40 działkami przeciwpancernymi (w tym 10 jako uzbrojenie wozów bojowych). Brygady pancerno-motorowe były, jak na polskie warunki, jednostkami dość dużymi i kosztownymi – nie było możliwości zorganizowania ich tylu, aby każdy dowódca armii miał taki związek do własnej dyspozycji. Nic więc dziwnego, że w prasie fachowej tamtego okresu, jak również w dokumentach sztabowych pojawiały się propozycje organizowania mniejszych (a przez to tańszych i łatwiejszych w polskich warunkach do zorganizowania) jednostek zaporowych/przeciwpancernych, a podczas ćwiczeń i manewrów wypróbowywano różne ad hoc kombinowane oddziały o podobnym przeznaczeniu. Zagadnienie było całkiem nowe i każda z propozycji była inna – w zależności od tego, z jakiej broni pochodził pomysłodawca małego oddziału zaporowego, ta broń w projektowanej jednostce przeważała. Np. wiosną 1936 roku Zastępca Dowódcy Broni Pancernych Ministerstwa Spraw Wojskowych, podpułkownik dyplomowany Stanisław Kopański, w „Sześcioletnim planie rozwoju broni panc.” zaproponował zorganizowanie oddziałów zaporowych opartych o bataliony i kompanie czołgów N (czyli niszczycielskich, nazywanych też w dokumencie pościgowymi lub najszybszymi). Na szczeblu Naczelnego Wodza oddział taki miałby składać się z batalionu czołgów niszczycielskich wzmocnionego elementem rozpoznania (czołgi rozpoznawcze i samochody pancerne), oraz elementami innych broni (kompania strzelców, kompania ckm, kompania motocyklistów, kompania saperów, kompania działek ppanc., bateria haubic 100 mm i pluton łączności). Na szczeblu armijnym pułkownik Kopański przewidywał kompanię czołgów niszczycielskich, wzmocnioną drobnymi elementami innych broni – plutonami: strzelców, ckm, saperów i działek ppanc. Zadaniem tej wzmocnionej kompanii byłoby zwalczanie wrogich zagonów pancernych i motorowych, które wdarłyby się na tyły danej armii. Plan ten jednak nie został przyjęty w zaproponowanej formie do dalszej realizacji. Z kolei major saperów Władysław Weryho opublikował w zeszycie nr 1 „Przeglądu saperów” z 1938 roku artykuł pt. „Oddziały zaporowe”. Autor ten zaproponował stworzenie zmotoryzowanych oddziałów zaporowych w składzie: zmotoryzowana kompania saperów, wzmocniona ewentualnie kolejną kompanią saperów (ale pieszą) oraz siłami broni głównych, wykorzystywanymi jako elementy rozpoznania taktycznego, ubezpieczenia, osłony i wzmocnienia przeszkód ogniem. Konkretnie mogły to być (dla zadań rozpoznania) jeden lub dwa plutony broni pancernej (samochody pancerne lub czołgi) z oddziałem motocyklistów, a ponadto dwa lub trzy plutony działek przeciwpancernych oraz około 2-3 plutony karabinów maszynowych (dla osłony i wzmocnienia przeszkód). Oddział taki (organizowany doraźnie) miał działać na szczeblu dywizji, a na szczeblu wyższym powinny to być oddziały raczej stałe, etatowe, nieco silniejsze i z odpowiednim aparatem dowodzenia i łączności. Jak widać, ta z kolei koncepcja oddziału zaporowego oparta była w praktyce na zaporowym batalionie saperów, wzmocnionym bronią pancerną i przeciwpancerną, motocyklistami oraz karabinami maszynowymi. Maksymalnie oddział taki liczyłby prawdopodobnie około 800-900 ludzi.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 6/2010