Heavy Tank M26, czyli Medium Tank General Pershing. Część 1
Eugeniusz Żygulski
Wiosną 1942 roku przedstawiciele US Army Ordnance Department, czyli departamentu uzbrojenia armii, oraz zakładów Detroit Arsenal Tank Plant, odpowiedzialnych z ramienia rządu za masową produkcję czołgów w Stanach Zjednoczonych, odbyli podróż inspekcyjną do Afryki Północnej, gdzie na libijskiej pustyni trwały walki pomiędzy wojskami brytyjskimi a niemiecko-włoskimi. Amerykanie byli ciekawi, jak spiszą się ich nowe czołgi średnie M3, które wówczas właśnie dostarczano brytyjskim sojusznikom w Afryce. Wozy te debiutowały bojowo w ramach British Army (nazwano je tam General Grant/Lee) wiosną 1942 roku. Z kolei późnym latem spodziewano się dostawy na Czarny Kontynent pierwszych M4 (ostatecznie Shermany weszły do walki w czasie drugiej bitwy pod El Alamein w październiku 1942 roku). To właśnie Brytyjczycy, a nie US Army, mieli jako pierwsi sprawdzić w boju zarówno M3, jak i M4. Konkluzje z użycia nowych czołgów były generalnie pozytywne – pojazdy te były bardziej mobilne, mniej awaryjne, lepiej uzbrojone i niezgorzej opancerzone od niemal wszystkich typów wozów brytyjskich. Opancerzeniem i siłą ognia przewyższały też wszystkie czołgi włoskie i większość niemieckich, w tym wówczas podstawowy czołg Wehrmachtu – Panzer III. Miały jednak też określone wady, wynikające po części z pośpiesznego trybu ich projektowania i wdrażania do produkcji seryjnej, po części dlatego też, że dziedziczyły część rozwiązań nieco archaicznego M2. Niewątpliwie, zwłaszcza M4 wydawał się Amerykanom – dzięki uzbrojeniu w armatę kal. 75 mm, silnemu opancerzeniu czołowemu i dobrej zwrotności – wozem, który w 1942 roku mogli oni uważać za jeden z najlepszych wówczas czołgów średnich świata.
Kampania afrykańska wskazała jednak, że wozy M3, a i spodziewane dopiero nowsze M4, są czołgami o dość znacznych rozmiarach. Były one na tyle wysokie, że ich ukrycie w terenie czy niezauważone podejście na pole walki bywało bardzo kłopotliwe. Zawodziły również układy filtrowentylacyjne przedziałów bojowych. Sposób składowania amunicji też był wadliwy. Nie ulegało również wątpliwości, że armata 75 mm oznaczona jako M2 L/31, oraz jej wersja rozwojowa M3 L/40 (L/40 – długości 40 kalibrów, czyli 75x40 mm), choć bardzo skuteczna jako działo uniwersalne, nie była idealnym rozwiązaniem jako broń przeciwpancerna (co dziwić nie może, skoro konstrukcyjnie wywodziła się z francuskiej armaty Canon de 75 modèle 1897, standaryzowanej jeszcze w roku 1897). Co jednak najgorsze, dane wywiadu wskazywały, że Niemcy prowadzili już prace nad nową generacją własnych czołgów, które miały być nie tylko lepiej opancerzone, ale też znacznie potężniej uzbrojone niż Panzer III. Wszystko to wskazywało na kierunki, jakimi powinien podążać dalszy rozwój czołgów amerykańskich.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2020