Helgoland – Twierdza na Morzu Północnym

Krzysztof Kubiak
Obecnie Helgoland to modny nadmorski kurort. Zapewne jednak niewiele osób zna niezwykle ciekawą historię militarnego wykorzystania wysp.
Helgoland to grupa dwóch wysp (Helgoland i Düne) położona na Morzu Północnym (Zatoce Niemieckiej), około 45 km na północny wschód od Wangerook (najbliższej z Wysp Wschodniofryzyjskich) oraz 65 km od leżącego w ujściu Łaby Cuxhaven. Helgoland ma około 1,2 km długości oraz 0,5 km szerokości. Wyspa składa się z dwóch części: wypiętrzenia skalnego w formie trójkątnego płaskowyżu wznoszącego się na 55 m ponad poziom morza (zwanego Oberland, z czołem klifu zwróconym ku południowemu zachodowi) oraz płaskiego, nizinnego obszaru po stronie południowej, utworzonego głównie z piasku (noszącego nazwę Unterland). Druga z wysp, Düne, to w istocie piaszczysta łacha usytuowana około ćwierć mili na wschód od Helgolandu. Do 1771 r. (lub 1720, publikacje różnią się w tej materii) obie wyspy stanowiły jedność, ale łączący je pas lądu nie oparł się niszczycielskiej furii wyjątkowo silnego sztormu.
Helgoland zasiedlony został już w czasach prehistorycznych, czemu sprzyjało zasadniczo inne ukształtowanie linii brzegowej – nie można wykluczyć, że wypiętrzenie połączone było z lądem – bądź to stałym, bądź pojawiającym się tylko okresowo pasem. Odnaleziono tam narzędzia krzemienne, a w berlińskim Nowym Muzeum (Neuses Museum) eksponowany jest neolityczny grób skrzynkowy właśnie z kurhanu na Helgolandzie. Na Oberlandzie wydobywano także miedź, o czym świadczą płyty tego metalu (wstępnie obrobione do transportu, odnalezione w morzu w pobliżu wyspy). Później Helgoland stał się schronieniem Radboda (zmarł około 719 r.) – wodza (króla) Fryzów zmagającego się z ekspansją Franków i pokonanego przez majordomusa Merowingów Pepina Grubego (zwanego też Pepinem z Heristalu). W 1231 r. wyspa wymieniona została w składzie posiadłości króla duńskiego Waldemara II (Waldemar II Zwycięski, był również krótkotrwałym panem Gdańska, hołd złożył mu w 1210 r. książę/namiestnik Mściwój I, ale zależność owa utrzymała się nie dłużej niż rok).
W następnych wiekach suwerenność nad wyspą przechodziła okresowo między Królestwem Danii i Księstwem Szlezwiku, z wyjątkiem krótkiego okresu, gdy nad Helgolandem panował hanzeatycki Hamburg. Podstawą bytu mieszkańców było rybołówstwo (przede wszystkim połowy śledzia i dorsza), polowania na ptaki i ssaki morskie, pilotaż statków zmierzających do Hamburga i Bremy, zyski z eksploracji (a i rabunku) wraków. W 1714 r. wyspę ostatecznie zajęli Duńczycy, pod których władzą pozostała ona przez ponad stulecie, do 1807 r. Wtedy to zajęły ją siły brytyjskie dowodzone przez Thomasa McNamarę Russella.
Pod panowaniem brytyjskim
W akcji uczestniczyły: okręt liniowy Majestatic, fregata Quebec oraz brygi Lynx i Sparkler. Zespół brytyjski rzucił kotwice u brzegów Helgolandu 4 września. Duński garnizon, liczący 205 oficerów, podoficerów i szeregowych dowodzonych przez majora von Zeske, nie stawiał oporu (o jakości brytyjskiego rozpoznania świadczyć może to, że Royal Navy spodziewała się garnizonu liczącego 25 żołnierzy). Było to następstwem faktu, że wyspa od kilkunastu miesięcy poddana była blokadzie, nie zdołano w sezonie letnim sprowadzić zapasów z kontynentu, a to groziło głodem zarówno garnizonowi, jak i mieszkańcom cywilnym. I to właśnie wyspiarze wywierali największą presję na majora von Zeske, by zrezygnował z walki. Duński dowódca zdołał wynegocjować ewakuację swoich ludzi na kontynent, ale już o ewentualnym zwrocie Helgolandu Danii po zakończeniu wojny Brytyjczycy z oficerem tak niskiej rangi negocjować nie chcieli. Ostatecznie wyspę obsadzili marynarze i żołnierze piechoty morskiej z zaokrętowanych pododdziałów, gdyż przydzielone Russelowi jednostki wsparcia, czyli transportowiec wojskowy Wanderer z setką royal marines na pokładzie oraz kecze moździerzowe Explosion i Exertion, dotarły na miejsce z opóźnieniem. Co więcej, manewrując na północ od Helgolandu, transportowiec i kecz Explosion weszły na mieliznę w pobliżu wyspy Düne. Pierwszą jednostkę zdołano ściągnąć na głęboką wodę, ale kecz został utracony. Warto podkreślić, że wyspiarze nie żywili wrogich uczuć do najeźdźców, gdyż przy ich pomocy z Explosion ewakuowano większość wartościowego wyposażenia oraz grotmaszt, który następnie ustawiono przez siedzibą brytyjskiego komendanta wyspy. Ponadto w dwa 13-calowe moździerze i 64-funtową armatę uratowane z wraku uzbrojono pierwszą baterię nadbrzeżną wzniesioną na klifie (okazało się przy tym, że armaty „odziedziczone”po Duńczykach są w zbyt złym stanie technicznym, by można je było przywrócić do eksploatacji). W październiku przy pomocy wyspiarzy uratowano transportowiec Treveller, który w czasie ciężkiego sztormu zaczął wlec kotwice. W tym przypadku Helgolandczycy działali jednak również we własnym interesie – statek przywiózł 110 t zimowych zapasów: ryżu, mąki, ziemniaków i wołowiny. W owym czasie cywilna populacja wyspy liczyła (spis brytyjski z 1811 r.) 2061 osób w 461 gospodarstwach domowych. 390 mieszkańców zajmowało się rybołówstwem, obsadzając 100 otwartych łodzi i 9 większych jednostek zwanych szkunerami.
Helgoland stał się dla Brytyjczyków punktem, w oparciu o który organizowano przemyt na obszary Europy objęte napoleońską blokadą kontynentalną. Kanałem owym płynęli również do Albionu ochotnicy do Królewskiego Legionu Niemieckiego (niemieckojęzycznej formacji skupiającej przeciwników Napoleona, utworzonej po zajęciu przez Francuzów Elektoratu Hanowerskiego w 1803 r., a istniejącej do 1816 r.). Wówczas Londyn uznał wyspę za wartościową na tyle, że w traktacie kilońskim zawartym 14 stycznia 1814 r. wymuszono na Danii cesję Helgolandu. Stan ten potwierdził traktat podpisany w Paryżu 30 maja 1814 r.
Po zakończeniu wojen napoleońskich Helgoland na powrót stał się miejscem zapomnianym przez wszystkich z wyjątkiem załóg statków okrętujących tam pilotów oraz szukających schronienia rybaków. Dla Brytyjczyków, w warunkach ukształtowania się kontynentalnej równowagi sił, posterunek u wybrzeży kontynentu miał zgoła niewielkie znaczenie. Co interesujące, sytuacja ta nie zmieniła się w sposób znaczący, gdy flotę zaczęło tworzyć najsilniejsze z państw niemieckich – Prusy. Było to konsekwencją doświadczeń wyniesionych z pierwszej wojny o Szlezwik (1848-1851), kiedy to polityka polegania na morskiej sile sojuszników (Wielkiej Brytanii, Holandii) przyniosła Związkowi Niemieckiemu jedynie rozczarowania i porażki. Na przykład 4 czerwca 1848 r. eskadra tworzonych w pośpiechu i z wielkim poświęceniem finansowym sił morskich Związku Niemieckiego (Reichsflotte, Flota Narodowa), którą dowodził adm. Karl Rudolf Brommy (fregata parowa Barbarossa, eksbrytyjski statek pocztowy Britannia oraz dwa uzbrojone parowce klasyfikowane jako korwety: Lübeck i Hamburg), zdołała rozproszyć zespół duński blokujący ujście Wezery i odciąć korwetę żaglową Valkyrien. Duński okręt, dowodzony przez kmdr. Andreasa Poldera, musiał szukać schronienia u brzegów Helgolandu, a Brytyjczycy jasno dali Niemcom do zrozumienia, że w przypadku kontynuowania pościgu uznani zostaną za piratów. Brommy usiłował monitorować ruchy przeciwnika z dystansu, ale kiedy na horyzoncie pojawił się duński okręt parowy Gejser, zmuszony był wycofać się ku własnemu wybrzeżu. Duńska blokada ujść Łaby, Wezery, zatoki Jade oraz arcyważnego portu w Hamburgu została utrzymana, co miało bardzo istotny wpływ na dalszy przebieg konfliktu, przyczyniając się do jego umiędzynarodowienia i wymuszenia przez mocarstwa rozwiązań korzystnych dla Danii.
Podczas kolejnej wojny o Szlezwik w rejonie Helgolandu starł się zespół austriacko-pruski dowodzony przez kontradm. Wilhelma von Tegetthoffa (austriackie fregaty Schwarzenberg i Radetzky, pruskie kanonierki Preussischer Adler, Blitz, Basilisk) z zespołem duńskim kmdr. Edouarda Suensona (fregaty Niels Juel i Jylland, korweta Hejmdal). Starcie toczyło się w obecności brytyjskiej fregaty Aurora, strzegącej neutralności wód wokół wyspy. Z Helgolandu popłynął do Londynu meldunek telegraficzny gubernatora Ernesta Maxse’a o zwycięstwie Duńczyków, który nie oddawał jednak złożoności sytuacji. Austriacy w istocie ponieśli większe straty, ale po bitwie flota duńska musiała zwinąć blokadę niemieckich wybrzeży, co było już sukcesem szczebla operacyjnego.
Jeszcze w 1853 r., po pierwszej wojnie o Szlezwik, Prusy zawarły z Wielkim Księstwem Oldenburg traktat, na mocy którego uzyskiwały prawo do 340 ha na zachodnim brzegu zatoki Jade, w rejonie uważanym za najlepszy naturalny port głębokowodny na niemieckim wybrzeżu Morza Północnego. W następnych latach powstała tam baza morska, której w 1869 r. nadano nazwę Wilhelmshaven. Brytyjczycy morskie aspiracje Prusaków mogli lekceważyć i wówczas, i później, kiedy w 1871 r. powstało Cesarstwo Niemieckie. Było ono, co prawda, mocarstwem kontynentalnym, ale jego siły morskie stanowiły tylko blady cień wszechpotężnej Royal Navy. To zapewne imperialna buta i wynikająca z niej krótkowzroczność uczyniły Brytyjczyków ślepymi na fakt, że Helgoland jest de facto korkiem blokującym wyjścia z wybrzeży niemieckich na otwarte akweny Morza Północnego i pozwoliły na uczynienie z wyspy przedmiotu kolonialnej transakcji z cesarzem Wilhelmem.
W międzyczasie Helgoland stał się modnym kurortem, miejscem kuracyjnych pobytów niemieckich i brytyjskich elit. Wyspę odwiedzili, między innymi, poeci Heinrich Heine oraz August Heinrich Hoffmann von Fallersleben, a także polski bohater narodowy generał Ignacy Pantaleon Prądzyński herbu Grzymała[1]. Do owej kariery wyspy przyczyniła się niewielka książeczka autorstwa panny L’Estrange, córki stacjonującego tam kontuzjowanego oficera, nosząca tytuł Helligoland or Reministences of Childhood (Helgoland albo wspomnienia z dzieciństwa). Stała się ona nieoczekiwanie bestsellerem w londyńskim „towarzystwie” i zwróciła na ów zapomniany skrawek lądu wzrok klasy wyższej i naśladujących ją snobów. Wyspa była w tym czasie kolonią brytyjską, ale zachowała znaczny poziom samorządności, korzeniami tkwiący jeszcze w czasach duńskich. Przejawem tego była własna flaga: równej szerokości pasy koloru zielonego, czerwonego i białego z brytyjskim Union Jack przy drzewcu.
[1] 4 sierpnia 1850 r. generał utonął (tudzież zmarł nagle, gdyż i w tej materii literatura nie daje jednoznacznej odpowiedzi), zażywając kąpieli w morzu. Został pochowany na miejscu, jednakże mogiła, z uwagi na burzliwe dzieje wyspy, nie dotrwała do naszych czasów. Generała upamiętniono z inicjatywy Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodnych i Melioracyjnych (był wybitnym projektantem i realizatorem w zakresie budownictwa wodnego, uczestniczył w przekopaniu Kanału Augustowskiego) tablicą wmurowaną w bruk placu nieopodal tamtejszego ratusza.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5-6/2020