Henschle nad Anzio


Wojciech Holicki


 

 

 

 

Zdarzyło się 70 lat temu (43)

 

 

Henschle nad Anzio

 

 

 

Trafienie bombą w jednostkę pływającą, cel często niewielki i mogący ostro manewrować, nie było sprawą prostą. Choć od początku II wojny światowej Niemcy dysponowali dużą liczbą bombowców nurkujących, które miały okazać się wysoce efektywne, nieuchronne wzmocnienie uzbrojenia plot. na obiektach ataku musiało przynieść spadek skuteczności nalotów i wzrost strat własnych. Tym samym pożądane stało się skonstruowanie broni kierowanej powietrze-woda, której zrzut mógłby następować w strefie poza zasięgiem ognia z „dołu”. Prace nad nią uwieńczyło wprowadzenie do użytku bojowego w połowie 1943 r. dwóch typów. Jednym z nich był Hs 293, pocisk rakietowy opracowany w berlińskiej firmie Henschel Flugzeugwerke i przeznaczony do zwalczania jednostek o słabym opancerzeniu lub pozbawionych go. Największą zniszczoną przezeń jednostką został brytyjski krążownik lekki Spartan, który poszedł na dno Morza Tyrreńskiego pod koniec stycznia 1944 r.

 

 

Henschel Hs 293 był dziełem zespołu, którym kierował prof. Herbert A. Wagner (1900-1982), wszechstronnie uzdolniony austriacki naukowiec, specjalizujący się w aerodynamice i kwestiach wytrzymałości konstrukcyjnej samolotów. Jego nowa firma (wcześniej pracował dla Junkersa) otrzymała zlecenie na skonstruowanie kierowanego drogą radiową bombowca, jednak w lipcu 1940 r. nastąpiła zmiana zapatrywań na potrzeby Luftwaffe i przedmiotem prac zespołu Wagnera stała się bomba szybująca przeznaczona do ataków typu powietrze-woda. Testy jej prototypów wykazały racjonalność ogólnej koncepcji, jednak okazało się też, że miniaturowy samolot jest wyprzedzany przez nosiciela, z którego go zrzucono, a to bardzo utrudniało naprowadzanie na cel. Został więc wyposażony w silnik rakietowy i 1 listopada 1941 r., wobec zachęcających wyników prób, zapadła decyzja o wyprodukowaniu i przetestowaniu pierwszych Hs 293A-1. Produkcja przedseryjna nowej broni rozpoczęła się w styczniu 1942, do maja tr. wykonane zostały 53 zrzuty, w 35 przypadkach udane. Egzemplarze seryjne Hs 293A-1 opuściły wytwórnię w listopadzie.

Miniaturowy samolot miał trapezowy płat, prostokątny statecznik poziomy i stabilizator kierunku przymocowany do dolnej części ogona. Rozpiętość Hs 293A-1 wynosiła 3,1 m, długość całkowita 3,82 m, a masa całkowita 1045 kg. Głowicę bojową stanowiła zmodyfikowana 500-kilogramowa bomba burząca (masa ładunku wybuchowego 295 kg), w będącym jej przedłużeniem duraluminiowym cylindrze o średnicy 0,48 m mieściły się akumulator, żyroskop, odbiornik radiowy FuG-230 (nazwa kodowa „Strassburg”) i przetwornik sygnałów. Do spodniej części głowicy przymocowany był krótszy, mający dużo mniejszą średnicę cylinder z silnikiem rakietowym HWK 109-507. Pracował on przez 12 s (ciąg był rezultatem rozkładu nadtlenku wodoru), rozpędzając pocisk do około 630 km/h (prędkość końcowa sięgała 900).

W zależności od tego, jak wysoko leciał nosiciel (odpowiednio 1000-4000 m), zasięg maksymalny pocisku wynosił 11-18 km. Ograniczenia konstrukcyjne sprawiały, że kąt nurkowania nie mógł przekraczać 30°, a skręty musiały być łagodne. Rezultat pracy bombardiera, obsługującego „joystick”, którego ruchu przekładały się na ruchy powierzchni sterowych (za pośrednictwem elektromagnesów i silnika elektrycznego), zależał mocno od przejrzystości powietrza. Za dnia utrzymywanie „podopiecznego” na tle sylwetki celu ułatwiał zamontowany na ogonie smugacz (wytwarzał dym przez 100-110 s), natomiast w nocy – migające lampki. Urządzenie nadawcze FuG-203 Kehl pracowało w zakresie 40-50 MHz, na jednej z 18 wybieranych przed startem częstotliwości; miało moc 50 W.

Zwolnienie pocisku musiało następować w locie poziomym i przy określonej prędkości minimalnej, a cel musiał znajdować się po prawej (wynikało to z pozycji bombardiera w kabinie). Potem, by ich nie stracić z oczu, możliwe były tylko delikatne zmiany wysokości i kierunku lotu nosiciela. Był nim najczęściej Dornier Do 217 w wersji E-5, dostarczany od kwietnia 1942 r. (jednostki Luftwaffe otrzymały co najmniej 74 egz.), który mógł przenosić 1-2 pociski na wyrzutnikach pod zewnętrznymi sekcjami płata. Zasięg maksymalny tego samolotu wynosił 1100 km, stąd z reguły zamiast lewego podwieszany był dodatkowy zbiornik paliwa (900 dm3). Oprócz FuG-203 nosiciel był wyposażony w system nawiewu gorącego powietrza z silników na pociski, by zapobiegać oblodzeniu powierzchni sterowych i skraplaniu się szkodliwej dla elektroniki wilgoci wewnątrz nich. Późniejszy wariant, mający większą rozpiętość i bardziej opływową kabinę załogi K-3, mógł przenosić zależnie od potrzeby Hs 293 lub bomby szybujące Ruhrstahl FX-1400, przeznaczone do zwalczania okrętów opancerzonych.

 

Pierwsze ataki
W październiku 1943 r., po utknięciu na Linii Gustawa, przecinającej Półwysep Apeniński w najwęższym miejscu, Alianci zaczęli szukać wyjścia z patowej sytuacji. Pojawił się wówczas pomysł lądowania za liniami wroga, pod Anzio, w celu odciągnięcia jego sił na północ (co ułatwiłoby przerwanie umocnień) lub zdobycia Rzymu (i tym samym zablokowania dróg zaopatrzeniowych). Ostateczny plan operacji, której nadano kryptonim „Shingle”, przewidywał użycie dwóch dywizji piechoty, pułku czołgów oraz szeregu oddziałów wsparcia. Lądowanie, stanowiące dla Niemców całkowitą niespodziankę, nastąpiło o świcie 22 stycznia 1944 r. Osłaniały i wspierały je krążowniki lekkie (amerykański Brooklyn oraz brytyjskie Orion, Penelope i Spartan), 25 niszczycieli, 2 okręty plot., 2 kanonierki i 39 trałowców. Do północy na zdobytym przy minimalnych stratach przyczółku znalazło się 36 tys. żołnierzy.

Pierwszego dnia operacji działania Luftwaffe ograniczyły się do ostrzeliwania ich pozycji przez przelatujące nisko nad ziemią myśliwce. Sytuacja zmieniła się nazajutrz, kiedy to do akcji weszły m.in. Do 217 E-5 klucza sztabowego i 2. Dywizjonu 100. Pułku Lotniczego (II./KG100). Jednostka ta zaczęła „przesiadać się” na nowe samoloty (wcześniej używała Heinkli He 111) w kwietniu 1943 r., po przenosinach do Grazu (Austria). Otrzymała 45 maszyn i szkoliła się do sierpnia, tracąc 5 w wypadkach; potem została skierowana na lotnisko w Cognac (na północ od Bordeaux).

Hs 293 zadebiutowały bojowo 25 sierpnia. W tym czasie Alianci prowadzili operację pod kryptonimem „Percussion”, wymierzoną przeciwko U-Bootom pokonującym Zatokę Biskajską nową trasą blisko północnych wybrzeży Hiszpanii. Oprócz 18 dywizjonów bombowców, łodzi latających i myśliwców RAF-u oraz USAAF wzięły w niej udział jednostki Royal Navy, wysłane także na przeczesywanie wód w pobliżu przylądków Finisterre i Ortegal. Należały one do 40. Grupy Eskortowej, były to fregaty Exe, Moyola i Waveney, sloopy (eskortowce) Bideford i Hastings oraz kanonierka Landguard (ex-USCG Shoshone). Formację ubezpieczał krążący na zachód od niej krążownik lekki Bermuda.

Wspomnianego dnia została wykryta ona przez rozpoznawczego Focke Wulfa Fw 200 i z Cognac wystartowało 14 Dornierów II./KG100, z osłoną myśliwską w postaci siedmiu Junkersów Ju 88. Bombowce dotarły nad okręty około 13.40 i 35 minut potem, rozdzieliwszy się na klucze, przystąpiły do ataku. Nietypowy kurs prawidłowo rozpoznanych maszyn, odległy zrzut i późniejsze zachowanie się bomb stanowiły dla Brytyjczyków duży szok, ale rezultat nalotu już nie. Spośród trzech wymierzonych w Landguarda dwie rozerwały się blisko i spowodowały spore uszkodzenia, ale okręt zachował napęd i nie miał strat w ludziach. Bideford miał też dużo szczęścia – jeden z czterech Hs 293 wybuchł bardzo blisko dziobu, ale wypełniający głowicę materiał wybuchowy był wadliwy, więc skończyło się na podziurawieniu poszycia przez odłamki (zginął jeden marynarz, 16 odniosło rany). Pozostałe z 12 obserwowanych bomb spadły daleko od okrętów, niektóre wyraźnie poza kontrolą.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter