Hi-Point 995TS
Marek Czerwiński
Na nasz rynek dotarły karabinki amerykańskiej firmy Hi-Point. Broń strzela popularnymi nabojami pistoletowymi 9 mm x 19 i .45 ACP, ale także słabszym .380 Auto. W kolejnych dostawach można się spodziewać odmian pod naboje .40 S&W oraz 10 mm Auto. Ten ostatni jest silniejszy od rewolwerowego .357 Magnum i chętnie stosowany w myśliwskiej broni krótkiej – daje sobie radę nawet z niedźwiedziem. Słabszych elaboracji 10 mm Auto chętnie używają agenci FBI.
Oczywiście, jak należało oczekiwać, zdecydowana większość egzemplarzy na naszym rynku strzela najbardziej znanym i łatwo dostępnym nabojem do broni krótkiej, czyli 9 mm x 19. Karabinki są przeznaczone do sportowych konkurencji dynamicznych, ale też zwykłej strzeleckiej rekreacji.
Firma Hi-Point istnieje od 30 lat. Pierwszy model karabinka o sygnaturze 995 został opracowany w 1994 roku – jego głównym konstruktorem był Tom Deeb. Broń wytwarzano z szerokim wykorzystaniem polimerów. Model 995 od początku był przeznaczony wyłącznie do użytku cywilnego, choć pewna ilość egzemplarzy została zakupiona przez policję. Miało to miejsce w przede wszystkim w wielkich aglomeracjach, gdzie zastosowanie amunicji pistoletowej w broni długiej ogranicza ryzyko postrzelenia osób postronnych. Użycie tworzyw sztucznych wyraźnie obniżyło koszty produkcji, więc od początku jest to najbardziej przystępna pod względem ceny samopowtarzalna broń długa. Niskie koszty wynikały także z zastosowania podzespołów wykonanych metodami odlewania precyzyjnego czy tłoczenia.
W roku 2009 wprowadzono nowszą odmianę 995TS. Dokonano zmian konstrukcyjnych głównie w obrębie magazynka – po wystrzeleniu ostatniego naboju zamek jest już zatrzymywany w tylnym położeniu.
Jeśli chodzi o broń, jestem estetą – kocham broń piękną, o subtelnych liniach. Pewnie dlatego nie znoszę tanich pistoletów samopowtarzalnych tej firmy, które wyglądają beznadziejnie. I nie ma w tym przesady, nigdy nie kupiłbym takiej broni, nawet mimo wyjątkowo niskiej ceny. Jeśli ktoś choć raz miał w ręce Colta wz. 1911A1, naszego VIS-a czy FN HP nigdy nie zostanie fanem pistoletów firmy Hi-Point. Oczywiście te pistolety działają i trafiają, są nawet niezawodne, ale nigdy nie były przeznaczone dla koneserów czy zawodowców. I to koniec dywagacji na temat broni krótkiej tej firmy, nic więcej dodawać nie trzeba.
Pierwszy model broni długiej Hi-Pointa, czyli 995 Carbine również był brzydki i mało dopracowany pod względem ergonomii. Nazywany był szyderczo bronią z filmu „Planet of the Apes”, bo podobnej używały małpy w starej produkcji filmowej Charltona Hestona. Jego popularność wynikała tylko z dobrej ceny.
Nowszy 995TS to już karabinek zupełnie inny. Może nie jest najseksowniejszym wzorem broni długiej pod nabój pistoletowy, ale przynajmniej nie razi tak mocno swoim wzornictwem. Jeśli komuś się nie spodoba, zawsze można stwierdzić, że nieco futurystyczne kształty są właśnie w modzie.
Karabinek kalibru 9 mm para wykorzystuje 10-nabojowy magazynek umieszczony w chwycie tylnym. Takie rozwiązanie pozwoliło na zastosowanie dłuższej, 420-mm lufy przy niewielkich gabarytach broni (masa 2,6 kg długość 830 mm). Warto wiedzieć, że broń przyjmuje bez problemu każdy fabryczny nabój, także te o zwiększonym ciśnieniu (+P).
Odmiana pod silniejszy nabój .45 ACP ma lufę nieco dłuższą – 440 mm i magazynek na 9 nabojów. Masa karabinka wzrasta wtedy do 3,2 kg, a długość do 850 mm.
Dla części strzelców magazynek na 10-nabojów był niewystarczający, więc od 2014 roku dostępne są magazynki większej pojemności. Najbardziej popularny jest magazynek na 20 nabojów, produkowany przez firmę Redball Sports. Można go nabyć bez większych problemów, podobnie jak magazynki III generacji, mieszczące 14 lub 15 nabojów.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2019