Hiszpańska tarcza. AEGIS Fregaty rakietowe typu Álvaro de Bazán

Hiszpańska tarcza. AEGIS Fregaty rakietowe typu Álvaro de Bazán

Sławomir J. Lipiecki

 

Wśród europejskich marynarek wojennych największy postęp technologiczny w ostatnich latach odnotowują Szwecja, Norwegia i Hiszpania. Ta pierwsza flota poszła drogą kompleksowej „niewidzialności”, konstruując korwety klasy Stealth typu Visby oraz rozpoczynając budowę kolejnej generacji okrętów podwodnych z napędem Stirling/AIP (typu A26).  Z kolei Norwegia i Hiszpania zdecydowały się zaopatrzyć swoje najnowsze fregaty rakietowe w zaawansowany system obrony powietrznej AEGIS.

Pomimo wszechobecnych cięć budżetowych, od kilkunastu lat trwa w Europie kosztowna rywalizacja pomiędzy największymi flotami o to, kto zbuduje najefektywniejszą fregatę przeciwlotniczą. Jeszcze w połowie lat 90. ubiegłego wieku Wielka Brytania, Holandia, Francja, Niemcy i Włochy (do których wkrótce dołączyły Kanada, Hiszpania oraz Stany Zjednoczone) miały szczerą chęć wspólnie zaprojektować i konstruować jednostki tej klasy. Ostatecznie skończyło się na dobrych chęciach.

Awantura o fregatę

Hiszpania po raz pierwszy przystąpiła do prac nad wspólnym europejskim projektem wielozadaniowej fregaty już w 1983 roku. Dyskusje nad ostatecznym kształtem jednostki ciągnęły się jednak w nieskończoność. Nie mogąc wypracować kompromisu taktycznego (Armada Española kładła główny nacisk na obronę przeciwlotniczą, podczas gdy pozostałe kraje na ZOP lub zwalczanie celi nawodnych), cały projekt zarzucono w 1989 roku. Na niezgodzie krajów europejskich tradycyjnie zarobili Amerykanie, sprzedając Hiszpanii uzbrojenie oraz licencję na budowę fregat opartych konstrukcyjnie na udanym typie Oliver Hazard Perry. Wybudowane w latach 1986-1995 sześć jednostek – klasyfikowanych jako typ Santa María - stanowiło de facto ich zmodyfikowaną wersję. Fregaty skonstruowano na licencji w stoczni hiszpańskiej Astilleros Españoles S.A. (obecnie Navantia) w Ferrol. Z powodzeniem służą one pod banderą Armada Española po dziś dzień, przechodząc kolejne modernizacje (aktualnie kompleksową, w ramach programu MLU, czyli Mid-Life Update).

Jako że podstawowym zadaniem fregat typu Santa María jest ZOP, w Armada Española nadal rozważano pozyskanie wyspecjalizowanych jednostek przeciwlotniczych, tak by zapewnić możliwie najbardziej efektywny w tym względzie parasol nad zespołami okrętów, a nawet częścią terytorium kraju. Tymczasem już po raz drugi ruszył program budowy wspólnej dla czołowych flot europejskich fregaty przeciwlotniczej, oznaczonej jako OTAN/NATO NFR-90. Zaczęło się bardzo obiecująco, wobec czego Hiszpania również wyraziła chęć przyłączenia się do projektu. Pilotażowa analiza kosztów wykazała, że prace koncepcyjne i projekt wstępny zamkną się w kwocie 150 milionów USD, co było kwotą jak najbardziej do zaakceptowania. Lobby stoczniowe poszczególnych krajów okazało się jednak nie do przeskoczenia – nieudane próby znalezienia kompromisu spowodowały, że po kolei z projektu wycofywały się kolejne państwa. Podobnym fiaskiem zakończył się europejski program zaawansowanego systemu rakiet plot. NAAWS. Powodem były również tarcie związane z odstąpieniem prac nad opracowaniem i konstruowaniem okrętu czy systemów uzbrojenia.

Historia lubi się powtarzać – po raz koleiny na zaistniałej sytuacji skorzystali Amerykanie. Armada Española pilnie potrzebowała dużych fregat, jednak nie było mowy by samodzielnie zaprojektować i wybudować takie jednostki własnym sumptem. Zwrócono się wobec tego do Stanów Zjednoczonych, dysponujących największym doświadczeniem w nowoczesnym budownictwie okrętowym. Podstawą obrony przeciwbalistycznej i przeciwrakietowej US Navy są obecnie „ponadczasowe” krążowniki rakietowe z systemem AEGIS typu Ticonderoga oraz wielkie niszczyciele rakietowe (również z systemem AEGIS) typu Arleigh Burke.

Poza atrakcyjną dostępną ofertą, w porozumieniu z Armada Española, Amerykanie wykorzystali przede wszystkim fiasko podpisanego 27 stycznia 1994 roku kolejnego porozumienia o budowie holendersko-hiszpańsko-niemieckich fregat programu TFC-AAW. W rezultacie powstały trzy niezależne konstrukcje: niemiecka fregata typu F-124, holenderska typu LCF oraz hiszpańska F-100.

„Amerykańskie” fregaty

Wstępny projekt – sporządzony przez Hiszpanów jeszcze przed podpisaniem porozumienia z USA mówił o czterech jednostkach, z których każda miała wypierać ok. 4500 ts standard. Co więcej, wszystkie planowano wybudować przy możliwie jak największym udziale komponentów produkcji krajowej. Fregaty te miały zostać wybudowane na podstawie doświadczeń wyniesionych z niezrealizowanego projektu NFR-90, w którym hiszpańskie przedsiębiorstwa miały duży udział. Gruntowne analizy wykazały przy tym, że hiszpański przemysł obronny i stoczniowy jest już zdolny do częściowego zaprojektowania i wybudowania  zaawansowanych technologicznie okrętów (w tym uniwersalnych modułów zadaniowych). Jako że Armada Española szczególny nacisk kładła na przeciwlotniczy charakter jednostek programu F-100, wszelkie systemy z nim związane traktowane były priorytetowo. Z tego m.in. powodu ostatecznie odrzucono projekty pozyskania i ew. udoskonalania europejskich stacji obserwacji technicznej i kierowania ogniem. Postawiono więc na systemy amerykańskie, oparte m.in. na wielofunkcyjnych radarach 3D ze skanowaniem fazowym AN/SPY-1.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 7/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter