HMCS Restigouche
Grzegorz Nowak
HMCS Restigouche
– szczęśliwy Kanadyjczyk
W czasie drugiej wojny światowej a szczególnie w okresie Bitwy o Atlantyk, okręty wojenne kanadyjskiej marynarki wojennej miały ogromny i w Polsce mało znany wkład w sukcesy operacji konwojowych aliantów na Atlantyku i morzach przyległych. Kanadyjscy marynarze uzbrojeni i wyposażeni głównie w brytyjskiej budowy korwety, niszczyciele a nawet krążowniki udowodnili, że być może bez ich udziału ostateczne zwycięstwo na Atlantyku nad jednostkami Kriegsmarine nie byłoby kwestią tak oczywistą, jak się dziś wydaje. Niewielka część tej wojennej chwały Kanadyjczyków przypada pięciu bliźniaczym niszczycielom brytyjskiej budowy zaliczanym do typu C, a określanych w Kanadzie jako typ River – czyli Rzeka gdyż nazwy większości z nich pochodziły właśnie od kanadyjskich rzek. Do typu River wliczały się także inne okręty brytyjskiego typu A-I, które Kanadyjczycy bądź to zakupili bądź wypożyczyli od Royal Navy. Pośród pięciu niszczycieli typu C najszczęśliwszym z nich okazał się HMCS Restigouche – dawny brytyjski Comet.
Historia pięciu brytyjskich niszczycieli typu C wiąże się ściśle z programem budowy nowoczesnych okrętów tej klasy dla Royal Navy, określanych jako typ Admiralicji a najczęściej typ A-I. Kiedy z początkiem lat dwudziestych XX wieku Admiralicja Royal Navy zdała sobie sprawę z tego, że duża ilość niszczycieli, jakie znajdowały się w służbie starzeje się w ekspresowym tempie, podjęto decyzje o przystąpieniu do prac projektowych nad okrętami nowej generacji. Po podpisaniu porozumień traktatowych w lutym 1922 r. ograniczającym budowę ciężkich okrętów wojennych, wiadomo było, że niebawem rozpocznie się morski wyścig zbrojeń w zakresie obejmującym mniejsze jednostki floty, takie jak krążowniki czy niszczyciele.
W 1923 r. w służbie Royal Navy posiadała niespełna 200 okrętów tej klasy, jednak część z nich była jeszcze przedwojennej budowy. Nie dość, że były już okrętami z nieco innej epoki, to na dodatek intensywna, wojenna eksploatacja sprawiała, że nie stanowiły już znaczącej siły bojowej. Nie ma się więc czemu dziwić, że Wielka Brytania przystąpiła niemal natychmiast do porządków i skierowała na złom większość tych morskich „staruszków”. Pozostawione w służbie okręty budowano w czasie trwania działań wojennych w ramach „ratunkowych” programów budowy i te wydawały się jeszcze dawać pewne zabezpieczenie do czasu budowy niszczycieli nowej generacji. Niemniej jednak Admiralicja zdawała sobie w pełni sprawę, że ich dni także są policzone a nadzieje na jakieś radykalne modernizacje niweczył fakt, że konstruowano je i budowano w pośpiechu wojennym nie dbając specjalnie o ich solidność.
Pod koniec 1923 r. podjęto decyzję o budowie dwóch nowych okrętów tej klasy, których projekty miały w jak największym stopniu uwzględniać jak najwięcej zebranych w czasie minionej wojny doświadczeń. W listopadzie 1923 r. określono wstępne parametry dla nowoprojektowanych niszczycieli, według których miałyby powstać jednostki średniej wielkości, o mocy maszyn 40 000 KM zapewniającej prędkość 34 w. Istotnym elementem charakterystyki nowego projektu miał być duży zasięg, co wydaje się zrozumiałe w kontekście rozległych, kolonialnych akwenów morskich Imperium Brytyjskiego, na jakich miałyby operować w przyszłości nowe okręty. O duży zasięg nie musiały się martwić europejskie floty Włoch czy Francji, których interesów marynarki wojenne broniły na ograniczonych przestrzeniach Morza Śródziemnego. I tak planowano, że nowe brytyjskie niszczyciele przy ekonomicznej prędkości 15 w będą w stanie pokonać dystans około 5000 Mm. Przy maksymalnej prędkości zasięg ten miał kształtować się w granicach 1200 Mm. W kwestii uzbrojenia nie przewidywano radykalnych zmian uznając za wystarczający układ uzbrojenia stosowany na niszczycielach typów V i W. Tak więc artylerię główną miały stanowić 4 armaty kal. 120 mm, 2 działa przeciwlotnicze kal. 40 mm Vickersa a uzbrojenie torpedowe – dwie trzyrurowe wyrzutnie torped. kal. 533 mm. Jak widać z powyższego uzbrojenie miało być niemal identyczne jak na okrętach typu V i W.
W listopadzie 1924 r. Admiralicja ogłosiła przetarg na budowę dwóch prototypowych niszczycieli, do którego zgłosiło się pięć stoczni. Z szeregu wariantów projektowych przedstawionych w ofercie przez te stocznie, Admiralicja ostatecznie wybrała dwa projekty i podpisała z tymi stoczniami stosowne kontrakty. Pierwszym był jedna z wersji stoczni Thornycrofta, drugim był projekt stoczni Yarrow. Dla tych okrętów wybrano nazwy na literę A co było dość wymownym gestem podkreślającym dobre chęci Admiralicji rozpoczęcia budowy długich serii zupełnie nowych niszczycieli, które zgodnie z tradycjami w Royal Navy miały otrzymywać nazwy na kolejne litery alfabetu. Litera A miała w tym wypadu oznaczać zupełne odcięcie się od długich serii okrętów z czasów pierwszej wojny światowej, choć de facto dwa nowe projekty bardzo poważnie na ostatnich wojennych seriach bazowały.
I tak stocznia Thornycrofta w Southampton zbudowała w ciągu 28 miesięcy prototypowy niszczyciel Amazon a stocznia Yarrow w Glasgow w tym samym mniej więcej czasie oddała do służby niszczyciel Ambuscade. Obydwa nowe okręty były dość podobne do siebie z zewnątrz i pozornie niewiele też różniły się od okrętów typu V i W. Na nowych okrętach zastosowano jednak szereg rozwiązań, które ulepszane z roku na rok w niedalekiej przyszłości stały się obowiązującym standardem.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2013