Holenderski projekt 1047
Roman Tyrakowski
Należy przypuszczać, że gdyby projekt krążowników opisanych w artykule został zmaterializowany, to zbudowane okręty nie spełniłyby raczej oczekiwań, jakie w nich pokładano. Już pierwsze bitwy stoczone na teatrze dalekowschodnim wykazały bowiem, że epoka dużych okrętów artyleryjskich należy definitywnie do przeszłości, a jednostkami rozstrzygającymi o panowaniu na morzach okazały się lotniskowce.
Agresywne poczynania Japonii na Dalekim Wschodzie w latach 30. XX w. stały się przyczyną powołania w 1938 r. w Holandii nadzwyczajnej komisji poświęconej całokształtowi zagadnień związanych z bezpieczeństwem Holenderskich Indii Wschodnich (obecnie Indonezja). Oceniając istniejącą wówczas sytuację polityczną na Dalekim Wschodzie, uznano, że w prawdopodobnej wojnie w tymże regionie główne siły Japonii zostaną skierowane przede wszystkim przeciwko siłom brytyjskim i amerykańskim. Zakładano, że dopóki w regionie tym operować będą ciężkie okręty amerykańskiej Floty Pacyfiku i brytyjskiej Eskadry Dalekowschodniej, japońscy decydenci nie zaryzykują uderzenia głównymi siłami swej floty na posiadłości holenderskie.
Geneza i projektowanie
W związku z tym założeniem wspomniana komisja stwierdziła, że holenderską Eskadrę Wschodnioindyjską – której główną siłą były dotąd lekkie krążowniki – należy wzmocnić w taki sposób, aby ewentualny atak japoński na posiadłości holenderskie wymuszał na agresorze tak znaczne zaangażowanie swego potencjału militarnego, że przez to na innych akwenach musiałby on zostać znacząco osłabiony. Przyjęto, że opcja taka byłaby dla Japończyków niebezpieczna i najprawdopodobniej nie zostałaby przez ich sztabowców zaakceptowana. W związku z tym, przy uwzględnieniu możliwości finansowych i technicznych Królestwa Niderlandów, początkowo zaplanowano budowę dwóch dużych superkrążowników i jednego krążownika lekkiego, jednakże dość szybko przeważyła opinia, że najbardziej optymalną opcją będzie wybudowanie trzech dużych okrętów. Miałyby one rozwijać prędkość 32-33 w. – czyli więcej niż jakikolwiek ówczesny pancernik japoński – oraz być uzbrojone i opancerzone tak, by zagwarantować im przewagę nad wszystkimi typami ówczesnych japońskich tzw. krążowników waszyngtońskich. Okręty te musiałyby też cechować się dobrą obroną przeciwlotniczą i rozbudowaną bierną ochroną podwodnej części kadłuba. Po rozpatrzeniu kilku optymalnych koncepcji 17 lutego 1939 r. sprecyzowano następujące wymagania dla tychże jednostek: uzbrojenie – 9 × 280 mm, 8 × 120 mm, 14 × 40 mm; opancerzenie – odporne na trafienie pociskiem kal. 203 mm, oraz bombą lotniczą 300 kg; bierna ochrona podwodnej części kadłuba zdolna do zaabsorbowania energii wybuchu torpedy kal. 533 mm; wyposażenie lotnicze – cztery wodnosamoloty i dwie katapulty; prędkość – 32 w.; zasięg pływania – ok. 4500 Mm przy prędkości 20 w.; załoga – ok. 1050 osób. Zgodnie z tymi ustaleniami już następnego dnia ówczesny minister obrony Królestwa Holandii Jannes Johannes Cornelis van Dijk zlecił opracowanie projektu superkrążowników, które spełniałyby powyższe wymagania.
Cztery dni później szef Sztabu Królewskiej Marynarki Królestwa Niderlandów (Koninklijke Marine) adm. Johannes Theodorus Furstner określił przybliżone parametry techniczne dla tychże okrętów: długość – ok. 240 m, szerokość – ok. 29 m, zanurzenie – ok. 7,5 m (co w przybliżeniu dawało ok. 27 000 ts wyporności), moc siłowni – ok. 180 000 KM, napęd za pomocą czterech śrub. Koszt budowy jednego superkrążownika oszacowano wówczas na ok. 71 mln guldenów, czyli mniej więcej 28,4 mln dolarów. Tak dużych okrętów do tej pory w Holandii jeszcze nie zbudowano – zachodziła więc obawa, czy rodzimy przemysł podoła takiemu zamówieniu. Konstruktorom holenderskim brakowało wiedzy i doświadczenia w projektowaniu takich wielkich jednostek, zwłaszcza w kwestiach dotyczących biernej ochrony podwodnej części kadłuba i ukształtowania pancernej osłony. Z tego też powodu dość szybko powzięto decyzję, by skorzystać z pomocy firm zagranicznych i to zarówno przy projektowaniu okrętów, jak i zapewnieniu dostaw uzbrojenia i elementów wyposażenia, których rodzimy przemysł nie byłby w stanie sam wyprodukować. Nie byłoby to zresztą żadne novum, z podobnej pomocy korzystano bowiem już na przełomie XIX i XX w. w trakcie budowy pierwszych nowoczesnych holenderskich pancerników obrony wybrzeża, a także tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej, kiedy to w niemieckiej stoczni Friedrich Krupp Germaniawerft pracowano nad projektem pierwszych holenderskich drednotów. Pomimo dosyć dobrych kontaktów z niemieckim przemysłem stoczniowym początkowo rozważano jednak nawiązanie współpracy z Francuzami (liczono na plany ich okrętów typu Dunkerque). Gdy nic z tego nie wyszło, w dniach 24-25 kwietnia 1939 r. w Berlinie nawiązano kontakty z przedstawicielami niemieckiej Kriegsmarine, a także kilku firm powiązanych z niemieckim przemysłem stoczniowym. Pertraktacje toczyły się jednak dość opornie, albowiem strona niemiecka nie była skora do ujawniania szczegółów konstrukcyjnych swych krążowników liniowych typu Scharnhorst. Pomimo wszystko udało się jednak uzyskać zapewnienie strony niemieckiej, że ta udzieli dosyć daleko idącej pomocy w projektowaniu holenderskich superkrążowników, ponadto Niemcy skłonni byli również dostarczyć dla nich płyty pancerne i główne uzbrojenie – jednak pod warunkiem, że większość pozostałego ich wyposażenia zamówiona będzie także w firmach niemieckich. Poza tym strona niemiecka zażądała również gwarancji, że gdyby Holendrzy wycofali się ze swojego projektu (w Holandii szykowała się zmiana gabinetu), to firmy niemieckie uzyskają rekompensatę za poniesione w międzyczasie koszty. W trakcie tegoż spotkania ustalono, że od tej pory wszelkie ustalenia pomiędzy poszczególnymi biurami projektowymi obu krajów będą koordynowane poprzez renomowane holenderskie biuro NV Ingenieurskantoor voor Scheepsbouw[1].
Wkrótce potem, 15 maja, Holendrzy dokonali wstępnych uzgodnień z niemieckimi zakładami Ferrostaal GmbH z Essen na temat dostaw znacznej ilości wyrobów stalowych. W międzyczasie inne holenderskie biuro konstrukcyjne – Nederlandse Verenigde Scheepsbouw Bureaus[2] – 11 lipca 1939 r. przedstawiło swój autorski przedwstępny projekt superkrążownika. Uwzględniał on większość wymagań sprecyzowanych 17 lutego tegoż roku, jednak wiele z zastosowanych w nim rozwiązań konstrukcyjnych prezentowało sobą myśl techniczną z okresu pierwszej wojny światowej. Potwierdziła się opinia o braku doświadczenia konstruktorów holenderskich w projektowaniu aż tak dużych jednostek. W swojej pracy mogli się oni posiłkować tylko ogólnodostępną literaturą fachową, taką jak choćby Jane’s Fighting Ships czy też inne tego typu, brakowało im zaś dostępu do wiedzy, jaką czołowe mocarstwa uzyskały w latach 20. XX w. po licznych testach badających wytrzymałość kadłubów. Wobec braku tej wiedzy nie powinno dziwić nikogo, że największą wadą holenderskiego projektu były kiepskie rozwiązania w tej właśnie kwestii. Ponadto w projekcie zgrupowano wszystkie pomieszczenia siłowni w bezpośrednim sąsiedztwie, co okazało się wielkim błędem. Pomimo swych wad projekt ów stał się jakimś punktem odniesienia dla dalszych prac. Już wkrótce po jego przedstawieniu w dniach 13 lipca (w Bremie) oraz 31 lipca (w Berlinie) odbyły się negocjacje pomiędzy przedstawicielami Królewskiej Marynarki Holandii i niemieckiej Kriegsmarine. W ich trakcie Niemcy obiecali udostępnić Holendrom swe najnowsze rozwiązania konstrukcyjne oraz ponownie zadeklarowali daleko idącą pomoc, a na odpowiedzialnego za koordynację kontaktów pomiędzy obiema stronami desygnowano niemieckiego emerytowanego wiceadm. Karla Bartenbacha. Po czterech tygodniach, 21 sierpnia 1939 r., za pośrednictwem swojego attaché morskiego w Hadze Niemcy przekazali Holendrom pierwszą partię szkiców różnych projektów superkrążownika oraz szkice alternatywnych systemów ukształtowania jego ochrony. W odróżnieniu od projektu holenderskiego w niemieckich propozycjach pomieszczenia kotłowni przedzielono jedną z maszynowni, co z całą pewnością zmniejszało ryzyko utraty całości napędu w przypadku trafienia w to miejsce jakąś jedną przypadkową torpedą. Zapewne pod wpływem niemieckich sugestii jeszcze przed końcem sierpnia 1939 r. Sztab Królewskiej Marynarki Holandii sformułował ściślejsze wymagania odnośnie do siłowni przyszłych krążowników. Stwierdzono wówczas, że jej układ powinien być następujący: patrząc od rufy, na przemian przednie i tylne dwie maszynownie i cztery kotłownie, z dodatkowym rozdzieleniem uwzględniającym pracę na konkretny wał napędowy na lewoburtowe i prawoburtowe, wszystkie rozdzielone grodziami wodoszczelnymi poprzecznymi i wzdłużnymi. W wymaganiu tym potwierdzono też określoną już w lutym moc napędu (180 000 KM), a także określono parametry pracy kotłów, takie jak temperatura pary (do 400°C) i jej ciśnienie robocze (do 44 kg/cm²). Ustalono też, że łączna długość pomieszczeń siłowni nie powinna przekraczać 72,8 m. W oparciu zarówno o te wymagania, jak i o niemieckie rozwiązania w biurze Nederlandse Verenigde Scheepsbouw Bureaus (w skrócie Nevesbu) i NV Ingenieurskantoor voor Scheepsbouw (w skrócie IvS) rozpoczęto prace nad wstępnym projektem superkrążownika. W tym pierwszym z biur sygnowano je liczbą 1047 i przewidywano w nich zastosowanie napędu w postaci turbin parowych Parsonsa oraz kotłów parowych produkcji rodzimej firmy Werkspoor (na licencji Yarrow). Drugie z biur współpracowało z Niemcami w większym zakresie, albowiem w ich projekcie – sygnowanym liczbą 323 – zakładano zastosowanie siłowni opracowanej w firmach F. Krupp Germaniawerft (turbiny) i DeSchiMAG (kotły). Pierwsze wyniki tychże prac przedstawiono pod koniec 1939 r. Okazało się wówczas, że żaden z projektów nie spełnia tychże wymagań. W opracowaniu Nevesbu pomieszczenia siłowni zajmować miały aż 78 m kadłuba, a w konkurencyjnym – chociaż przewidywał on bardziej zwartą siłownię – było to i tak 74 m. Doprowadziło to do impasu – nie chciano bowiem dopuścić, by część magazynów amunicji znalazła się poza obrębem pancernej cytadeli, a ze względu na wzrost kosztów nie chciano również zwiększać wymiarów samego kadłuba. Zaczęto więc rozważać opcję pomniejszenia mocy siłowni do 160 000 KM, pojawiła się też propozycja, aby zmniejszyć wyporność do 16 000 t, a uzbrojenie główne – do sześciu armat kal. 280 mm lub nawet do sześciu – dziewięciu armat kal. 240 mm. Za taką pomniejszoną wersją optował podobno nowy minister obrony Adriaan Q. H. Dijxhoorn, jednakże po ukazaniu się 11 grudnia memorandum – stwierdzającego, że okręt taki nie spełniałby oczekiwań, a przyjęcie nowych rozwiązań opóźniłoby prace projektowe o jakieś pół roku – dowództwo Koninklijke Marine zdecydowanie odrzuciło tę koncepcję. Tymczasem pod koniec 1939 r. kontakty z Niemcami stawały się coraz bardziej iluzoryczne (trwała wojna), a bez ich pomocy Holendrzy sami nie potrafili sobie poradzić z projektem. Postanowiono zatem zwrócić się do specjalistów włoskich. Delegacja holenderska odwiedziła wówczas kilka włoskich stoczni – została nawet zaproszona na pokład najnowszego pancernika Vittorio Veneto[3].
Od włoskich stoczniowców Holendrzy uzyskali wówczas więcej danych o niemieckich krążownikach liniowych typu Scharnhorst niż od samych Niemców, a przekazane im porady i sugestie doprowadziły do podjęcia decyzji o znacznej modyfikacji wewnętrznego podziału kadłuba w projektach (m.in. zrezygnowano z centralnej grodzi wzdłużnej). Wczesną wiosną 1940 r. pojawiły się poprawione wersje projektów sygnowanych numerami 1047 i 323, które opracowano już z uwzględnieniem włoskich wskazówek. Z okresu tego pochodzi dość duża liczba szczegółowych rysunków projektu 1047, datowanych na 10-27 lutego 1940 r., które w zasadzie ukazywały ostateczną wersję krążownika liniowego. W tym samym czasie model projektu 1047 został ponadto przebadany w basenie Instytutu Badań Morskich w Wageningen (przeprowadzono próby z gruszką Taylora). Później – w marcu lub kwietniu – podjęto najprawdopodobniej decyzję o rezygnacji z projektu 323, obawiano się bowiem, że siłownia niemiecka będzie zbyt skomplikowana i z pewnością sprawiałaby potem większe kłopoty z serwisem. W okresie tym pojawił się również pomysł, aby w krążownikach projektu 1047 zamiast wewnętrznego pancerza burtowego zastosować pancerz zewnętrzny. Decyzję w tej sprawie zamierzano jednak podjąć dopiero po konsultacjach z specjalistami niemieckimi, przewidywanych na kwiecień 1940 r. Do żadnego spotkania ze stroną niemiecką najprawdopodobniej już nie doszło, a wkrótce potem wojska Wehrmachtu zaatakowały Królestwo Niderlandów (10 maja 1940 r.), kładąc tym samym kres wszelkim pracom związanym z owym projektem.
[1] Tak naprawdę to mieszczące się w Hadze biuro było holenderskim tylko z nazwy. Powstało ono w 1922 r. z inicjatywy niemieckiego Reichsmarineamt i było furtką umożliwiającą Niemcom ominięcie ograniczeń nałożonych na ich kraj przez traktat wersalski. Wieloletnim dyrektorem biura, będącego spółką typu joint venture trzech niemieckich stoczni: A.G. Vulcan, F. Krupp Germaniawerft i A.G. Weser, był niemiecki konstruktor dr. inż. Hans Techel. Za jego kadencji zaprojektowało tam wiele typów okrętów wojennych – w tym dla Turcji, Finlandii, Hiszpanii i Holandii. Biuro specjalizowało się jednak przede wszystkim w projektowaniu okrętów podwodnych.
[2] Biuro to znane jest bardziej pod skrótem swej nazwy – Nevesbu. Zostało założone w 1935 r. jako wspólne biuro projektowe dla czterech holenderskich stoczni.
[3] Aby nie ujawnić tajników ochrony podwodnej części kadłuba typu „Pugliese”, nie pozwolono jednak Holendrom zwiedzić niezwodowanej jeszcze siostrzanej Romy.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2020