Hudson H9: Gdyby Glock i 1911 miały dziecko?

Hudson H9: Gdyby Glock i 1911 miały dziecko?

Bartosz Szołucha

Spory pomiędzy miłośnikami Glocków a miłośnikami M1911A1, zwłaszcza w USA, ciągną się od lat, a każda strona używa lepszych lub gorszych argumentów na poparcie swoich racji. A gdyby tak stworzyć pistolet, który pozwoliłby ich pogodzić? Może właśnie Hudson H9 jest taką bronią?

Amerykański rynek jest wypełniony po brzegi mutacjami i wariacjami na temat legendarnej czterdziestki piątki. Setki odmian kalibrowych, wymiarowych, mniej lub bardziej wyczynowych, takich dla fanów złota, srebra i platyny (albo meteorytów) i zwykłej, ordynarnej stali, klasyczne i taktyczne – można przebierać bez końca. Chyba w każdym stanie znajdzie się mniejszy lub większy zakład produkujący jakiegoś mniej lub bardziej udanego klona M1911A. Amerykański sentyment do tej konstrukcji powoduje, że niemal każda wersja znajdzie kupca. Ale wymyślić coś nowego na podstawie sprawdzonego produktu, nawiązującego jedynie do dzieła J.M. Browninga, i jeszcze to sprzedać, nie jest już tak łatwo.

Pistolet Hudson H9 został zaprezentowany po raz pierwszy w trakcie „SHOT Show 2017” i od razu stał się sensacją. Niby 1911, ale bezkurkowiec, na dodatek zwracający uwagę nietypowym projektem, który u niektórych powodował mocne skojarzenia z Auto 9 używanymi nie przez kogo innego niż Alexa Murphy’ego (RoboCopa, dla tych, co nie kojarzą. PS Tak, wiemy, że w filmie używano obudowanej Beretty 93R).

W trakcie pierwszego spotkania z tym modelem zdawać by się mogło, że pistolet ma pod lufą zamontowaną na stałe latarkę lub wskaźnik laserowy, ewentualnie jakiś rodzaj obciążnika mający zmniejszyć odrzut oraz podrzut albo fikuśny tłumik huku (tu nasuwają się skojarzenia z SilencerCo Maxim 9). Ten element stanowi o unikalności wyglądu H9.

Producentem H9 jest firma Hudson Manufacturing z teksańskiego Temple, założona w 2015 roku przez Cy i Lauren Hudsonów. Koncepcja stworzenia pistoletu powstała już w 2013 roku, a pierwszy prototyp pojawił się w rok później. Wiąże się z tym klasyczna historia American Dream: Hudsonowie zainwestowali w rozwój projektu wszystkie swoje pieniądze, zatrudnili inżyniera, który ich pomysł na bezkurkowego Colta M1911A przekuł w pierwszy egzemplarz, który nazwano Cegłą (The Brick). Jak to mniej więcej wyglądało, opisali właściciele: „Analiza była wykańczająca. Czytaliśmy wszystko: drukowane magazyny, pozytywne i negatywne recenzje, statystyki sprzedaży, pomocne i bezmyślne wpisy na blogach. Kupowaliśmy różne pistolety – stare i nowe. Rozkładaliśmy je na części, strzelaliśmy, dawaliśmy różnym ludziom do rąk i pytaliśmy, czego nienawidzą, a co uwielbiają. I tak powstała wstępna koncepcja: niezawodny bezkurkowiec, ze spustem od 1911”.

Na szczęście udało się zdobyć kolejne fundusze i stworzyć mały zespół konstrukcyjny. Pod koniec 2015 roku powstał kolejny prototyp (Boat Anchor), ale nadal Hudsonowie nie byli zadowoleni z rezultatów prac. Kluczowym momentem dla rozwoju konstrukcji okazał się kolejny rok, kiedy do prac nad pistoletem został zatrudniony inny zespół inżynierów. Nastąpił też rozwój samej firmy – stworzono zespół ekspertów złożony ze specjalistów ds. broni strzeleckiej oraz doświadczonych pracowników przemysłu zbrojeniowego. W styczniu 2017 roku, podczas „SHOT Show” w Las Vegas, pokazano światu pistolet Hudson H9 – nowy produkt wzbudził ogromne zainteresowanie, zwłaszcza że miał być bezkurkową 1911. W kraju, w którym M1911A1 we wszelkich odmianach jest bronią kultową, musiał więc wzbudzić potężne emocje

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter