II Korpus Pancerny SS w walkach nad Miusem
Marcin Bryja
W cieniu bitwy pod Prochorowką
– II Korpus Pancerny SS w walkach nad Miusem,
28 lipca – 3 sierpnia 1943
O ile walki II. Korpusu Pancernego SS w trakcie bitwy pod Kurskiem doczekały się całej masy opracowań i artykułów, o tyle już jego późniejsze o zaledwie kilkanaście dni działania na południowym odcinku frontu, chociaż wcale nie mniej krwawe, są niemal zupełnie pomijane. O bitwie tej zapomniała też prawie całkiem sowiecka literatura. Co jednak najciekawsze, w tamtych czasach obie strony przypisywały sobie zwycięstwo w tej bitwie.
Cytadela w gruzach
Latem 1943 roku Niemcy podjęli próbę odzyskania inicjatywy strategicznej na wschodzie i po długich przygotowaniach rozpoczęli ofensywę na Łuku Kurskim. Zarówno sama bitwa, jak i przygotowania do niej były opisywane w dziesiątkach opracowań i nie ma tu ani miejsca, ani potrzeby, aby je powtarzać. Z punktu widzenia omawianego tematu najważniejsze jest to, że rozpoczęta 4 lipca operacja niemiecka znana pod kryptonimem „Zitadelle” dość szybko straciła swój impet i po zatrzymaniu jej północnych kleszczy (9. Armia) także i jej południowe skrzydło (4. Armia Pancerna) wkrótce utknęło. Już 11 lipca Sowieci rozpoczęli kontruderzenie na występ orłowski broniony przez 2. Armię Pancerną i tym samym zagrozili tyłom 9. Armii. Atak ten był zresztą oczekiwany od dłuższego czasu przez odpowiedzialnego za ten odcinek frontu generała Modela. Jeszcze przez parę dni kontynuowano atak na południowym odcinku, ale ostatecznie 17 lipca odwołano całą operację i Niemcy zaczęli odwrót na pozycje wyjściowe. Dowodzący Grupą Armii „Południe” feldmarszałek von Manstein z kolei uznał, że w starciu z jego 4. Armią Pancerną przeciwnik poniósł na tyle poważne straty, że nie stanowił na razie poważnego zagrożenia, nie spodziewał się więc podjęcia przez Sowietów działań zaczepnych w rejonie, w którym dopiero zakończono walki.
Tymczasem jeszcze w trakcie trwania „Zitadelle”, w drugim tygodniu lipca, odnotowano poważne wzmocnienie sowieckich wojsk na zupełnie innym odcinku Grupy Armii „Południe”, bronionym przez 6. Armię generała Hollidta. Już od 9 lipca obserwowano sowieckie przygotowania do ataku z rejonu Kujbyszewa, a więc w rejonie oddalonym o około 350 km w linii prostej na południowy wschód od występu kurskiego. Atak w tym rejonie groził utratą Zagłębia Donieckiego, a zagrożenie było tym bardziej poważne, że Grupa Armii „Południe” – a tym bardziej 6. Armia – dysponowała tylko niewielkimi odwodami. Pomimo braku możliwości rozpoznania lotniczego ze względu na złą pogodę, sowieckie przegrupowania były na bieżąco śledzone przez Niemców, którzy korzystali z braku dyscypliny wśród wojsk sowieckich przemieszczających się bez zachowania zasad maskowania i należytej ciszy radiowej. W efekcie nie tylko udało sie określić, że atak nastąpi nad rzeką Mius na odcinku Dmitrjewka-Kujbyszewo, a więc praktycznie na styku obrony XVII i XXIX Korpusów Armijnych z 6. Armii, ale też w miarę dokładnie rozpoznać sowieckie Ordre de Bataille.
Dowodzący Grupą Armii „Południe” feldmarszałek von Manstein liczył na dłuższą pauzę w działaniach pod Biełgorodem – postanowił więc zabrać z tego rejonu II KPanc SS i użyć go do likwidacji zagrożenia sowieckiego w pasie 6. Armii.
Siły sowieckie
Zadanie zdobycia przyczółka na Miusie i pobicia niemieckiej 6. Armii otrzymał Front Południowy, dowodzony przez generała Fiodora Tołbuchina. Sama operacja, jak już wspomniano we wstępie, nie doczekała się szerszych opracowań po stronie sowieckiej i de facto nie wiadomo do końca, jakie były cele postawione przez Naczelne Dowództwo Frontowi Południowemu. Najczęściej przyjmowana jest wersja, jakoby chodziło tylko o działania wiążące i o odciążenie frontów walczących na Łuku Kurskim. Skłaniają się ku niej na przykład D. Glantz („Colossus Reborn”) czy G. Nipe („Decision in the Ukraine...”), aczkolwiek biorąc pod uwagę wielkość zaangażowanych sił własnych nie jest też wykluczone, że Tołbuchinowi stawiano jednak znacznie ambitniejsze zadania, a wersja o „działaniach wiążących” powstała post factum, kiedy okazało się, że po początkowym sukcesie nie było co liczyć na załamanie się obrony 6. Armii niemieckiej.
W interesującym nas pasie działania na odcinku od miejscowości Mius na północy, przez Dmitrjewkę i dalej do Kujbyszewa na południowym skrzydle planowanego przez Rosjan ataku, działały – patrząc od północy – 5. Armia Uderzeniowa i 2. Armia Gwardii. Łącznie długość odcinka przełamania wynosiła nieco ponad 20 kilometrów. Armie te dysponowały razem 13 dywizjami oraz 1 brygadą piechoty. W późniejszych dniach do walki zostały włączone pojedyncze dywizje pochodzące z 28. i 44. Armii, należących do Frontu Południowego. Dodatkowo zaangażowane w walkach armie dysponowały 5 pułkami artylerii, 1 dywizją artylerii przeciwlotniczej, 2 pułkami artylerii przeciwpancernej, 1 pułkiem czołgów i saperskimi oddziałami wsparcia. Silne związki wsparcia skupiało w swoim ręku dowództwo frontu. Dysponowało ono 2 brygadami przeciwpancernymi, 7 pułkami wyrzutni rakietowych (Katiuszami) oraz kolejną dywizją artylerii przeciwlotniczej. Oczywiście atak nie odbyłby się bez udziału silnych związków pancernych. Wprowadzono tu dwa korpusy zmechanizowane – 2. KZmechGw pochodzący z 2. AGw oraz 4. KZmechGw – które dysponowały około 500 czołgami. Całość uzupełniała 8. Armia Lotnicza z 5 dywizjami lotniczymi (2 szturmowców, 1 bombowców, 1 myśliwska, 1 bombowców nocnych). O organizacji wojsk sowieckich będzie jeszcze mowa w późniejszej części artykułu przy okazji omawiania przygotowań do ataku II KPanc SS.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2013