Im ciebie więcej tym mniej – meandry rozwoju Sił Zbrojnych RP

Im ciebie więcej tym mniej – meandry rozwoju Sił Zbrojnych RP

Norbert Bączyk

Polska posiada bardzo rozbudowane pod względem liczbowym i strukturalnym, ale przestarzałe technicznie i organizacyjnie siły zbrojne. Przez trzy dekady od zasadniczych zmian ustrojowych oraz dwie dekady od czasu wejścia do Sojuszu Północnoatlantyckiego nie zdołano przezbroić na nowy sprzęt wojskowy nawet połowy związków taktycznych i oddziałów, a w niektórych obszarach nie zrobiono tego w ogóle. Od czasów wprowadzania profesjonalizacji liczebność armii najpierw uległa stagnacji, a obecnie zaczyna się zwiększać, co tylko pogłębia niekorzystne trendy. W zarządzaniu Wojskiem Polskim od lat brak jest nowej jakości i odważnych decyzji, a kolejni decydenci jedynie w niewielkim stopniu ingerują w skostniałe struktury wojskowej organizacji.

Polska armia od niemal 20 lat pogrążona jest w stagnacji. Ostatnie naprawdę istotne i korzystne zmiany w jej organizacji i funkcjonowaniu miały miejsce w związku z przystąpieniem do NATO oraz przyjęciem 25 maja 2001 roku „Programu przebudowy i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP w latach 2001–2006”. Świeże członkostwo w NATO wymusiło na ówczesnych decydentach szereg odważnych decyzji, w tym liczne zmiany w organizacji i strukturze sił zbrojnych, związane m.in. z rozformowaniem części związków taktycznych. Wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego było także bodźcem do podjęcia szeregu procesów modernizacji technicznej, których armia jest beneficjentem po dziś dzień lub paradoksalnie dopiero dziś (m.in. F-16, Leopard 2A4, Rosomak, C-295M, Spike, Regina, Poprad). Liczebność armii została wówczas zredukowana o 30% stanów ewidencyjnych czasu pokoju, do 150 000 etatów, ale w tym zestawieniu zachowano zasadniczą służbę wojskową (ZSW) i szkolenie rezerw. Postawiono sobie również za cel finansowanie armii na poziomie 1,95% PKB, znalezienie dodatkowych środków spoza budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej na zakup samolotów wielozadaniowych i zapewnienie, że nawet w warunkach braku wzrostu PKB w ciągu pięciu lat budżet MON ulegnie podwojeniu.

Później było już tylko gorzej, a symbolem paraliżu SZ RP stał się „Program profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP na lata 2008–2010”. Przyjęte w nim założenia tak co do liczebności sił zbrojnych, ich pozornie w pełni zawodowego charakteru, jak i struktury wojsk zasadniczo – jedynie z kosmetycznymi zmianami – funkcjonują do dziś.

Liczebność Sił Zbrojnych RP

Jeśli chodzi o liczebność armii, to strukturalnie w SZ RP od ponad 10 lat nie zaszły żadne istotne zmiany, a wszystkie obserwowane w ostatnich latach niby „nowe”, kolejno wdrażane koncepcje, tak naprawdę nie ingerują w zasadniczą strukturę wojska i żadnymi reformami nie są. Według słów ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka ze stycznia tego roku, od 2015 roku liczba żołnierzy wzrosła o 33 tysiące. Przy czym być może minister wysnuł swą tezę na podstawie wyliczenia, iż o ile w 2015 roku Siły Zbrojne RP liczyły 96 000 żołnierzy zawodowych, zaś Narodowe Siły Rezerwowe ok. 12 000 kolejnych, o tyle na rok 2020 przewidziano 111 500 etatów dla żołnierzy zawodowych i 29 000 dla Wojsk Obrony Terytorialnej, a faktycznie, wliczając także służbę kandydacką oraz powoli likwidowane, ale wciąż istniejące NSR, plany resortu celują nawet w obsadę 150 000 stanowisk w roku bieżącym. Oczywiście czymś innym są stany rzeczywiste, a czym innym ambitne plany etatowe. Faktyczny przyrost żołnierzy – zawodowych i formacji pomocniczych – w latach 2015–2019 szacować można raczej na dwie trzecie przywołanej przez ministra liczby, czyli i tak sporo. Stan ewidencyjny żołnierzy zawodowych wzrósł przez ostatnie cztery lata o ok. 10 000–11 000 ludzi, do 107 tysięcy, jednocześnie znacznie rozbudowane zostały etaty dla służby kandydackiej. Oznacza to, że wciąż nie osiągnięto, obowiązującego od dwóch lat, etatowego stanu 110 000 żołnierzy zawodowych, a teraz jeszcze zwiększonego o 1500 etatów.

Jednak i bez tego stan liczebny polskiej armii jest imponujący. W teorii Siły Zbrojne RP są jedną z największych armii spośród utrzymywanych przez państwa Unii Europejskiej. Już pod koniec 2018 roku ich liczebność sięgała 126 tysięcy – 104 tysiące żołnierzy zawodowych i 4700 ochotników służby kandydackiej (co wobec limitu 110 000 etatów zawodowych oznaczało brak obsady 6 tysięcy stanowisk; z kolei 5000 etatów kandydackich było w większości obsadzonych), zaś liczebność NSR i WOT wynosiła dodatkowo łącznie 18 000 służących okresowo. Dawało to wówczas Polsce siódmą pozycję w Europie, po Turcji, Francji, Niemczech, Włoszech, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Liczebność ta wprawdzie powoli (3–4% w skali roku), ale systematycznie stale wzrasta, najpierw w 2019, a zapewne i w 2020 roku. Jak napisano wyżej, jesienią 2019 roku Ministerstwo Obrony Narodowej informowało, że służbę pełniło już ponad 107 tysięcy żołnierzy zawodowych (20 500 oficerów, ponad 38 500 podoficerów oraz ok. 48 000 szeregowych).

Niezależnie od ludzi w służbie czynnej MON jest również świadczeniodawcą na rzecz osób fizycznych w zakresie emerytur i rent wojskowych. Tutaj liczebność świadczeniobiorców utrzymuje się od dekady na zbliżonym poziomie ok. 160 000 emerytów, rencistów oraz innych osób uprawnionych do renty. Zmienia się tylko skala wypłacanych im pieniędzy. W 2011 roku emerytury i renty dla ok. 160 tys. osób kosztowały 5,7 mld PLN, dziś jest to już nieco ponad 7 mld PLN.

Wrócić należy jednak do analizy stanów ewidencyjnych służby czynnej. Wedle danych MON na ten rok zaplanowano już 111 500 etatów dla żołnierzy zawodowych, a do tego należy jeszcze doliczyć, podobnie jak w 2019 roku, 8000 etatów kandydatów na żołnierzy zawodowych oraz znacznie rozbudowane 32 000 stanowisk w formacjach pomocniczych, to jest Wojskach Obrony Terytorialnej (29 000) i Narodowych Siłach Rezerwowych (3000). Razem z blisko 50 000 cywilnymi pracownikami wojska, daje to ponad 200 000 etatów związanych bezpośrednio z siłami zbrojnymi w czasie pokoju, choć aż 40% z nich przewidziano dla osób, którzy na co dzień nie noszą munduru. W latach 2019–2020 zaobserwować można relatywnie niewielki, ale widoczny wzrost etatów przewidzianych dla żołnierzy zawodowych, nieco większy dla mundurowych służb pomocniczych (Terytorialna Służba Wojskowa, TSW) oraz postępujący rozrost etatów dla cywilnych pracowników wojska.

Największa dynamika przyrostu liczebności żołnierzy dotyczy WOT. O ile pod koniec 2017 roku formacja ta liczyła 1500 zawodowych żołnierzy (plus 6000 żołnierzy służby okresowej), to pod koniec 2018 roku służyło już w niej 2900 żołnierzy zawodowych (plus 14 000 żołnierzy służby okresowej), etaty na 2019 rok przewidywały z kolei 3400 stanowisk dla zawodowców (plus 17 000 etatów okresowych; wedle MON pod koniec roku było to już łącznie nawet 23 000 żołnierzy tak zawodowych, jak i TSW), a te na 2020 rok przewidują ich już nieco ponad 4000 (plus aż 29 000 etatów okresowych). Natomiast powoli wygaszane są struktury NSR, służba ta do 2022 roku powinna ulec całkowitej likwidacji. Oczywiście rzeczywista dynamika przyrostu sił WOT jest nieco mniejsza niż wykazują to statystyki ogólne, bowiem równolegle do rozwoju tej formacji spada liczebność właśnie sił NSR, z ponad 5000 żołnierzy u schyłku 2017 roku, przez 4000 ludzi pod koniec 2018 roku, do mniej niż 3000 obecnie. A przecież jeszcze limity na 2018 rok przewidywały służbę nawet 12 000 żołnierzy NSR, nie licząc równoległych 17 000 WOT. Zasadniczo w latach 2017–2020 daje się więc zauważyć dążenie do osiągnięcia – jak dotąd bez powodzenia – limitu ok. 30 000 żołnierzy sił pomocniczych w skali rocznej, przy skokowym wzroście obsady stanowisk żołnierzy zawodowych związanych z TSW, co ma oczywiście związek z tworzeniem sztabów kolejnych jednostek terytorialnych, to jest dowództw brygad i batalionów.

Natomiast jeśli przeliczać etaty zawodowe na poszczególne rodzaje sił zbrojnych, Wojska Lądowe liczyć mają obecnie w czasie „P” w zaokrągleniu nieco ponad 50 000 żołnierzy, Wojska Specjalne 3400 żołnierzy, podczas gdy Siły Powietrzne niespełna 17 000 żołnierzy, a Marynarka Wojenna 7000 żołnierzy. Ich wsparciem powinny być jednostki logistyczne i zabezpieczenia, jak również siły żandarmerii, o łącznej liczebności ok. 20 000 ludzi (w tym nieco ponad 3 tysiące żandarmów), do tego 12 000 etatów żołnierskich przewiduje się w ramach innych instytucji, zaś wspomniane 4000 żołnierzy zawodowych stanowi z kolei kadrę dla formacji pomocniczych WOT.

Z perspektywy czasu można napisać, że jeśli idzie o stany osobowe to obecne kierownictwo MON prowadzi politykę kontynuacji i od czasu „przewrotu kopernikańskiego” w SZ RP, to jest zawieszenia poboru do zasadniczej służby wojskowej w 2009 roku, w strukturze armii nie zachodzą żadne istotne zmiany, a jedynie kolejni ministrowie, tak z obozu Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości, najwyraźniej próbują jedynie powierzchownie mierzyć się ze skutkami tamtej decyzji. Przypomnieć zatem należy, że o ile na początku 2006 roku SZ RP liczyły 145 000 żołnierzy, a na początku 2008 roku stale „pod bronią” było ich jeszcze ok. 130 000, to przyjęty latem 2008 roku „Program profesjonalizacji SZ RP na lata 2008–2010”, przewidywał w swych trzech kluczowych punktach:

  • zawieszenie obowiązku odbywania zasadniczej służby wojskowej(z możliwością jego odwieszania) z równoczesnym zawieszeniemobowiązku odbywania przeszkolenia wojskowego;
  • wprowadzenie kontraktowej zawodowej służby wojskowej (100 000 etatów; w tym dla służby kandydackiej);
  • utworzenie Narodowych Sił Rezerwowych (NSR – 20 000 etatów).

Powyższy, wdrożony w życie program oznaczał nie tylko szybki spadek liczebności armii – z 130 000 ludzi stale noszących mundury, w tym 80 000 zawodowych, do 96 000 rok później – ale załamanie się systemu obronności w Polsce jako takiego, bowiem armia oparta o skadrowane oddziały i pododdziały została z dnia na dzień pozbawiona nie tylko ZSW, ale i możliwości rotacyjnego szkolenia rezerw. Zdano sobie z tego sprawę po pewnym czasie, w pierwszej kolejności przywracając, a następnie powoli rozszerzając właśnie szkolenie rezerwistów, docelowo – już kilka lat temu – kreśląc wizję powoływania ich rokrocznie w liczbie nawet 60 000. Gdy więc obecnie oficerowie Sztabu Generalnego ogłaszają zamiar zdynamizowania tego procesu, można odnieść wrażenie, iż właściwie jedynie powtarzają założenia, które SG WP artykułował już jakiś czas temu.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2020

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter