Intensywny rok 10. Brygady Kawalerii
Jędrzej Korbal
Powrót z przedstawionych szczegółowo w artykule 10. Brygada Kawalerii w akcji („TWH" nr sp. 1/2021) ćwiczeń międzydywizyjnych, odbywających się we wrześniu 1937 roku na terenie Wielkopolski i Kujaw, sprawił, że pierwsza z polskich brygad motorowych zakończyła oficjalnie pierwszy okres swojego szkolenia. W połowie września do cywila zwolniony został starszy rocznik żołnierzy, aby w początkach października napłynęła fala rezerwistów. W pierwszej dekadzie listopada wszystkie jednostki brygady zostały zasilone poborowymi, który rozpoczęli szkolenie rekruckie w szwadronach szkolnych. To niestety informacje dość ogólne, a sam okres od października 1937 do wczesnej wiosny 1938 roku, pod względem funkcjonowania brygady jest do dziś opisany bardzo słabo. Ówczesny szef sztabu brygady, major dypl. Franciszek Skibiński, wspominał tylko krótko, że zima 1937/1938 roku przeszła na dalszej, permanentnej reorganizacji brygady i szkoleniu, podczas którego wykorzystywano już liczne doświadczenia zebrane w czasie koncentracji w OC „Barycz", jak i w ramach ćwiczenia „Opoczno" czy manewrów pomorskich.
Z nastaniem roku 1938 roku, 8 stycznia, odbyło się niewspominane do tej pory ćwiczenie aplikacyjne, w którym 10. BK przeciwstawiała się bliżej nieokreślonej liczebnie (brygada zmechanizowana?) wielkiej jednostce Armii Czerwonej. Rejonem ćwiczenia był Buczacz, a zadania koncentrowały się wokół organizacji przemarszów (w tym nocnych), regulacji ruchu oraz przygotowań saperskich. W fazie popołudniowej rozgrywała się walka straży przedniej, w tym otwieranie ognia ppanc. do zaobserwowanych czołgów nieprzyjaciela w marszu. Na przełomie stycznia i lutego ruszyły w ramach brygady szkoły podoficerskie, a młodszy rocznik zakończywszy rekrucki okres szkolenia, przeszedł do właściwych pododdziałów i dalszych etapów nauki rzemiosła wojskowego. Między 28 a 29 marca 1938 roku oficerowie sztabowi brygady brali udział w ćwiczeniu aplikacyjnym, którego zadaniem była weryfikacja zdolności polskiego związku pancerno-motorowego do zatrzymania sowieckiego korpusu zmechanizowanego, liczącego około 180–240 czołgów T-26, BT, amfibii i samochodów pancernych (szczegóły tabela 1.). Podawana w publikacjach liczebność przeciwnika, wynosząca 300 maszyn bojowych jest w świetle zachowanych dokumentów opisujących ww. ćwiczenie przesadzona. Niestety także i w tym przypadku dokładnego przebiegu tych ćwiczeń nie znamy, a w zasobie archiwalnym zachował się tylko załącznik nr 2 do sprawozdania z ww. ćwiczenia, z którego wynika, że rozgrywka na mapie toczyła się gdzieś między Lwowem a Łuckiem. Ponieważ było to zadanie czysto teoretyczne, siły jakimi dysponował płk Antoni Trzaska-Durski uznać można za imponujące – trzy pełne kompanie czołgów lekkich Vickers (czyli wszystkie posiadane maszyny tego typu), szwadron samochodów pancernych bez wskazania typu, pluton dział samobieżnych TKD, trzy baterie artylerii motorowej, pułki kawalerii zmotoryzowanej wzmocnione plutonami czołgów (á pięć wozów TK), osiem armat przeciwlotniczych kalibru 40 mm. Co ciekawe w OdeB brygady pojawił się również szwadron zmotoryzowanych cyklistów w ramach dywizjonu rozpoznawczego i pułków kawalerii.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 5/2021