Internowanie polskich samolotów w Estonii we wrześniu 1939 roku

Internowanie polskich samolotów w Estonii we wrześniu 1939 roku

Jarosław Kieliszek
Janusz Młodzianka

 

We wrześniu 1939 roku na terytorium neutralnej Estonii zatrzymane zostały dwa polskie samoloty – komunikacyjny Lockheed L-14H Super Electra oraz sanitarny RWD-13S. Pomimo prób ich odzyskania lub odsprzedaży obie internowane maszyny pozostały w Estonii, by po włączeniu tego kraju w skład ZSRS zostać zagarnięte przez lotnictwo sowieckie.

Super Electra SP-BPN

4 września 1939 roku o godzinie 12.21 na lotnisku Ülemiste w Tallinie wylądował Lockheed L-14H Super Electra SP-BPN, nr fabryczny 1495 (numery fabryczne silników Pratt & Whitney Hornet S1E-G 3128 i 3129), wpisany do rejestru statków powietrznych 2 maja 1939 roku. W maszynie znajdowała się jedynie załoga dowodzona przez pilota Kazimierza Bocheńskiego: radiooperator Klemens Kowal oraz mechanik pokładowy Julian Kazimierski. Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT wystartował w godzinach porannych z lotniska polowego Ogrodzienice k. Grójca do bezpośredniego przelotu do Tallina, gdzie załoga, nie wchodząc w niuanse, wskazała jako miejsce wylotu Warszawę. Celem przelotu była osłona przerzutu Polskich Misji Wojskowych gen. S. Burhardt-Bukackiego i M. Norwida-Neugebauera, udających się do Paryża oraz Londynu via Ryga, Tallin, Helsinki i Sztokholm na pokładach dwóch innych Super Electr – SP-LMK pil. Leonarda Satela (z załogą: radiooperator Zygmunt Bluszcz oraz mech. pokład. Jan Salwerowicz) i SP-BPM pil. Zbigniewa Wysiekierskiego (z załogą: radiooperator Tadeusz Kłak oraz mech. pokład. Stefan Sosnowski). Samolot pil. Kazimierza Bocheńskiego rozpoznawał trasę dla kolejnych maszyn, które lądowały w Tallinie odpowiednio o godz. 13.40 i 13.41. Ich odlot do Helsinek nastąpił o godz. 15.25 i 15.26. Super Electra SP-BPN obok oznaczeń cywilnych miała świeżo namalowane biało-czerwone szachownice, co stało się powodem jej późniejszego zatrzymania, i to pomimo podjętej próby usunięcia tych dodatkowych oznaczeń przez mechaników z obsługi naziemnej LOT-u: Wincentego Sadowskiego i jego estońskiego kolegi S. Poolma, być może posiłkowanych przez któregoś z członków załogi samolotu. Z perspektywy upływającego czasu można skonstatować, że wcześniej podjęte decyzje ostatecznie okazały się błędne. Oznaczenia wojskowe nie tylko nie spełniły swojej roli – ochrony samolotu przed bratnim ostrzałem z ziemi (w trakcie przelotu maszyna była ostrzeliwana przez polską OPL) – a przesądziły o internowaniu Super Electry w Tallinie.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 9/2021

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter