IWA OutdoorClassics & Enforce Tac – nowości strzeleckie z miasta słodkich pierniczków

IWA OutdoorClassics & Enforce Tac – nowości strzeleckie z miasta słodkich pierniczków

Leszek Erenfeicht, Jarosław Lewandowski

W tym roku zdecydowaliśmy się połączyć relacje z obu – teoretycznie niezależnych – imprez, czyli taktyczno-policyjnej i myśliwsko-strzelecko-outdoorowej. Przede wszystkim z tego powodu, że na Enforce Tac ze świecą szukać byłoby jakichś oddzielnych nowości, które nie zostałyby później pokazane na IWA. Teraz ET odbywa się przed zasadniczymi targami (wcześniej były „na zakładkę”), co umożliwia wystawcom przeniesienie ekspozycji.

Najciekawsza z naszego punktu widzenia jest oczywiście obecność firm z Polski. W zeszłym roku było 15 wystawców, w tym już 16 (i to pomimo braku państwowych fabryk zbrojeniowych), co dobrze rokuje na przyszłość. Po prawdzie wśród wspomnianych polskich firm zdecydowana większość oferuje ubrania, obuwie bądź akcesoria – podążając tropem Helikon-Tex, który odniósł bezprecedensowy sukces marketingowy, stając się najlepiej rozpoznawalną i obecną już w skali światowej polską firmą branży broniowo-militarnej – a tylko 5 działa na pozostałych niwach. Mamy pojedynczych przedstawicieli w dziedzinie optyki myśliwskiej (Delta Optical), amunicji (Fabryka Amunicji Myśliwskiej), łucznictwa (FHPU Sekuła), airsoftu (Gunfire) oraz kabur i akcesoriów taktycznych (HPE Holsters). Niedużo to, ale i tak cieszyć się trzeba z obecności naszych firm na tak prestiżowych targach. Tym bardziej, że to wszystko są firmy prywatne. Jak widać, rynek europejski i światowy pozaamerykański (bo ten amerykański to jednak załatwia się na SHOT Show) jest interesujący tylko dla prywatnego biznesu.

Wśród wystawców pachnie coraz bardziej militarnie. Już większość producentów optyki pokazuje lunety karabinowe pomalowane na kolor piaskowy (który obecnie zastąpił w masowej wyobraźni wojskową zieleń), z obowiązkowymi taktycznymi siatkami celowniczymi. Coraz więcej z nich ma też w ofercie kolimatory i lunety ze stałym niewielkim powiększeniem, albo lunety z powiększeniem zmiennym, ale zaczynającym się od 1.

W Europie upowszechniają się coraz bardziej karabiny „typu AR”, w zależności od lokalnych warunków prawnych albo zgodne ze standardami Mil-Spec, albo celowo niezgodne (częstym odstępstwem jest np. inny skok gwintu pod urządzenie wylotowe). Jeśli jakaś firma nie robi w ogóle karabinów samopowtarzalnych, to przynajmniej konfiguruje jakiś swój model sztucera z grubą, varmintową lufą w taki sposób, żeby wyglądał jak karabin snajperski.

Wciąż rozwija się także rynek airsoftowy: przybywa firm, przybywa sprzętu, a nowoczesne repliki broni drugowojennej wyglądają nawet lepiej od oryginałów. Do grona oferentów takich zabawek dla dużych (no, powiedzmy: większych) chłopców dołączają kolejne renomowane firmy, których wcześniej nikt by o takie ruchy nie podejrzewał. To akurat cieszy mniej i na przyszłość rokuje nieszczególnie, bo trochę szkoda, gdy uznana marka jest rozmieniania na drobne.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 4/2015

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter