J-31 - nowy chiński myśliwiec


Tomasz Szulc


 

 

 

 

 J-31 

 

 

Nowy chiński myśliwiec

 

 

 

Szybki postęp techniczny i technologiczny w Chińskiej Republice Ludowej jest faktem. Mimo tego powszechnie uznaje się, że jest to ciągle proces doganiania światowego „peletonu”, czyli średniego poziomu, reprezentowanego przez mniejsze i słabsze gospodarczo kraje rozwinięte. Większość produkowanych w Chinach nowoczesnych wyrobów, to wynik przeniesienia do tego kraju fabryk takich światowych potentatów, jak: Canon, Hewlett Packard, Audi etc. Zaawansowane konstrukcyjnie i technologicznie wyroby powstałe w Chinach, to głównie kopie – legalne lub nielegalne – produktów zagranicznych. Wiele wskazuje jednak na to, że takie postrzeganie Państwa Środka zaczyna tracić zasadność, a jednym z dowodów na to jest szokujący postęp w dziedzinie konstrukcji lotniczych.

1

 

Chińskie próby konstruowania samolotów bojowych były początkowo bardzo nieporadne. Pierwszy myśliwiec – J-12 był pomniejszonym MiG-iem-19, napędzanym jednym silnikiem RD-9 i jedyną jego zaletą było to, że zdołał wznieść się w powietrze. Potem powstała niezbyt oryginalna seria projektów, która była niemożliwa do realizacji w Chinach epoki „rewolucji kulturalnej”. Pierwszym produkowanym seryjnie – od 1970 r. – chińskim samolotem bojowym, który nie był bezpośrednią kopią konstrukcji zagranicznej stał się Q-5, czyli szturmowa wersja MiG-a-19 z bocznymi wlotami powietrza zamiast centralnego. Samoloty w takiej postaci są produkowane do dziś, czyli ponad 50 lat po zakończeniu produkcji MiG-ów-19 w ZSRR! To mniej więcej tak, jakby np. na potrzeby lotnictwa wojskowego Australii myśliwce Supermarine Spitfire produkowano jeszcze pod koniec lat 90. ub. wieku!

Bardziej ambitnym projektem był myśliwski J-8, produkowany od 1979 r., czyli geometrycznie powiększony, dwusilnikowy MiG-21. Chińczycy kopiowali jednak jedynie rozwiązania zrealizowane w praktyce w ZSRR kilkanaście lat wcześniej, do których zazwyczaj mieli dostęp. Następny krok, to uderzeniowy JH-7 (oblatany w 1988 r.), czyli powiększony jugosłowiańsko-rumuński Orao, który był z kolei „wariacją na temat” francusko-brytyjskiego Jaguara. Tak JH-7, jak i Orao ogromnie jednak ustępowały maszynom o analogicznym przeznaczeniu, projektowanym i produkowanym w tym samym czasie w USA, ZSRR i Europie. Autentycznym „wielkim skokiem” (tak nazywano oficjalnie zarządzoną przez Mao desperacką próbę industrializacji Chin w latach 50.) było rozpoczęcie produkcji myśliwca J-10, oblatanego w 1998 r. Maszyna powstała dzięki transferowi myśli technicznej z Izraela – jest to kopia myśliwca Lavi z rosyjskim silnikiem i opracowanym przez rosyjskich inżynierów wlotem powietrza. Te myśliwce, produkowane seryjnie od 2004 roku, co najmniej pod względem konfiguracji i potencjalnych możliwości nie odbiegają już od światowej średniej.

Sensacją stało się ujawnienie myśliwca J-20 z Chengdu, który jako pierwszy chiński samolot bojowy nie miał oczywistego „przodka” wśród konstrukcji zagranicznych. Pomijając niemożliwą do zweryfikowania przez postronnych kwestię realnych możliwości systemu nawigacyjno-celowniczego nowego samolotu oraz silników własnej produkcji, J-20 – oblatany w 2011 r. – należy do nielicznej grupy myśliwców najnowszej generacji, do której zaliczają się: amerykańskie F-22 i F-35 oraz rosyjski T-50. Chińczycy wyprzedzili w ten sposób takich tradycyjnych potentatów, jak: Wielka Brytania, Francja, czy Niemcy... Sporną kwestią pozostaje przyszłość J-20. Nierzadkie są opinie, jakoby był to tylko demonstrator technologii, jakim stał się Su-47 Bierkut, czy też „narzędzie propagandy” stworzone bez nadziei na doprowadzenie konstrukcji do statusu maszyny seryjnej o choćby bardzo ograniczonych możliwościach. Zwraca się też uwagę na pewne podobieństwo J-20 do niedokończonego radzieckiego myśliwca, tworzonego w ramach programu MFI, którego „fizycznym wyrazem” był samolot 1.44. Oznacza to, że nie jest wykluczony kolejny transfer myśli i technologii, który przyspieszył proces powstania chińskiego samolotu.

Wraz z informacjami o J-20 pojawiały się pogłoski o pracach nad konkurencyjnym myśliwcem nowej generacji, prowadzonych w biurze konstrukcyjnym przy fabryce korporacji SAC w Shenyangu. Idea wydawała się prawdopodobna, gdyż w USA zarówno F-22, jak i F-35 były rezultatem wieloetapowego konkursu, w którego ostatnim stadium współzawodniczyły ze sobą realne prototypy (odpadły, odpowiednio, F-23 Northropa i F-32 Boeinga). Nawet T-50 Suchoja miał do 2002 r. konkurenta w projekcie biura Mikojana, które nie miało jednak środków na doprowadzenie jego dopracowanej wersji LMFS choćby do stadium budowy demonstratora technologii.

Spekulowano, że konkurencyjny myśliwiec miałby bazować na konfiguracji i technologiach Su-27, które były produkowane w Shenyangu na podstawie licencji, a z czasem poddano je procesowi „sinoizacji”. Obecnie produkowane tam J-11B mają być bardziej kopiami Su-27, niż samolotami licencyjnymi (terminologiczne niuanse nie zmieniają faktu, że Chiny otrzymały pełną technologię produkprocji płatowca i znacznej części wyposażenia, a więc obecnie produkują co najwyżej nieznacznie zmodyfikowane Su-27, których liczba przekracza oficjalnie uzgodnioną wielkość produkcji licencyjnej). Poważniejszy charakter mają zmiany, wprowadzone w J-15, czyli wiernej kopii pokładowego Su-33 oraz J-16, czyli kopii wielozadaniowego Su-30. Sugerowano, jakoby konkurent J-20, nazwany J-19, był kopią Su-35, czyli miał dodatkowe przednie usterzenie (jak J-15), przednią część kadłuba o powiększonej średnicy, nowe usterzenie pionowe (jak J-16) i nowe silniki (importowane AL-31FP?) z możliwością sterowania wektorem ciągu.

We wrześniu 2011 roku ujawniono model nowego myśliwca, konstruowanego rzekomo w Shenyangu i oznaczonego F-60. Mimo oficjalnej prezentacji opinie analityków były zgodne – mamy do czynienia z mistyfikacją albo działaniem propagandowym. Tylko najwięksi entuzjaści spekulowali, że może chodzić o projekt eksportowy, który będzie rozwijany w przypadku uzyskania zagranicznego finansowania. Podobnie było np. z myśliwcem FC-1, który nie jest produkowany seryjnie w Chinach, a w Pakistanie (co zresztą poważnie ogranicza jego spory potencjał eksportowy). Na dodatek ogólna konfiguracja samolotu nie była nowością – wcześniej pojawiały się rysunki maszyny nadzwyczaj podobnej i nazywanej J-13. Nigdy nie potwierdzono, że prace nad takim samolotem były rzeczywiście prowadzone, ale trudno uwierzyć w przypadkowe podobieństwo „fantazji internauty” z 2003 r. i firmowego modelu młodszego o osiem lat.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter