Robert Michulec
Jagdflieger – zwycięzca
Bitwy o Wielką Brytanię
Wojna przeciw Francji, prowadzona od 10 maja do 22 czerwca 1940 r., zakończyła się niebywałym sukcesem III Rzeszy. Armia francuska, której Niemcy bardzo się obawiali, a w której cały świat pokładał największe nadzieje, została rozbita na wysuniętych pozycjach, a następnie wprowadzona w stan dezorganizacji. Wojska holenderskie odcięte od sojuszników skapitulowały, niechcąc beznadziejnym oporem powiększać zniszczeń w Rotterdamie. Brytyjski Korpus Ekspedycyjny raz odrzucony z pogranicza, zatrzymał się dopiero pod Dunkierką. Pod koniec maja 1940 r. ani Francuzi, ani Brytyjczycy nie byli już w stanie się zreorganizować, aby złapać drugi oddech i w konsekwencji wojna została przegrana.

Natychmiast wraz z klęską państw Ententy ruszyła wielka kampania propagandowa, w której obie strony wykazywały niezwykłe przyczyny klęski i sukcesu. Brytyjczycy wskazywali na niezwykłość nowego sposobu prowadzenia wojny przez Niemców, jakim miał być Blitzkrieg. Niemcy z kolei gloryfikowali swoje wojska, także przekonując o odkryciu jakiegoś nowego wynalazku. W ten sposób utrwalano mit Panzerów i Sztukasów, przełamujących każdą obronę i rozstrzygających o losach wojny. Dla formalności należy tu tylko odnotować, że uwarunkowania prowadzonych walk przedstawiały się wyraźnie odmiennie od głoszonych publicznie tez. Niemiecka armia nie była lepsza od francuskiej czy brytyjskiej; pod wieloma względami była nawet gorsza. Niemcy mieli jednak zdecydowaną przewagę w kilku dziedzinach, które jednak zazwyczaj są spychane na dalszy plan, albowiem są trudniej dostrzegalne. Do mniej więcej połowy kwietnia 1940 r. Niemcy panowali całkowicie w wojnie wywiadowczej, czytając zdecydowaną większość istotnej korespondencji Francuzów i przez to Brytyjczyków, ponieważ udało się im złamać kody przyszłego przeciwnika już w 1937 r. Sytuacja zmieniła się 10 maja 1940 r., kiedy Francuzi wprowadzili nowe kody po tym, jak w połowie kwietnia dowiedzieli się o swej klęsce na tym polu. Na daleko idące zmiany było już jednak za późno, albowiem Niemcy na przestrzeni miesięcy odtworzyli pełny obraz alianckich przygotowań obronnych. W trakcie prowadzenia walk we Francji w maju i czerwcu 1940 r. Niemcy panowali także w eterze. Łączność stosowana przez Heer była – jak na ówczesne czasy – doskonała, zwłaszcza w porównaniu do łączności Francuzów. Wojska francuskie działały wprawdzie sprawnie, zgodnie z zasadami taktycznymi i przygotowanymi planami, ale na ślepo, ponieważ nie były tak dobrze wyposażone w łączność radiową jak Niemcy. W wyniku tego szybko siadało rozkazodawstwo i kierowanie oddziałami w trakcie bitwy. Niemcy posługując się racjonalnie zorganizowaną łącznością, działali bardziej elastycznie, dzięki czemu wielokrotnie mogli wymanewrować Francuzów. W dużym stopniu było to jednak wynikiem również narzucenia przeciwnikowi własnych planów; cała reszta wynikała właśnie z możliwości ich zastosowania. W końcu były i realne osiągnięcia na polach walk. Najważniejszym z nich było zdobycie przez Niemców przewagi i później panowania w powietrzu właściwie z pierwszym dniem kampanii. Ale i w tym przypadku kluczową rolę raz jeszcze odgrywała łączność, nie tyle wszakże pomiędzy myśliwcami, ile między stanowiskiem dowodzenia i naprowadzania a formacją w powietrzu. Czynnik ten odgrywał największą rolę w pierwszych dniach ataku, kiedy Niemcy realizowali swój plan, narzucając go przeciwnikowi starającemu się reagować na zachodzące wydarzenia. Kiepsko mu to jednak szło, ponieważ taktyka stosowana zwłaszcza przez Francuzów była wyraźnie przestarzała w stosunku do niemieckiej.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo Numer Specjalny 12