Jak Gawron stał się Ślązakiem - fakty i mity
Marian Kluczyński
Nie ulega wątpliwości, że chyba żaden z dotychczasowych okrętów nie był tak długo budowany jak ORP „Ślązak”. Miała to być wielozadaniowa korweta uzbrojona w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze oraz system poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych, a powstał ubogo uzbrojony okręt patrolowy.
Realizację tego projektu rozpoczęto w grudniu 1997 roku. Departament Rozwoju i Wdrożeń MON zlecił Stoczni Marynarki Wojennej S.A. w Gdyni zaprojektowanie takiej jednostki – projekt otrzymał oznaczenie: 621 Gawron/1. Powstał w oparciu o sprawdzone, niemieckie rozwiązania modułowej konstrukcji MEKO A-100. O jego losach decydowało sześciu ministrów ON z różnych opcji politycznych. Nic więc dziwnego, że prace ruszały wraz z kampaniami wyborczymi do parlamentu i samorządów, a następnie spowalniały.
Budowie tej jednostki towarzyszę od początku, podobnie zresztą jak większość Polaków, i nie ukrywam, że jestem zbulwersowany jej przebiegiem oraz wszystkimi zawirowaniami wokół niej. Chodzi tu zarówno o nasze pieniądze, jak i bezpieczeństwo morskiej granicy, szlaków żeglugowych oraz polski przemysł stoczniowy, a także o to, że jak się coś zaczyna, to należy to dokończyć. Wszystko, co wypowiadano o tym projekcie było zbędne, szkodzące projektowi i jego realizatorom, także polskiemu przemysłowi stoczniowemu, głównie Stoczni MW S.A. Stoczni, w której udział miał Skarb Państwa. Przywołam słowa znanego klasyka „mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy” To właśnie autor tych słów zaczął dobrze…
Projekt „Gawron” był programem wieloletnim, zawartym w „Programie przebudowy i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP w latach 2001-2006”, który został wprowadzony mocą Ustawy z 25 maja 2001 roku (ustawa jest aktem prawnym nadrzędnym wobec decyzji MON). Jednym z inicjatorów budowy tego typu okrętów był ówczesny dowódca MW admirał floty Ryszard Łukasik, któremu dobro Marynarki Wojennej mocno leżało i nadal leży na sercu. Miał to być okręt o wszechstronnym zastosowaniu: od wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych, zwalczania celów nawodnych, naziemnych i powietrznych, po konwojowanie i osłonę transportów morskich włącznie. Dzięki tej koncepcji miał być tani w budowie, jak i w utrzymaniu. Konstruktorzy tak go zaprojektowali, aby jego wyposażenie można było wymieniać stosownie do potrzeb i przeznaczenia. A co najważniejsze, że powstanie w polskiej stoczni. Nikt nie przypuszczał jednak, że budowa pierwszej korwety przejdzie do historii, jako najdłużej budowany w Polsce okręt, a tym samym i najdroższy. Nic nie wskazywało na przyszłe problemy. Oczywiście dla Stoczni MW, która była w dobrej kondycji, było to ogromne wyzwanie i szansa. Tym bardziej, że politycy zapewniali wsparcie dla projektu. Wszyscy wiedzieli, że to ogromna szansa dla polskiego przemysłu stoczniowego. Być może źle oceniano możliwości budżetu, źle szacowano koszty. Jest to trudny temat, tym bardziej trudny do rzetelnego przedstawienia w krótkiej publikacji. Podawane kwoty, choć w przybliżeniu, nie są spójne. Jedni podają koszt samej platformy, inni gotowego okrętu, ale bez jednostki ognia, a jeszcze inni – całości. Przypuszczalnie nie chciano zniechęcić decydentów rzeczywistymi kosztami. Prawdą jest, że podawana kwota ponad 400 mln dotyczyła kadłuba częściowo wyposażonego, a nie gotowego okrętu. Często ta kwota była argumentem do wstrzymywania finansowania projektu. Dlatego nie będę wnikał w szczegółowe kalkulacje. Wiadomo, że inna kalkulacja jest przy budowie serii, a inna przy pojedynczym egzemplarzu i to jeszcze prototypie. Chcę jedynie przybliżyć naszym czytelnikom historię budowy tej jednostki.
Należy pamiętać, że planowano budowę siedmiu korwet – prototypu i sześciu seryjnych. Stocznia MW poczyniła pewne inwestycje. Partnerem strategicznym projektu miała być niemiecka stocznia Blohm und Voss AG z Hamburga, która dysponowała sprawdzonym projektem modułowej konstrukcji korwety MEKO A-100 (MEhrzweck KOmbination ), spełniającym wymogi Marynarki Wojennej. Na ówczesne czasy był to znakomity projekt jednostki przeznaczonej głównie do zwalczania okrętów podwodnych, uzbrojonej w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze. Szczególnie ważna była modułowa konstrukcja jednostki oraz kadłub charakteryzujący się technologią „stealth”, posiadający obniżoną wykrywalność przez radary. I chociaż wszystkie ekipy rządzących mówiły o potrzebie modernizacji sił morskich, to jednak niewiele w tym zakresie robiono. W rezultacie na kadłubie planowanej korwety powstał okręt patrolowy o słabszym uzbrojeniu i możliwościach bojowych. Pocieszające jest to, jak zapewniają specjaliści, że istnieje możliwość dozbrojenia tego okrętu, a nawet powrotu do pierwotnej wersji.
Wraz z podpisaniem umowy na budowę korwety wielozadaniowej proj. 621. Gawron, 28.11.2001 roku, zarządzeniem ówczesnego dyrektora naczelnego Edwarda Ossowickiego powołano Zespół Budowy do sprawowania nadzoru i koordynacji budowy okrętu, któremu przewodniczył główny inżynier Budowy. Trzon Zespołu stanowili: główny projektant, główny technolog oraz budowniczy. Zespół Budowy nie był wydzieloną komórką stoczni – w strukturze stoczni bezpośrednio podlegał pionowi dyrektora technicznego. W roku 2007 Zespół Budowy stał się odrębną komórką stoczniową, podlegającą dyrektorowi handlowemu, a później nowemu pionowi stoczni, odpowiedzialnemu za budowę i remonty okrętów. Natomiast w roku 2009 powstało Biuro Budowy Korwety w składzie identycznym, jak funkcjonujący dotychczas Zespół. Taka struktura zarządzająca projektem trwała aż do zamknięcia programu Gawron.
Budowę pierwszej jednostki projektu 621 typu Gawron (długość 95,2 m, szerokość 13,5 m, zanurzenie 3,6 m, wyporność standardowa 1800 t i pełna 2100 t) rozpoczęto w 2001 roku. Koncepcję i dokumentację na jej budowę podpisał w kwietniu 2001 roku wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew. Nie było przeszkód, aby realizacją projektu zajęła się Stocznia MW. Jej partnerem strategicznym miał być German Corvette Consortium (GCC). Stocznia MW odkupiła jednak licencję na budowę tej jednostki za 60,8 mln zł.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5-6/2017