Jak zbudowany jest pancerz – Merkawa

Jarosław Wolski
Każde z państw produkujących własne czołgi, projektuje maszyny z uwzględnieniem rodzimych uwarunkowań geostrategicznych oraz możliwości przemysłu. Dlatego choć prawie zawsze cel jest ten sam – maksymalizacja ochrony, to sposób na jego osiągnięcie bywa nieraz bardzo różny. Odmienne jest również rozłożenie akcentów na poszczególne aspekty osłony wozów. Dobrym przykładem na to, jak bardzo uwarunkowania lokalne mogą wpłynąć na parametry taktyczno-techniczne czołgu, jest izraelska Merkawa.
Droga do Merkawy – uwarunkowania
Młode państwo Izrael od zarania używało wielu różnych typów czołgów. Dzięki wysokiemu morale, dobremu wyszkoleniu oraz względnej słabości przeciwników, wojska pancerne Cahalu w kolejnych wojnach odnosiły spektakularne sukcesy. Jednocześnie jednak od lat 60. XX wieku palącym problemem stawało się zapewnienie nowoczesnej floty maszyn. Użytkowane Shermany oraz AMX-13 nie mogły bowiem zapewnić przynajmniej stanu równowagi wobec modernizowanych wojsk pancernych państw arabskich. Po kupnie brytyjskich Centurionów szybko uznano, że bazowanie na imporcie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Pierwotna propozycja Yisraeli Tilana (szefa sekcji pancernej) z 1962 roku, aby produkować czołgi, wykorzystując przy tym rodzime wieże i kadłuby, a importować wszystkie zasadnicze podzespoły (armaty, silniki, transmisje, SKO, etc.), okazała się być wówczas niewykonalna zarówno z powodów finansowych, jak i braku rodzimej bazy przemysłowej. Wstępem do opracowania własnych wozów stał się więc program modernizacyjny Shermanów M4A1. Oprócz zastosowania nowego silnika, zawieszenia i francuskich armat kal. 105 mm CN105F1, nie mniej ważna była konieczność poświęcenia 2,5 tys. roboczogodzin na każdy czołg w rodzimych warsztatach. Tak rodziły się pierwsze izraelskie zdolności w dziedzinie modernizacji i rozwoju techniki pancernej. Oprócz tego do Izraela wciąż trafiały (uznane za przestarzałe) Centuriony oraz nowsze M48A1 Patton (z zachodnich Niemiec). Ostatnie z wymienionych wozów otrzymały nazwę Magach, będącą hebrajskim akronimem od pierwszych liter słów „cztery”, „osiem” oraz litery „G” (od Niemiec – kraju pochodzenia dostarczonych wozów). Tym działaniom coraz częściej towarzyszyły głosy o konieczności rozpoczęcia produkcji licencyjnej nowego czołgu. Pierwotnie zainteresowano się AMX-30. Wyjątkowo chłodne podejście Francuzów do składanych propozycji skłoniło Izraelczyków do poszukiwań w Wielkiej Brytanii. Wysoko oceniono Cheftiany, a zwłaszcza ich siłę ognia oraz pancerz, deklasujący zarówno AMX-30, jak i Leopardy-1. Brytyjczycy byli skłonni również do przeniesienia produkcji licencyjnej do Izraela. Wiosną 1967 roku dwa Cheftiany zostały wysłane na testy do Cahalu, po roku wymieniono je na kolejne dwie maszyny. Jednocześnie jednak na skutek Wojny Sześciodniowej oraz tzw. „wojny na wyczerpanie”, atmosfera polityczna wokół Izraela uniemożliwiła kontynuowanie projektu licencyjnej produkcji tych czołgów. Nałożone w 1967 roku przez ONZ embargo na eksport broni do Izraela spowodowało, że w 1969 roku Brytyjczycy zerwali wspólne prace. Wymierną pomocą wykazali są za to Amerykanie. Po pierwsze, już od 1965 roku trwały dostawy M48A1 i M48A2C, po drugie w 1967 roku, w ramach powstrzymywania ZSRR i jego sojuszników, administracja Białego Domu zadecydowała o dostarczeniu Izraelowi kolejnej transzy maszyn – ponad tysiąca czołgów M48A1/A2. Oprócz tego pod koniec 1970 roku dostarczono ponad 150 najnowszych czołgów M60. Mimo tak korzystnego obrotu sprawy, Cahal wciąż był uzależniony od dostaw z zewnątrz. W świetle embarga z 1967 roku uznano to za zbyt ryzykowne i zadecydowano o opracowaniu własnego MBT.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 8/2016