Jedyne włoskie superdrednoty – pancerniki typu Littorio

Sławomir J. Lipiecki
Pancerniki typu Littorio były jedynymi superdrednotami w historii włoskiej Regina Marina i zarazem jednymi z największych jednostek tej klasy, jakie kiedykolwiek zbudowano. Ich pozornie imponujące parametry taktyczno-techniczne i nowoczesne, stylizowane sylwetki w istocie mogły dawać złudne wrażenie wszechpotężnych okrętów. Nic bardziej mylnego! Jednostki te w wielu elementach mocno odstawały od dużo mniejszych i starszych pancerników innych państw.
Włoskie okręty liniowe mogły imponować. Gotowe do walki wypierały ponad 44 tys. ts (1 ts = 1016,04 kg). Tak duża wyporność dawała projektantom sporo możliwości, tym bardziej że artyleria główna okrętów, z powodu niemożności wyprodukowania przez przemysł włoski zbyt wielkich armat, została ograniczona do kalibru 381 mm. Poza tym Regina Marina, projektując jednostki pod kątem operowania na Morzu Śródziemnym, nie musiała liczyć się ze zbyt długimi rejsami, zatem można było zaoszczędzić także na zapasach i paliwie (przynajmniej teoretycznie). Niestety, włoskie stocznie nie miały zbyt dużego doświadczenia w budowaniu tak wielkich okrętów, a już w szczególności superdrednotów, i całą wyporność wraz z objętością w zasadzie zmarnowano. Mimo to pancerników typu Littorio absolutnie nie należy postrzegać jako klasycznego przykładu tzw. białych słoni, gdyż ostatecznie okręty te okazały się przydatne, a ich budowa – jak najbardziej zasadna.
Odpowiedź na Dunkerque
Po zakończeniu I wojny światowej Regina Marina praktycznie nie dysponowała czymś takim jak flota liniowa. W jej skład wchodziło kilka anachronicznych predrednotów i sześć stosunkowo nowych, ale małych i przestarzałych drednotów typów Dante Alighieri, Conte di Cavour i Andrea Doria. Co prawda jeszcze w 1914 r. planowano wprowadzenie do służby czterech dużych (ok. 34 tys. ts) superdrednotów typu Francesco Caracciolo, z czego kadłub jednostki prototypowej nawet zwodowano 12 maja 1920 r., jednak kłopoty technologiczne, materiałowe i finansowe spowodowały, że budowę najpierw wstrzymano, a ostatecznie 2 stycznia 1921 r. anulowano. Zresztą całe Włochy jako państwo wyszły z Wielkiej Wojny z mocno nadwyrężonym budżetem i nie było mowy, by dalej brnąć w system rozbudowy floty skupiający się na pancernikach. Problem w tym, że jednostkami tej klasy dysponował największy włoski rywal – francuska Marine Nationale. Co prawda jej ówczesne okręty liniowe były tak samo przestarzałe jak włoskie, jednak dopóki istniały, należało się z nimi liczyć. Powstał więc problem, jak bez zdradzania oznak słabości ograniczyć własne siły morskie.
Na szczęście dla Włochów podobne problemy trapiły wówczas praktycznie wszystkie kraje. Ostatecznym ich rozwiązaniem okazał się – paradoksalnie – kryzys finansowy oraz późniejsze postanowienia traktatu waszyngtońskiego. Inicjatywa zwołania konferencji rozbrojeniowej w Waszyngtonie wyszła od amerykańskiego sekretarza stanu Hughesa w czerwcu 1921 r. Do rozmów zaproszono – oprócz Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Japonii – nadal będącą potęgą kolonialną Francję, uzupełnioną Włochami w celu uniknięcia podziału głosów. Według postanowień traktatu globalny tonaż posiadanych okrętów liniowych został ograniczony do 525 tys. ts dla USA i Wielkiej Brytanii, 315 tys. ts dla Japonii oraz po 175 tys. ts dla Francji i Włoch. Dodatkowo sygnatariusze porozumienia zobowiązywali się do wymiany okrętów nie wcześniej niż po 20 latach służby. Wprowadzono także ograniczenia jakościowe: wyporność standardowa pancerników nie mogła przekraczać 35 tys. ts (był to nowy rodzaj wyporności, tzw. wyporność standardowa, oznaczająca okręt z załogą, amunicją, zapasami, wodą kotłową itp., ale bez paliwa, rezerwy wody kotłowej i wyposażenia dodatkowego), a kaliber głównego uzbrojenia – 406 mm (16”). Poza kilkoma drobnymi wyjątkami (np. brytyjskimi pancernikami Nelson i Rodney czy amerykańskimi typu Colorado) nowe jednostki można było budować tylko w celu zastąpienia najstarszych, wycofywanych ze służby, przy czym postanowiono, że najwcześniej w 1931 r.
Ograniczenie wyporności standardowej pancerników do 35 tys. ts w najmniejszym stopniu dotknęło Włochy i Francję, gdyż floty obu państw posiadały na stanie jednostki całkowicie przestarzałe. Co więcej, w końcu zaistniał bezpośredni pretekst do skasowania programu budowy kosztownych jednostek typu Francesco Caracciolo. Włosi nie mieli także wówczas zamiaru angażować się w modernizację starszych pancerników. Co prawda żaden z punktów traktatu nie był przeciwny dokonywaniu zmian na istniejących pancernikach (jedynym poważniejszym ograniczeniem – obok zwiększenia siły ognia i grubości pasa burtowego – stawał się limitowany wzrost wyporności przy przebudowie określony na 3000 ts), ale ostatecznie uznano okręty liniowe typu Conte di Cavour i Andrea Doria za kompletnie przestarzałe i nienadające się do kompleksowej przebudowy. Część z nich szybko wycofano zresztą ze służby i odstawiono do rezerwy. Jako że we Francji również nie planowano modernizować przestarzałych drednotów, takie a nie inne podejście Włochów nie powinno dziwić. Sęk w tym, że w przeciwieństwie do Regina Marina Francuzi mieli nie tylko olbrzymie doświadczenie w budowie okrętów oraz wprowadzaniu różnych nowinek technicznych, ale również dysponowali kilkoma kadłubami nieukończonych pancerników typu Normandie, które wykorzystano do testowania m.in. systemów ochrony biernej. Dla kontrastu ten okres Włosi przespali i gdy mieli w końcu przystąpić do budowy nowych okrętów liniowych, zderzyli się z problemami technologicznymi. Co prawda zaraz po przezwyciężeniu depresji gospodarczej powstało kilka projektów pancerników – od jednostek małych, o wyporności standardowej 23 tys. ts, po tzw. traktatowe o wyporności 35 tys. ts i uzbrojeniu w armaty kal. 406 mm, których notabene nie było na stanie Regina Marina – jednak w związku z brakiem zainteresowania budową jednostek tej klasy we Francji Włosi nie chcieli prowokować swojego odwiecznego rywala i pozostały one wyłącznie na papierze.
Główne postanowienia traktatu waszyngtońskiego, dotyczące budowy i modernizacji pancerników, wygasły 12 listopada 1931 r. Przez cały okres trwania tzw. wakacji morskich oprócz Rodneya i Nelsona oraz trzech jednostek typu Colorado (japońskie Nagato i Mutsu wybudowano nieco wcześniej, w latach 1917-1921) nie wprowadzono do linii żadnego nowego pancernika. Ze swojej szansy nie skorzystały nawet mające na to traktatowe przyzwolenie Francja i Włochy, które jednak całą rywalizację przeniosły na mniejsze jednostki – krążowniki, niszczyciele i okręty podwodne. Budowane seryjnie krążowniki ciężkie stały się notabene kolejnym punktem spornym mocarstw. Próby załagodzenia konfliktu na konferencji w Londynie w 1930 r. zakończyły się tylko częściowym sukcesem, gdyż na wstępie z rozmów wycofały się Włochy i Francja, które to głównie na bazie krążowników rozwijały własne technologie budownictwa okrętowego. Oba państwa nie wypowiedziały jednak wcześniejszych zobowiązań traktatowych. Pozostałe mocarstwa morskie: USA, Wielka Brytania i Japonia, w sprawie budowy okrętów liniowych i krążowników, chcąc nie chcąc, musiały pójść na ustępstwa ze względu na piętrzące się trudności ekonomiczne. Na mocy traktatu londyńskiego należało zmniejszyć stan posiadanych pancerników poprzez złomowanie najstarszych jednostek, wakacje morskie przedłużono do 1936 r., a limit wyporności nowo budowanych okrętów liniowych pozostawiono bez zmian. Postanowienia te w dużej mierze dotyczyły także krążowników ciężkich i lekkich. Prawdziwa przerwa w ich budowaniu trwała jednak krócej i do jej zakończenia walnie przyczyniły się Niemcy, rozpoczynając w 1929 r. budowę tzw. okrętów pancernych (później przeklasyfikowanych na krążowniki ciężkie) typu Deutschland., których według pierwotnych planów miało powstać aż pięć.
Taka liczba szybkich, stosunkowo silnie uzbrojonych niemieckich jednostek w szczególnie trudnej sytuacji postawiłaby Francję, nieposiadającej poza budowanymi wówczas, niezwykle udanymi krążownikami ciężkimi typu Algérie szybkiego okrętu pancernego, nadającego się do ochrony przed atakami na strategiczne szlaki komunikacyjne prowadzące do odległych kolonii. W związku z tym państwo to przystąpiło w końcu do projektowania dwóch nowych pancerników, których głównymi atutami miały być duża prędkość maksymalna i zasięg operacyjny. Na szczęście dla Marine Nationale postęp technologiczny, jaki dokonał się przez lata we Francji, sprzyjał projektowaniu i budowie dużych, nowoczesnych okrętów. Wspomniane wcześniej badania kadłubów oraz konsekwentna budowa coraz to większych i lepiej uzbrojonych oraz opancerzonych krążowników również zrobiły swoje. Zresztą to właśnie wspomniany typ Algérie oraz poniekąd także nieudane w praktyce brytyjskie pancerniki typu Nelson stały się jedną z głównych inspiracji przy projektowaniu francuskich pancerników ostatniej – jak się miało później okazać – generacji, najpierw typu Dunkerque, a później znacznie większych typu Richelieu. Okręty te swoją wielkością nawet nie zbliżały się do górnych granic traktatowych, a jednak mimo swoich ograniczeń w wyporności zostały przez Francuzów wyśmienicie zaprojektowane i zbudowane. Stały się czymś w rodzaju pierwszych pancerników uniwersalnych – zwanych też często potocznie szybkimi pancernikami – i bardziej pretendowały do tytułu superkrążowników niż do pełnienia roli tradycyjnych okrętów liniowych; z tego powodu w starych periodykach klasyfikowano je nawet jako krążowniki liniowe.
Rozpoczęcie przez Francję budowy nowych okrętów liniowych dostarczyło w końcu pretekstu włoskiej Regina Marina do złożenia zapotrzebowania na własne jednostki tej klasy. Celowe demonizowanie możliwości nowych okrętów francuskich zrobiło swoje i w 1932 r. włoski rząd zlecił wykonanie projektu wstępnego pancerników o wyporności standardowej 35 tys. ts. Głównym inżynierem i nadzorcą prac został szef biura konstrukcyjnego Dirrezione Generale delle Construzioni Navali e Mechaniche przy Ministerstwie Marynarki Wojennej wiceadm. inż. Umberto Pugliese – człowiek o dużej wiedzy i sporych ambicjach, ale jednocześnie pełen kontrowersyjnych pomysłów przy jednocześnie bezkompromisowym charakterze, co niestety miało mieć swoje przykre następstwa w konstrukcji przyszłych okrętów liniowych. Wyniki pierwszych analiz były jednak właściwe. Oszacowano, że chęć budowy jak najlepiej opancerzonego i jednocześnie jak najszybszego pancernika musi odbyć się kosztem uzbrojenia głównego. Nie było z tym większego problemu, przemysł włoski bowiem i tak nie mógł dostarczyć armat kal. 406 mm, zatem zdecydowano się na kaliber 381 mm (15”), z którym miano już jako takie doświadczenia gdyż wcześniej wyprodukowano już 23 piętnastocalówki dla niezbudowanych ostatecznie, wspomnianych superdrednotów typu Francesco Caracciolo. Były to jednak armaty starego wzoru L/40 M/14, a przy produkcji nowych Włosi jakby zapomnieli o tym, że dobra artyleria powinna cechować się zbalansowanymi parametrami i w sposób absurdalny zwiększyli prędkość początkową pocisków, idąc w ten sposób w maksymalne możliwe zdolności penetracji pancerzy pionowych. Z produkcją tych nowych armat kal. 381 mm, ich systemów stabilizacji oraz linii podawania i dosyłania amunicji było zresztą sporo problemów.
Poza decyzją o zredukowaniu kalibru postanowiono ograniczyć liczbę wież artylerii głównej z czterech pierwotnie planowanych do trzech, w tym dwóch dziobowych w tzw. superpozycji, ale za to trójdziałowych. Dało to kolejne oszczędności masowe, co pozwoliło na znaczne pogrubienie opancerzenia. Z tego ostatniego także wyniknął problem, już po zatwierdzeniu projektu wstępnego nowych okrętów (23 marca 1934 r.), postanowiono bowiem przetestować eksperymentalną sekcję z nowym, cieńszym pancerzem, jednak ekranowanym przez warstwę stali specjalnej o grubości 70 mm. Użycie w czasie testów tylko włoskiej artylerii ciężkiej, cechującej się osobliwymi parametrami, dało zafałszowane wyniki o wyższości takiego systemu nad jednolitym, ale grubszym pancerzem. Postanowiono go zatem wprowadzić na nowe okręty, co znacznie wydłużyło – nie pierwszy i nie ostatni raz – proces ich budowy.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5-6/2022