Jedyny prawdziwy Schmeisser: MP 41

Jedyny prawdziwy Schmeisser: MP 41

Bas Martens

 

W czasie II wojny światowej Niemcy oprócz wytwarzanych w setkach tysięcy peemów MP 38 i MP 40 wyprodukowali również ponad 26 000 niemal identycznych MP 41. Ale po co? Dla kogo? W tej historii pytań jest znacznie więcej niż odpowiedzi.

Niepodważalnych faktów jest jak na lekarstwo: że te peemy istniały, bo są zdjęcia i egzemplarze zachowane w kolekcjach muzealnych. I właściwie tyle. W odróżnieniu od MP 38 i MP 40 nie są datowane, nie noszą wojskowych odbiorów i mają pełne dane producenta, patentowe i loga – ale jeśli liczba „41” jest rocznikiem, to jasno wskazuje, że powstawały już w czasie wojny, i to zapewne później niż MP 40. Produkował je, jak wynika z napisów wyłącznie C.G. Haenel w Suhl, jeden z trójcy producentów MP 40 (Erma, Haenel, Steyr). I być może to właśnie on sprawił, że alianci mówili „szmajser” na MP 40, na lata utrwalając fałszywą wersję jego proweniencji – bo na nim to nazwisko padało otwartym tekstem, a wszystkie dane na MP 40 były zakodowane.

W rzeczywistości bowiem MP 38, a potem MP 40, był Frankensteinem posklejanym z pomysłów firm Erma i C.G. Haenel przez Heereswaffenamt na wzór poprzedniego pośpiesznego, lecz udanego składaka – ukaemu MG 34. Tyle, że o ile tam właściciele praw do kompilowanych rozwiązań jakoś się między sobą polubownie poukładali, dzieląc niemałymi zyskami z produkcji – to Schmeisser pienił się w sądzie o naruszenie swoich patentów aż do 1943 roku. A w międzyczasie oprócz kilkuset tysięcy MP 40, na zamówienie które miało zadośćuczynić za złamanie jego patentu, Haenel wyprodukował jeszcze co najmniej 26 000 tych pistoletów maszynowych, kupowanych, jak świadczą zapisy w księgach Haenela jeszcze w 1944 roku, a więc po tym, jak produkcja MP 40 już się tam zakończyła, ustępując miejsca kolejnemu dziełu Schmeissera – Sturmgewehrowi.

W MP 41 Schmeisser stworzył hybrydę MP 40 (komora zamkowa, gniazdo magazynka, magazynek, zamek i mechanizm powrotny) oraz MP 28, z którego zaczerpnął drewniane łoże i mechanizm spustowy z przełącznikiem rodzaju ognia. Jednak łoże MP 28 łączył wychylnie z komorą zamkową solidny zawias przykręcony do frezowanej z rury komory zamkowej. Do komory zamkowej MP 40 przykręcić by się go nie dało – a nawet gdyby, to sztywność i trwałość takiego połączenia byłyby wątpliwe w porównaniu z poprzednim modelem. Z kolei bagnetowe połączenie komory zamkowej ze spustową, jak w MP 38 i 40 nie wchodziło w grę z innego powodu – chronił je patent Ermy DRP 750348 z roku 1937. Trzeba było znaleźć jakieś inne rozwiązanie.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1/2016

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter