Jeszcze trochę o karabinie przeciwpancernym „Ur”
Wiesław Słupczyński
Artykuł Michała Mackiewicza o karabinie przeciwpancernym wz. 35, opublikowany w „Poligonie” nr 5/2014, wywołał duże zainteresowanie naszych czytelników, a także – co nas szczególnie cieszy – uznanych historyków badających dzieje polskiego uzbrojenia i techniki wojskowej z lat II RP. Prezentowany poniżej materiał Wiesława Słupczyńskiego zawiera wiele nowych informacji o słynnym „Urze”. Zachęcamy do jego lektury. Redakcja magazynu „Poligon”.
Opisując historię powstania karabinów przeciwpancernych i ich teoretyczne założenia, pominięto całkowicie pierwszą próbę skonstruowania ich w Polsce. W dniu 19 lutego 1932 r. na strzelnicy krytej Komisji Doświadczalnej Centrum Wyszkolenia Piechoty w Toruniu przeprowadzono strzelanie doświadczalne z karabinu przeciwpancernego konstrukcji kpt. Edwarda Kapkowskiego. Karabin miał kaliber 7,9 mm i zwykłą lufę z kb Mausera. Zmieniona była komora nabojowa, przystosowana do amunicji produkcji polskiej z łuskami 92 mm i o średnicy równej średnicy normalnej amunicji mauserowskiej. Użyto pocisków „S” w płaszczu melchiorowym o wadze 10 g i przerobionych na przeciwpancerne pocisków „S” z umieszczonym w środku rdzeniem stalowym. Waga takich pocisków wynosiła 8 g. Dla porównania przeprowadzono jednocześnie strzelanie z kb Mausera amunicją polską przeciwpancerną i z kb Halgera amunicją 6,4 g i 9,5 g.
Do prób użyto płyty z twardej stali o grubości 15 i 25 mm o cementowanej powierzchni. W dziewięciu rodzajach strzelań karabin pomysłu kpt. Kapkowskiego zachował się znakomicie, przewyższając osiągami kb Halgera. Po oddaniu kilkudziesięciu strzałów na lufie nie zaobserwowano żadnych śladów odkształceń czy zużycia.
W strzelaniu numer jeden do tarczy 15 mm z odległości 100 m uzyskano wybicie otworu o średnicy 15 mm, stosując zwykły pocisk „S”, ładunek prochowy o wadze 6,3 g, będący mieszanką składającą się w 50 proc. z amunicji „S” i w 50 proc. z amunicji Halgera. Vo około 1113 m/s.
W strzelaniu numer trzy tarczę ustawiono pod kątem 60 stopni; pozostałe parametry były takie jak przy strzelaniu numer jeden. W tarczy został wybity otwór o średnicy około 15 mm. Aby przekonać się, jaką energię posiada pocisk po przebiciu tarczy, ustawiono za nią w odległości 1 m drugą tarczę – żelazną – o grubości 5 mm. Stwierdzono w niej duże wgłębienie i wybity lej o głębokości 3 mm. Okazało się przy tym, że uszkodzenia nie wywołał pocisk, a wybite z tarczy kawałki stali w kształcie jakby korków.
Strzelanie numer cztery przeprowadzono dla porównania ze zwykłego kb Mausera, używając amunicji przeciwpancernej polskiej produkcji. W tarczy o grubości 15 mm stwierdzono wgłębienie o średnicy rdzenia i głębokości do 5 mm.
Strzelanie numer pięć: kb Halgera, amunicja Magnum, pocisk 6,4 g, Vo około 1180 m/s. W tarczy drobne, powierzchowne uszkodzenia.
Strzelanie numer sześć: kb Halgera, amunicja Magnum, pocisk 9,5 g, Vo około 1050 m/s. Tarcza zupełnie nienaruszona.
Strzelanie numer osiem: karabin doświadczalny, 40 proc. prochu specjalnego „Zagożdżon” i 60 proc. prochu z amunicji „S”. Tarcza o grubości 25 mm, odległość 50 m. W tarczy wybity krater o średnicy około 25 mm i głębokości do 10 mm. Z drugiej strony tarczy uszkodzeń nie stwierdzono.
Istotne wnioski ze strzelania z karabinu kpt. Kapkowskiego:
1. Na przebicie pancerza wpływa szybkość i masa pocisku.
2. Do przebicia tarczy danej grubości z broni określonego kalibru niezbędna jest szybkość pocisku, poniżej której tarcza nie jest przebijana.
3. Dalsze próby należy prowadzić w kierunku uzyskania maksymalnej prędkości początkowej i określenia maksymalnego nachylenia tarczy, przy której pocisk ją jeszcze przebija; jako warunek należy postawić (dla kalibru 7,9 mm) przebijanie pancerza 15 mm na odległość do 200 m i przebijanie pancerza 20 mm do odległości 100 m.
Na potrzeby artykułu dokonano skrótu protokołu, którego oryginał wraz ze zdjęciami z prób znajduje się w Centralnym Archiwum Wojskowym.
Kapitan Edward Kapkowski uczestniczył później w pracach nad kb wz. 35, o czym w swoich wspomnieniach nadmienia Maroszek. Podpułkownik Felsztyn miał tylko ogólny nadzór nad konstrukcją kb wz. 35. Wiadomo też, że kpt. Edward Kapkowski został przez NKWD wywieziony do gułagu Borowicze-Świerdłowsk jako oficer AK. Jego dalsze losy niestety nie są znane.
25 listopada 1935 r. odbyło się posiedzenie Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu (KSUS), na którym stwierdzono w podjętej uchwale, że do zwalczania stosowanych lekkich elementów pancernych wystarczy na pewien okres przygotowanie broni o przebijalności pancerza jednorodnego o grubości 15 mm, na odległość 300 m, przy nachyleniu blachy pod kątem 60 stopni. Orzeczono również, że przedstawiony model karabinu odpowiada wyżej wyszczególnionym normom i zatwierdzono wzór broni kb wz. 35, wprowadzając go do uzbrojenia. Podjęto też decyzję o uruchomieniu produkcji kb wz. 35, tak aby w ciągu trzech lat utworzyć zapas mobilizacyjny w ilości nie większej niż trzy karabiny na kompanię strzelecką i dwie sztuki na szwadron kawalerii. Na każdy kb przewidziano trzy lufy zapasowe oraz utworzenie zapasu amunicji odpowiadającego czterokrotnemu zużyciu lufy. Aby zachować tajemnicę, cały zapas karabinów i amunicji miał być przechowywany w magazynach centralnych. Przewidując wzrost opancerzenia pojazdów w przyszłości, nakazano prowadzenie studiów mających doprowadzić do opracowania i poddania próbom nowego typu karabinu o kalibrze do 10 mm. Należy zaznaczyć, że zalecenia tego nie podjęto aż do wybuchu wojny.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1-2015