John D. Edwards – „czterofajkowiec” w jawajskim kotle


Michał Kopacz


 

 

 

 

John D. Edwards

 

 

– „czterofajkowiec” w jawajskim kotle

 

 

 

Niszczyciel John D. Edwards (DD 216) był jednym z trzynastu niszczycieli 29. Flotylli amerykańskiej Floty Azjatyckiej. Wszystkie należały do typu Clemson – najdłuższej międzywojennej serii niszczycieli US Navy, budowanej w latach 1919-1922. Ze względu na charakterystyczną sylwetkę z gładkim pokładem i czteroma cienkimi kominami przylgnęła do nich nazwa: „czterofajkowce”. W momencie wybuchu drugiej wojny światowej były już przestarzałe: słabo uzbrojone i wyposażone, wolne, wszystkie wymagały pilnych remontów oraz modernizacji. Jednak to głównie im przyszło przyjąć impet pierwszej ofensywy Cesarskiej Marynarki Japonii.

 

 

John D. Edwards dowodzony przez kmdr. ppor. Henrego E. Ecclesa wraz z niszczycielami Whipple, Alden i Edsall tworzył 57. Dywizjon. Tuż przed wybuchem wojny na Pacyfiku okręty stacjonowały w Balikpapanie na Borneo. W sobotę 6 grudnia dowódca dywizjonu kmdr por. Edwin M. Crouch otrzymał rozkaz przygotowania się do wyjścia w morze wraz z tenderem flotylli Black Hawk. Po pobraniu paliwa zespół opuścił port następnego dnia około godziny 9 rano. Po południu odebrano informację ze sztabu Floty Azjatyckiej o rozpoczęciu działań wojennych.

57. Dywizjon pozostawił Black Hawka i ruszył z dużą prędkością do Singapuru. Jeszcze 5 grudnia podczas spotkania adm. Thomasa C. Harta dowódcy Floty Azjatyckiej z brytyjskim wadm. Tomem Philipsem ustalono o przydzieleniu jednego dywizjonu niszczycieli do eskorty brytyjskiej eskadry Force Z – pancernika Prince of Walles i krążownika liniowego Repulse. W celu utrzymania tajemnicy miały się one udać do brytyjskiej bazy pod pretekstem wypoczynku, jednak po wybuchu wojny przestało to już być istotne.

Podczas podróży każde wyłaniające się z za horyzontu maszty wzbudzały wielką nerwowość wśród załóg – nie znano dyspozycji, ani zamiarów japońskiej floty – w każdej chwili mogło dojść do pierwszego starcia. Rankiem 10 grudnia okręty zawinęły do Singapuru i około godziny 11.00 rozpoczęły pobieranie paliwa. Na zwołanej na pokładzie Whipple konferencji uzgodniono plan dalszych działań. Dywizjon miał jak najszybciej ruszyć w górę malajskiego wybrzeża, naprzeciw powracającym do bazy ciężkim jednostkom Force Z, atakowanym przez japońskie samoloty. Z Singapuru obiecano wsparcie myśliwców i samolotów rozpoznawczych.

Niszczyciele wyszły w morze dopiero około godziny 15.00. Powodem było niskie ciśnienie w instalacji paliwowej (Alden musiał wyjść w morze bez pełnego zapasu paliwa). Ponieważ spodziewano się ataków z powietrza, podczas przejścia przez pola minowe, na wszystkich okrętach rozpoczęto przygotowania do bitwy. Za burtę pośpiesznie wyrzucono zbędne i łatwopalne przedmioty. Tuż po zapadnięciu zmroku dywizjon minął się z powracającymi do Singapuru brytyjskimi niszczycielami. Jak się później okazało na ich pokładach znajdowali się rozbitkowie z obu zatopionych jednostek Force Z. Pomimo wymiany sygnałów rozpoznawczych nikt nie zawiadomił amerykańskich dowódców o bezcelowości ich misji.

Poruszające się w kompletnych ciemnościach niszczyciele porozumiewały się za pomocą sygnałów świetlnych. Przy częstych zwrotach nie było trudno o pomyłkę. Na płynącym na końcu szyku Edsallu zagapiono się i okręt zgubił się. Po kolejnym zwrocie dywizjonu, Edsall pojawił się przed zespołem po lewej burcie w odległości zaledwie 900 m. Niewiele brakowało, a niszczyciele otworzyłyby do siebie ogień, jednak charakterystyczna czterokominowa sylwetka oraz szybka wymiana zdań przez radiostację krótkiego zasięgu, pozwoliła uniknąć pomyłki.

Około godziny 22.00 odebrano informację o zatopieniu obu brytyjskich ciężkich jednostek i udaniu się w miejsce zatopienia w celu poszukiwania rozbitków. Okręty dotarły tam o północy. Wodę pokrywały plamy ropy, a na wodzie znajdowało się mnóstwo szczątek: roztrzaskanych łodzi, desek, sprzętu, kamizelek ratunkowych oraz jak się wydawało, martwych ciał. Po godzinnych, bezowocnych poszukiwaniach, otrzymano półoficjalną informację od obserwatora z ramienia US Navy kmdr. Johna M. Creightona o fakcie podjęcia z wody wszystkich rozbitków przez brytyjskie niszczyciele, jak i o odwołaniu obiecanego parasola lotniczego, który miał rankiem osłaniać amerykańskie niszczyciele.

Podczas drogi powrotnej, tuż po wschodzie słońca, Eccles podsypiał na lewym skrzydle pomostu. Nagle obudził go okrzyk obserwatora: „torpeda!”. Dowódca rzucił się na przeciwległą stronę pomostu i zdążył jeszcze zobaczyć biały ślad przechodzący za rufą. Po chwili zauważono kolejny, tym razem na kursie kolizyjnym. Edwards wykonał ostry zwrot na lewą burtę i torpeda przeszła przed dziobem lub też pod nim. W tym czasie i rejonie faktycznie operowało kilka japońskich okrętów podwodnych jednak nie wiadomo, czy faktycznie któryś z nich wykonał atak, czy też zauważone ślady były efektem zmęczenia i ciągłego napięcia.

Dwie godziny później, około 9.35, dywizjon natknął się na mały trawler ciągnący cztery mniejsze łodzie. Co wzbudziło największe zdziwienie, wszystkie płynęły z wywieszonymi japońskim flagami. Edsall został wysłany by przyjrzeć się z bliska kuriozalnemu pochodowi. Później okazało się, że byli to japońscy mieszkańcy z rejonu Kuantau, którzy zostali wezwani do stawienia się w Singapurze przez brytyjskie dowództwo. Edsall odprowadził „konwój” trawlera Shofu Fu Maru do Singapuru, gdzie przejął go jeden z brytyjskich patrolowców (w rzeczywistości był to australijski Goulburn z 21. Flotylli Trałowców – w australijskich źródłach całe przechwycenie jest przypisane jest właśnie jemu).

Po zawinięciu do Singapuru spodziewano się, że dywizjon pozostanie w brytyjskiej bazie na stałe. Do załóg niszczycieli docierały plotki o przebiegu ataku na Prince of Walles i Repulse. Po bazie krążyły legendy o tym, jak fala tysiąca japońskich samolotów obrzuciła obie jednostki bombami, które momentalnie zostały zniszczone. Eccles chcąc dowiedzieć się czegoś z pierwszej ręki udał się na brytyjski niszczyciel Electra, który uczestniczył w bitwie. Rozmawiał z kilkoma oficerami, od których dowiedział się o szczegółach bitwy pod Kuantanem (wraz z historią, gdy podczas akcji ratunkowej, przewracający się pancernik zahaczył o stępkę obłową Electry i o mały włos jej nie przewrócił).

14 grudnia od adm. Harta przyszły rozkazy by dywizjon udał się do holenderskiej bazy Surabaja na Jawie, gdzie miał dołączyć do reszty sił Floty Azjatyckiej. Tak skończyła się pierwsza wspólna operacja anglo-amerykańska. Podczas przejścia przez Cieśninę Makasarską, Edwards uderzył o podwodną kłodę, która uszkodziła jedną ze śrub. W Surabaja niszczyciel zacumował u boku tendera Black Hawk, gdzie przez kolejne 48 godzin wymieniano uszkodzoną śrubę napędową. Okręt poprzez odpowiednie balastowanie przechylił się na burtę, aby łatwiej można było dokonać wymiany.

25 grudnia Edwards opuścił port i udał się do Zatoki Warworada na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy Sumbawa. Miał zluzować niszczyciele Paul Jones i Barker, które strzegły ukrytego tam tankowca Trinity (w zatoce ustanowiono tajną, tymczasową bazę paliwową). Pomimo, że niszczyciel stał na kotwicy, musiał być w ciągłym pogotowiu, z 5-minutową gotowością opuszczenia kotwicowiska. Po dziesięciu dniach obie jednostki przeszły do Zatoki Koepang na wyspie Timor, po drodze dołączając do Black Hawka. 15 stycznia Edwards i Trinity przeszły do Zatoki Kebola na wyspie Alor, gdzie stacjonowały już amerykańskie krążowniki: ciężki Houston oraz lekki Boise (wcielono go niejako „przymusowo” do Floty Azjatyckiej, kiedy 4 grudnia dotarł z konwojem do Manili). Tworzono tam zespół Task Force 5, pod dowództwem kadm. Williama A. Glassforda, który miał się stać amerykańskim elementem morskich sił ABDA (od 15 stycznia Flota Azjatycka przestała formalnie istnieć, na rzecz powołanego obszaru ABDA – American British Dutch Australia – połączone siły Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Holandii i Australii). Całością połączonych sił nawodnych dowodził wadm. Hart. Glassford, który chciał zaatakować japoński zespół inwazyjny raportowany pod Kema na północnym krańcu wyspy Celebes, u wejścia na Morze Molukka. Wypad miał zostać przeprowadzony pod osłoną nocy. Jednak według raportów lotniczych z 17 stycznia w rejonie tym nie było już żadnych japońskich jednostek i całą operację odwołano. Houston wraz z Whipple i Edwardsem ruszyły w kierunku cieśniny Torresa, by przejąć eskortę płynącego samotnie ze Stanów transportowca President Polk. Przewoził on 55 myśliwców P-40E wraz z personelem lotniczym na Filipiny, lecz po wybuchu wojny został przekierowany do Brisbane. Tam wyładowano samoloty i załadowano amunicję oraz zapasy z przeznaczeniem dla obrońców Jawy. Wkrótce po przejęciu eskorty transportowca w pobliżu Darwin, dołączyły jeszcze tankowiec Pecos i frachtowiec Hawaiian Planter. Cały konwój dotarł bezpiecznie do Surabaja 28 stycznia. Tam załoga Edwardsa z zazdrością wysłuchała relacji kolegów z 59. Dywizjonu, który wziął udział w rajdzie na Balikpapanie oraz o polowaniu Edsalla na japoński okręt podwodny I-124.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 2/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter