Kabury Safariland
Maciej Małecki
Profesjonaliści twierdzą, że są dwa typy kabur bojowych na świecie – Safariland oraz reszta świata. Skąd te opinie? Ciężko przekonać do takiego stwierdzenia zagorzałych zwolenników innych firm, ale postaram się przedstawić Wam kilka faktów, które potwierdzą tę tezę i utwierdzą was w przekonaniu, że kabury firmy Safariland są faktycznie światową czołówką.
Sprzęt Safariland używany jest przez najlepsze jednostki specjalne świata wojska i policji, takie jak Delta Force, SAS, Seals czy polskie JWK czy Grom oraz przez najbardziej znanych obecnie strzelców i szkoleniowców z USA takich jak Travis Haley czy Garand Thumb oraz większość profesjonalnych strzelców z całego świata.
Zacznijmy od mojej historii jako byłego żołnierza Jednostki Wojskowej Komandosów, dowódcy grupy bojowej, instruktora Pionu Szkolenia i mojego pierwszego kontaktu z produktami tej firmy. Kiedy przyszedłem do Wojsk Specjalnych, otrzymaliśmy do grup bojowych nowe, piękne i błyszczące pistolety USP firmy Heckler and Koch. Czuliśmy się wyjątkowo, mieliśmy wrażenie, że dzięki nim jesteśmy szybsi i skuteczniejsi. Czułem się jak bóg wojny, ale, niestety, ktoś zapomniał o tym, że pistolety należy w czymś przenosić i to do tego jeszcze warto by było, aby broń z tego nie wypadła, spust był zasłonięty i szybko można było uwolnić pistolet, dobyć go prawidłowym chwytem i efektywnie użyć. Mieliśmy nasze kozackie pistolety w wersji SD, czyli z gwintem na lufie do montażu tłumika, ale w pierwszej fazie mogliśmy wsadzić je jedynie do kieszeni albo za pasek spodni. Operatorzy z Lublińca są znani ze swojej kreatywności, więc szukali różnych rozwiązań. Było ich setki.
Ja znalazłem swoją drogę. Skorzystałem ze starych zasobów bardziej doświadczonych kolegów, którzy w latach poprzednich zwiedzili Irak i przywieźli ze sobą kabury jakiejś nieznanej mi wówczas firmy Safariland, które w wersji do amerykańskiej Beretty pasowały do polskiego Wista-A. Kabura kosztowała moich operatorów pół wypłaty – nie wiedzieli początkowo, dlaczego tyle za nią zapłacili, ale potem okazało się, że było warto. Była to oryginalna amerykańska kabura z kosmicznym na tamten czas systemem otwarcia. Teraz miałem niemiecką broń i amerykańską kaburę – szok. Odkupiona kabura szybko przeszła gruntowną przebudowę. Co to znaczy? Palnik gazowy, podgrzanie materiału, formowanie kabury pod nowy pistolet, trochę pracy na szlifierce kątowej (w niektórych kręgach nazywano mnie „Paganini szlifierki”). Takim to sposobem w tamtych czasach stałem się dumnym posiadaczem jedynej swoim rodzaju kabury Safarilanda do pistoletu USP – gdyby firma wiedziała, pewnie zakazałaby mi dotykać swoich kabur do końca życia. Moja kabura made by Modi to pierwszy model z blokadą SLS, na panelu udowym. „MikrofaloSafariland” z drugiej ręki pracowała genialnie, płynnie, nigdy się nie zacinała, chroniła i osłaniała kluczowe elementy pistoletu. To na niej ukończyłem kurs bazowy przygotowujący mnie do pracy w zespołach bojowych, wtedy jeszcze 1. Pułku Specjalnego, a później JWK. Wspominam o tej historii, gdyż Safariland to tradycja, perfekcja, jakość i funkcjonalność. Inżynierowie, jak w marce Porsche, nie dokonują rewolucji, a małych, koniecznych zmian, zachowując przy tym jakość, funkcjonalność. Zmiany są powodowane doświadczeniami z realnej walki, próbą wyznaczania nowych trendów, dostosowywaniem się do zmieniającej się rzeczywistości i potrzeb strzelców.
Od tamtego czasu wiedziałem, że Safariland to Porsche wśród kabur. Kabura służyła mi przez kilka lat, a ten sam model oraz system SLS są dalej produkowane w niezmienionej formie. Podczas moich pobytów na targach SHOT SHOW w Las Vegas spotykałem przedstawicieli firmy Safariland oraz inżynierów tworzących ich produkt i za każdym razem zadając trudne pytania z poziomu operatora czy w ogóle użytkownika otrzymywałem kompleksowe odpowiedzi rozwiązujące wszystkie moje problemy z tymi kaburami. Po prostu „comprehensive approach”. Pełny, systemowy profesjonalizm. Oni wiedzą o ciągu kaburowym dosłownie wszystko.
Co stanowi o tym, że te kabury są warte swojej ceny? Zanim przejdziemy do cech funkcjonalnych, zerknijmy przez chwilę chłodnym okiem na ich konstrukcję. Z zewnątrz materiał, w środku materiał, a tu jakiś montaż i blokada. O co w tym chodzi? Znacie ten ból, kiedy po tarzaniu w piachu wkładasz broń do kabury i słyszysz jak piasek wrzyna Ci się w metal? Wyciągasz klamę, a twoim oczom ukazują się rysy. Boli, prawda? Większość kabur Safariland zbudowanych ze specjalnego kydexu zwanego Safarilaminate, a wewnątrz wyłożone są zamszem (Safari Suede), który niweluje tarcia, obtarcia i sprawia, że jest cicho, miękko i przyjemnie. A co na zewnątrz? Znowu rozwiązanie, które nie występuje nigdzie indziej. Znowu materiał, tylko tym razem Cordura. Oczywiście w topowych modelach (tak, w tych najdroższych). Nie dość, że materiał maskuje w widmie IR, to maskuje naszą kaburę w świetle widzialnym dowolnym kamuflażem dostępnym w gamie kolorystycznej producenta. Cordura wycięta z jednego kawałka materiału, solidnie spojonego z materiałem z Safarilaminate, jest niesamowicie trwała, chroni przed otarciami przez wiele lat i kabura przez wiele lat wygląda jak nowa i cieszy swojego użytkownika. Takie małe rzeczy jak zamsz wewnątrz i cordura na zewnątrz robią świetną robotę i nadają jej ekskluzywnego sznytu.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2021