Kałasznikow: trudne początki

 


Leszek Erenfeicht


 

 

 

Kałasznikow: trudne początki


 

W tym roku mija 60 lat od przyjęcia do uzbrojenia 7,62 mm karabinu automatycznego Kałasznikowa. W ciągu tych lat wyprodukowano na  świecie, w zależności od przyjętego źródła, od 50 do ponad 100 milionów  sztuk różnych odmian, kopii i wersji licencyjnych karabinu, który stał  się symbolem komunistycznej walki o dominację nad światem. Ludzkość mówi setkami języków, ale to jedno słowo – „kałasznikow”, rzeczownik pospolity  oznaczający karabin serii AK/AKM – jest znane w każdym z nich.
 
 
 

 
Niełatwo napisać interesujący artykuł o broni, którą każdy zna i o której każdy ma ugruntowaną opinię. Kałasz, podobnie jak nasz Vis, należy przy tym do grupy broni legendarnej podwójnie: otoczonej legendą i jednocześnie takiej, której dzieje giną w pomroce legend. Spróbujmy im się przyjrzeć w świetle tego, co dziś o jego początkach wiadomo.

Kałasznikow – twórca kałasznikowa

Karabin jest Kałasznikowa, więc wypada zacząć od sylwetki generała-majora Michaiła Timofiejewicza Kałasznikowa. Jego biografia ulega – jak w „1984” Orwella – okresowym zmianom, zależnie od panującego ustroju. Dopiero teraz, po upadku komunizmu, można było poznać całą prawdę o tragicznych losach  rodziny konstruktora. Urodził się w roku 1919 w miejscowości Kurja, w kraju ałtajskim, na pograniczu Kazachstanu, Rosji i Mongolii – miejscu, gdzie diabeł mówiłby dobranoc, gdyby się w takie ostępy zapuszczał. Rodzina była – podobnie jak u Tokariewa (STRZAŁ 12/07) – kozacka, tyle że wywodząca się z Kubania. Gdy po zniesieniu pańszczyzny w 1861 roku zniknął pierwotny sens kozackiej wolności, pradziad Michaiła Timofiejewicza osiadł na roli i zmienił nazwisko z kozackiego Kałasznika na bardziej rosyjskiego Kałasznikowa. Jego wnuk Timofiej Aleksandrowicz Kałasznikow w roku 1910 przeniósł się na Ałtaj, gdzie car rozdawał ziemię, by wspomóc rosyjską kolonizację. Miał teraz na własność ziemię, ale bogaczem się od tego nie stał. Świadczy o tym wymownie fakt, że Michaił był jednym z zaledwie sześciorga  jego dzieci które dożyły dorosłości – spośród osiemnaściorga urodzonych. Bieda nie uchroniła Kałasznikowów przed „rozkułaczeniem” w 1930 roku. Rodzina wylądowała na Syberii, pod Tomskiem, skąd starszy syn Wiktor próbował uciekać i za to przez 7 lat budował słynny Biełomorkanał. Ojciec  nie wytrzymał stresu związanego z deportacją i miesiąc później zmarł w wieku 48 lat. Z taką historią rodzinną zadziwiające przywiązanie starszego pana z Iżewska do dawnych dobrych czasów i żar nadal wyznawanej komunistycznej wiary można chyba tłumaczyć tylko jakąś odmianą „syndromu sztokholmskiego”.

Narodziny konstruktora
Ciężkie warunki życia i konieczność polowania dla wyżywienia rodziny zrodziły w nastoletnim Kałasznikowie trwające całe życie zamiłowanie do broni. W Nowy Rok 1936 roku zaprowadziło go ono za kratki za zbrodnię zajadle ściganą i karaną w każdym państwie totalitarnym – podejrzenie nielegalnego posiadania broni. Ktoś na niego doniósł, że ma pistolet, ale na szczęście samej broni nie znaleziono, więc skończyło się na przesłuchaniu z biciem i przestrogach na przyszłość. Po tej przygodzie Michaił z kolegą czym prędzej zgłosili się na „ochotniczy” zaciąg do pracy na kolei w Kazachstanie, gdzie trafili do komsomolskiej brygady w Ałma-Acie. Mieli szczęście – mimo ciężkiej pracy warunki życia były tu znacznie lepsze, a po  godzinach można było się uczyć w technikum kolejowym. Po zakończeniu nauki, jesienią 1938 roku Kałasznikowa powołano do Armii Czerwonej i skierowano do szkoły wojsk pancernych w Kijowie. Jako mechanik-kierowca czołgu BT po 17 września 1939 roku „wyzwalał” polskie kresy wschodnie – m.in. Stryj. Zanim do tego doszło, wyróżnił się proponując kilka projektów racjonalizatorskich, m.in. adapter do pistoletu TT pozwalający strzelać z niego przez otwory strzelnicze w wieży czołgu i nowatorski licznik resursu silników czołgowych. Temu licznikowi zawdzięczał pierwszą z dwóch w życiu przesiadkę z czołgu za biurko, gdy w listopadzie 1939 roku powierzono mu nadzór nad wdrożeniem produkcji seryjnej licznika w zakładach w Leningradzie. Po zakończeniu tego zadania Kałasznikow wrócił do czołgu w stopniu sierżanta i w czerwcu 1941 roku trafił ponownie na front. W październiku, ciężko rannego odłamkami pod Briańskiem, koledzy wynieśli w pałatce, przebijając się na wschód przez linie niemieckie. W czasie rehabilitacji w Ałma-Acie zaprojektował pistolet maszynowy, którego władze nie przyjęły (i nic dziwnego –  pepeszy do pięt nie dorastał), ale generał-lejtnant profesor Arkadij Anatoliewicz Błagonrawow z ewakuowanej do Samarkandy Akademii Artyleryjskiej im. Dzierżyńskiego zainteresował się pomysłami samouka i zaprotegował go do Naukowo-Badawczego Poligonu Broni Strzeleckiej (Nauczno-Issljedowatielskij Poligon Striełkowogo Woorużenija, NIPSWO) w Szurowie pod Moskwą, gdzie jego talent miał szanse się rozwinąć. Terminując u boku największych konstruktorów, rozkładając na czynniki pierwsze i studiując należącą do kolekcji Poligonu broń z całego świata, Kałasznikow ugruntowywał wiedzę i nabywał doświadczenia, rozpoczynając karierę konstruktora-uzbrojeniowca.

W 1943 roku Michaił Timofiejewicz wziął udział w swoim pierwszym konkursie, tworząc prototyp nowego ręcznego karabinu maszynowego, który zakwalifikował się do drugiego etapu wraz z konstrukcjami uznanych mistrzów: Simonowa i Diegtiariowa. Z drugiego etapu odpadł wprawdzie jako pierwszy, ale jego konkurenci też nie zdołali przejść dalej. Rok później Kałasznikow znów zmierzył się z obiema konstruktorskimi sławami w konkursie na  karabin samopowtarzalny strzelający nabojem pośrednim i tym razem znalazł się w ścisłym finale, przegrywając tylko z SKS Simonowa. W 1945 roku rozpoczęła się przygoda życia – prace konstrukcyjne nad karabinem automatycznym na nabój pośredni. Już za kilka lat sprawiła ona, że nazwisko rozkułaczonego zesłańca z Syberii poznał cały świat, a jego samego zawiodła w kremlowskie progi.


Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 7-8/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter