Kampania indyjska kontradmirała Suffrena

 


Piotr Olender


 

 

 

Kampania indyjska

 

kontradmirała Suffrena, 1781-1783

 

(cz.II)

 

 

Początek wojny na froncie indyjskim nie był dla Francuzów zbyt szczęśliwy, dysponujący bowiem zdecydowaną przewagą Brytyjczycy szybko opanowali wszystkie kolonie swych nieprzyjaciół w tym regionie świata. Co prawda w 1780 r., po przybyciu na wody Oceanu Indyjskiego eskadry hrabiego Thomasa d’Orvesa, siły nieco się wyrównały, nie dysponując jednak bazami na wybrzeżu indyjskim francuski dowódca operował w oparciu o Port Louis na Mauritiusie, odległym od głównego teatru działań o prawie 4,5 tys. km. Pozwoliło to Brytyjczykom bez trudu utrzymać przewagę wywalczoną na początku wojny.

 



Latem 1781 r. do eskadry d’Orvesa dołączyły jednak posiłki przysłane z Francji pod dowództwem komodora Suffrena. W kilka miesięcy później, w związku ze śmiercią swego zwierzchnika, objął on dowództwo nad całością francuskich sił na Oceanie Indyjskim. Nowy dowódca okazał się osobą wyjątkowo energiczną i utalentowaną. Już w pierwszym starciu pod Sadras udało mu się pokonać eskadrę brytyjską. I choć zwycięstwo to nie było decydujące to jednak umożliwiło mu wysadzenie desantu i nawiązanie kontaktu z hinduskimi przeciwnikami Brytyjczyków, co z kolei pozwalało myśleć o zdobyciu dla francuskiej eskadry odpowiedniej bazy mogącej stanowić punkt oparcia do dalszych działań.

Providien, 12 kwietnia 1782
Po bitwie pod Sadras eskadra Suffrena wzięła kurs na Porto Novo, dokąd dotarła 21 lutego. Tam francuski dowódca nawiązał kontakt z Hajdar Alim, z którym podpisał porozumienie obiecując mu nie opuszczać wód indyjskich do czasu ostatecznego zwycięstwa, w zamian za co sułtan Majsuru wziął na siebie ciężar opłacania przywiezionych przez Suffrena posiłków wojskowych (3 tys. żołnierzy, z czego 2 tys. Francuzów i tysiąc askarysów zwerbowanych w Afryce). Uzgodnił też kolejne działania zakładając, że następnym celem stanie się Cuddalore, które po wysadzeniu na ląd do 22 marca w Porto Novo wiezionych oddziałów, zostało zdobyte wspólnymi siłami 4 kwietnia. W tym czasie Hughes do 4 marca przebywał w Trincomalee naprawiając uszkodzenia poniesione przez jego okręty w trakcie bitwy pod Sadras, po czym powrócił do Madrasu zawijając tam 12 marca. Ponieważ wciąż najbardziej obawiał się francuskiego ataku na Trincomalee, pod koniec miesiąca ponownie udał się na południe eskortując konwój z posiłkami do tego portu. 30 marca, już na pełnym morzu, do jego eskadry dołączyły dwa nowe liniowce przysłane z kraju – Sultan i Magnanime. Co prawda załogi obu tych jednostek były schorowane i wyczerpane długim rejsem, to jednak same okręty znajdowały się w dobrym stanie i stanowiły znaczne wzmocnienie dla brytyjskiej eskadry. Z tak powiększonym składem Hughes kontynuował rejs ku wybrzeżom Cejlonu. Tymczasem Suffren opuścił Porto Novo już 23 marca biorąc kurs na południe. Uzyskał bowiem informacje o rejsie Sultana oraz Magnanime’a i liczył, że uda mu się przechwycić obie jednostki zanim zdążą się połączyć z siłami głównymi Hughesa. 25 lutego koło Tranquebaru (Tharangambadi) do jego eskadry dołączyła jednak wysłana wcześniej na rekonesans w kierunku Madrasu fregata Bellone (przyprowadzając ze sobą zdobyty 14 lutego na Anglikach slup Chaser) z wiadomością o tym, że Hughes właśnie opuścił ten port z konwojem wiozącym posiłki do Trincomalee. W tej sytuacji Suffren postanowił kontynuować swój rejs na południe z nadzieją na przechwycenie przeciwnika. Ze względu na niesprzyjające wiatry eskadra francuska dopiero 8 kwietnia osiągnęła wybrzeże Cejlonu. Do spotkania z nieprzyjacielem doszło dnia następnego. Niesprzyjające wiatry uniemożliwiły Suffrenowi natychmiastowy atak, Hughes z kolei za swe główne zadanie uznał dostarczenie posiłków do Trincomalee i w związku z tym, do czasu wypełnienia swej misji, nie zamierzał podjąć żadnych działań ofensywnych. W rezultacie obaj przeciwnicy próbowali, na tyle na ile pozwalała im na to pogoda, wzajemnie się wymanewrować, przy czym Suffren dążył do starcia starając się „przyprzeć” Hughesa do wybrzeża i w ten sposób skłonić do walki, ten ostatni zaś koncentrował się na osłonie eskortowanych transportowców z wojskiem i zaopatrzeniem, unikając bitwy. W tej walce manewrowej lepszym okazał się Suffren, któremu 11 kwietnia, kiedy Brytyjczyków dzieliło już od Trincomalee nie więcej niż 50 Mm, udało się w końcu zablokować ich pomiędzy swą eskadrą i skalistym wybrzeżem. Gdy zaś następnego dnia wiatr uległ zmianie (teraz wiał z kierunku NkE), francuski admirał postanowił zaatakować4. Płynące kursem WkN, równolegle do eskadry brytyjskiej, okręty francuskie miały zgodnie z planem ich dowódcy jednocześnie wykonać zwrot przez lewą burtę i ruszyć w kierunku nieprzyjaciela, po czym po zbliżeniu się na odległość strzału karabinowego (mniej niż 100 m) wykonać zwrot i przyjąć kurs równoległy. Ponieważ zaś naprzeciw 11 liniowców Hughesa Suffren miał ich 12, ostatni jego okręt miał obejść od rufy końcowy okręt brytyjski i zaatakować go z jego lewej burty.

Plan był dobry, jak zwykle jednak zawiodło jego wykonanie. Okręty francuskie rozpoczęły manewr zbliżania się do nieprzyjaciela po godzinie 11.00 wykonując jednocześnie zwrot w kierunku WSW. W trakcie tego manewru doszło w zespole Suffrena do pewnego zamieszania, w wyniku którego podzielił się on na dwie grupy (zachodnią, liczącą 5 okrętów i wschodnią, złożoną z 7 jednostek), przy czym niektóre z liniowców wysunęły się wyraźnie do przodu, inne zaś zostały z tyłu. Nie miałoby to większego znaczenia, gdyby poszczególni dowódcy ściśle wypełniali instrukcje Suffrena i aktywnie zaatakowali przeciwnika, tak się jednak nie stało. Większość okrętów zachodniej grupy przyjęła bowiem kurs równoległy do zespołu brytyjskiego, gdy tylko znalazła się pod ostrzałem nieprzyjaciela, w rezultacie czego doszło jedynie do mało efektywnej wymiany ognia na dużej odległości. Podobnie zachowały się trzy ostatnie okręty z grupy wschodniej. W rezultacie jedynie cztery jednostki skróciły dystans do minimum atakując brytyjskie centrum. Flagowy liniowiec Suffrena Héros wyrównał około godziny 13.30 kurs na wysokości brytyjskiego Superba, mając jednak postrzelany takielunek nie zdążył przyjąć prędkości odpowiadającej przeciwnikowi i po minięciu go zaatakował płynący przed Superbem liniowiec Monmouth (atakowany także przez Sphinxa). Miejsce Hérosa natychmiast zajął Orient wspierany przez kolejny liniowiec – Brillanta. Walka w centrum szybko przybrała charakter wręcz morderczego pojedynku na bardzo małych dystansach. Poważne uszkodzenia odniósł wówczas Superb, jak również Héros (Suffren musiał swą flagę przenieść na najbliższego Ajaxa) i Orient (na którym zapaliły się żagle – szczęśliwie pożar szybko ugaszono). Bardzo poważne uszkodzenia odniósł także Monmouth, który na dodatek około godziny 15.00 stracił najpierw bezanmaszt, a następnie grotmaszt, po czym wyszedł z szyku. Co prawda w ciągu następnych trzech kwadransów Hughesowi udało się uporządkować linię bojową, to jednak obezwładniony liniowiec zdryfował pomiędzy obie walczące eskadry. Uratowało go zamieszanie we francuskim zespole, który na rozkaz Suffrena właśnie także zaczął porządkować swój szyk, co umożliwiło wyholowanie go poza strefę walki przez liniowiec Hero. Po wyrównaniu szyków intensywność walki uległa wyraźnie osłabieniu, a ponieważ w międzyczasie walczące strony nazbyt zbliżyły się do brzegu, najpierw, około godziny 17.40, kotwice rzuciły okręty brytyjskie, zaraz zaś potem Francuzi. Ostatecznie bitwę przerwała gwałtowna ulewa, która ograniczyła widzialność prawie do zera i zmusiła przeciwników do przerwania ognia.

Noc po bitwie obie eskadry spędziły naprzeciw siebie, przy czym pozycje w jakiej zakotwiczone były poszczególne jednostki niekoniecznie były znane ich dowódcom. O takiej sytuacji świadczy np. fakt, że wysłany przez Suffrena z rozkazami na inne okręty oficer w drodze powrotnej trafił na pokład brytyjskiego Superba (!) i został wzięty do niewoli, zaś fregata Fine wysłana w celu odholowania na głębszą wodę Hérosa, zderzyła się w ciemnościach z brytyjskim Isisem, przy czym zaskoczenie po obu stronach było tak wielkie, że przeciwnicy nie zdążyli nawet otworzyć w swym kierunku ognia. Bitwa zakończyła się więc wynikiem nierozstrzygniętym. Straty po obu stronach były dość wysokie (Brytyjczycy utracili łącznie 137 zabitych i 430 rannych, Francuzi zaś także 137 zabitych i 357 rannych), najbardziej wymownym zaś było to, że w zdecydowanej większości dotyczyły załóg sześciu okrętów walczących w centrum. Kolejny tydzień wyczerpane walką eskadry spędziły na kotwicy naprzeciw siebie w odległości około 5 Mm. 19 kwietnia okręty francuskie podniosły kotwice i zbliżyły się do zespołu Hughesa na odległość około 2 Mm oferując bitwę, zrobiły to jednak bez przekonania i gdy Brytyjczycy oferty nie przyjęli, odpłynęły w kierunku wciąż pozostającej w rękach Holendrów kolonii Batticaloa (na południe od Trincomalee). Wizyta w tym porcie była Francuzom wręcz niezbędna, ich okręty bowiem znajdowały się w fatalnym stanie technicznym i wymagały chociaż powierzchownych napraw. Co prawda w Batticaloa nie posiadano większych zapasów zaopatrzenia, sytuację poratowało jednak przybycie fregaty Bellone z 13 pryzami, które sprzedano, a za uzyskane w ten sposób środki zakupiono wyposażenie niezbędne do remontu okrętów ze składów duńskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Remonty i naprawa poniesionych uszkodzeń zatrzymała francuskie okręty w tej holenderskiej kolonii do 3 czerwca, skąd udały się one później do Tranquebaru by dokończyć prace. Hughes w tym czasie doprowadził 22 kwietnia konwój z posiłkami do Trincomalee, gdzie zatrzymał się do 23 czerwca – poświęcając ten czas również na naprawę poniesionych uszkodzeń.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 2/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter