Karel Doorman – brakujące ogniwo w łańcuchu transportu
Tomasz Grotnik
Karel Doorman
– brakujące ogniwo w łańcuchu transportu
Koninklijke Marine przyzwyczaiła już nas do swoich nowoczesnych okrętów kolejnych generacji, niejednokrotnie będących konstrukcjami awangardowymi i naśladowanymi przez inne floty. Najnowsze jednostki Królewskiej Holenderskiej Marynarki Wojennej – patrolowce oceaniczne typu Holland i, opisany poniżej, okręt logistyczny Karel Doorman – są tego przykładem, a także ucieleśnieniem przemian zachodzących w tej formacji.
Gdy 8 marca br. minister obrony Jeanine Hennis- Plasschaert chrzciła Karela Doormana, przypomniała w swym przemówieniu, że: Niderlandy są nacją handlowców, zawdzięczającą wiele silnej armii i marynarce, które mogą być wysłane na misje międzynarodowe. Nasza gospodarka zależy w około 70% od handlu. To uczyniło Niderlandy silnymi. W przyszłości nie będzie inaczej. Te słowa dobrze oddają ciągłość zapotrzebowania kraju na militarne siły ekspedycyjne, wśród których flota jest jedną z najważniejszych części składowych.
Tymczasem, w celu utrzymania tej tendencji, Koninklijke Marine musiała przejść przeobrażenia. Na przełomie XX i XXI była typową flotą zachodnioeuropejską, która poza działaniami ekspedycyjnymi miała stawić czoła siłom Układu Warszawskiego w konflikcie morskim o dużej intensywności. Rozwiązanie wschodniego sojuszu i rozpad ZSRS spowodowały konieczność zrewidowania stanu jej posiadania. W październiku 2005 r. haskie ministerstwo obrony opublikowało założenia programu (białą księgę) Marinestudie 2005. Był to pakiet propozycji składu sił morskich i zmiany priorytetów, zawierający idee jednostek jak najlepiej dostosowanych do pełnienia zadań planowanych w perspektywie. Zdecydowano m.in., że „pod nóż” pójdą wciąż mogące być uznane za nowoczesne fregaty typu M, powstałe jeszcze na zimnowojenne zapotrzebowanie. Ich znaczna wartość bojowa sprawiła, że szybko sprzedano je za granicę. Zwolnione miejsce w linii zająć miały cztery OPV typu Holland. Dziś wszystkie są już w służbie i stanowią przykład jednych z najnowocześniejszych jednostek w swojej klasie (patrz NTW 4/2012). Zdecydowano ponadto o budowie Joint Logistic Support Ship (JSS), czyli „wspólnego okrętu wsparcia logistycznego”.
Sprzeczna natura
Założenia dla JSS sformułowali specjaliści z Departamentu Zaopatrywania Ministerstwa Obrony (Defensie Materieel Organisatie – DMO). W wyniku analiz skupiono się na nowych sposobach projekcji siły z morza i rosnącej potrzebie operowania na wodach przybrzeżnych (brown water). Stwierdzono, że coraz częściej jednostki działają bardzo blisko wybrzeża, wspierając akcje na nim, aż do rozwinięcia operacji w głębi lądu. Oznacza to nie tylko konieczność transportu sił i środków, lecz także zdolność zapewnienia wsparcia logistycznego z morza w początkowej fazie działania sił lądowych. Jednocześnie zwrócono uwagę na konieczność zastąpienia, planowanego do wycofania, starego, jednoposzyciowego zbiornikowca floty Zuiderkruis (ostatecznie spisany w lutym 2012 r.). Naciski na ograniczanie wydatków doprowadziły do podjęcia decyzji o połączeniu środków do spełnienia tych – częściowo sprzecznych – zadań w jednej platformie. Tym samym funkcje JSS obejmą trzy zasadnicze aspekty: transport strategiczny, uzupełnianie zapasów płynnych i stałych zespołów okrętowych w morzu oraz zabezpieczenie działań wojsk na wybrzeżu. Wymagało to zaprojektowania jednostki zdolnej do przechowywania, przewozu, samo za- i wyładunku zapasów, paliwa, amunicji i techniki (na morzu i w portach o różnej infrastrukturze), wsparcia operacji lotniczych z użyciem ciężkich śmigłowców transportowych, wyposażonej ponadto w instalacje medyczne, techniczne i logistyczne, a także dodatkowe miejsca do zakwaterowania personelu (w zależności od charakteru misji), czy też ewakuowanych wojskowych bądź cywili. To ostatnie było efektem, dodanego później, wymogu zdolności do uczestnictwa w misjach humanitarnych i ewakuacji ludzi w warunkach niebojowych.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 6/2014