Katastrofa Gibraltarska – cz. I

Katastrofa Gibraltarska – cz. I

Mieczysław Jan Różycki


Generał Władysław Sikorski skusił los i w Cairo – West Helipolis – zapoczątkował drogę do swej (i nie tylko) śmierci. Gdyby tak jak zamierzał przed powrotem z inspekcji do Londynu spotkał się jeszcze w Algierze z generałem De Gaullem celem m.in. omówienia odzyskania polskiego złota, być może los byłby dla niego łaskawszy. Ale po telegramie Churchilla generał zrezygnował ze spotkania. Podobnie było w przypadku J. Whiteleya, któremu ten sam los przy pomocy rzutu monetą o miejsce w samolocie wybrał lot do śmierci.

 24–25 maja Sikorski wykonał przelot do Kairu na pokładzie samolotu Liberator Mk II AL616, którego pilotem był E. M. Prchal z 511. Sqn Transport Command RAF. Jak zwykle w takich przypadkach cała podróż odbyła się pod nadzorem FO i jemu podległych służb brytyjskich. 511. Sqn był dywizjonem podległym pod 44. Group RAF, ale nie był wydzielony do przewozu VIP-ów ani VVIP-ów, bo tego typu loty wykonywał 24. Sqn i 1369. Flight.

W czasie lotu Sikorski dowiedział się, że kapitan jest Czechem. Sytuację tę postanowił wykorzystać do politycznej propagandy, tym bardziej że załamała się jego koncepcja federacji oraz nastąpiło zerwanie stosunków z Rosjanami, co przy wrogim stosunku do Francji, instrumentalnym i paternalistycznym podejściu Brytyjczyków oraz blamażu odbytych wizyt w USA spowodowało, że Polska przestała mieć jakichkolwiek, nawet in spe, sojuszników w swej polityce. Sikorski uważał, że poprzez umizgi do pilotów czeskich uda mu się poprawić wizerunek Polski w oczach zarówno ich władz, jak i społeczeństwa, mającego duże wpływy za granicą. Postanowił zatem doprowadzić do tego, aby w locie powrotnym brała udział ta sama załoga. Nie było to jednak proste w komunikacji regularnej, na dodatek ze stałymi załogami oraz samolotami. Potrzebna była tutaj interwencja wysoko postawionej osoby w RAF (najlepiej na szczeblu głównego dowództwa), która mogłaby dokonać takiej zmiany. Głównodowodzący wszystkimi alianckimi siłami powietrznymi na Middle East Command (AAF) był Air Chief Marshal Arthur Tedder, który mógł podejmować decyzje ostateczne, Sikorski zwrócił się z pomysłem i prośbą o pomoc do ambasadora Sokolnickiego. Poseł w Kairze T. Zażuliński dzięki swej żonie Katherine miał kontakt z Tedderem, (którego żona Rosalinda zginęła w wypadku lotniczym 4 stycznia 1943 r. w Kairze – Heliopolis wraz z m.in. australijskim Air Vice-Marshalem W. McLaughreyem) i podjął się załatwienia tej sprawy.

Oczywiście Sikorski postanowił ułatwić sprawę Zażulińskiemu, a jednocześnie niejako samemu się przedstawić Tedderowi w jak najlepszym świetle i zyskać jego przychylność. Zrobił to, co zwykle, tj. nadał odznaczenie. Wystąpił z wnioskiem o nadanie OOP, co szybko zatwierdzono. Zawiadomił Teddera, że rząd RP przyznał mu order Polonia Restituta za zasługi dla Polski oraz wyznaczył termin dekoracji na 3 lipca w Kairze – siedzibie Kwatery Głównej. Tedder zgodził się na przyjęcie odznaczenia, ale termin uroczystości mu nie odpowiadał. W rewanżu uwzględnił prośbę Sikorskiego i nakazał RAF Station Kair – West Heliopolis CCTC – pozmieniać załogi tak, aby Prchal mógł lecieć z Sikorskim. Skutek był taki, że Prchal musiał opuścić swojego AL616 i przesiąść się na nieznanego mu AL523.

Liberatora AL523 do RAF Station Kair–West przyprowadził 30 czerwca o godz. 5.19 rano F/ Cpt. Ware, Prchal zaś przyprowadził do Kairu samolot AL616 29 czerwca o godz. 17.30, po czym został zdjęty i czekał na przylot AL523. AL616 przejął Saunders, który nim odleciał do Lyneham 2 lipca. AL523 przejęła załoga w składzie następującym: pierwszy pilot: F/O E.M. Prchal, drugi pilot: Sqn/L W.S. Herring, nawigator: W/O L. Zalsberg, mechanik pokładowy: F/Sgt F. Kelly, radiotelegrafista: F/Sgt C.B. Gerry, radiotelegrafista: F/Sgt D. Hunter. Odlot AL523 do Gibraltaru nastąpił o 4.06 3 lipca 1943 r. Oprócz ładunku pocztowo-bagażowego zabrano na pokład 11 pasażerów, w tym F/Cpt W. B. Masseya. Oczywiście cała delegacja polska nie była odprawiona przez ADRU, więc również nie była ważona, tak jak i jej bagaże. Zrobił też Sikorski to, co było zwyczajowo przyjęte przez pasażerów z tzw. grupy IP czy VIP, czyli wręczył całej załodze po pamiątkowej srebrnej papierośnicy ze swoim autografem, które zakupił w maju w Kairze na tzw. prezenty osobiste. Po przelocie nad morzem Śródziemnym maszyna wylądowała w North Front o 14.37, po 10,5 godz. lotu.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 1/2016

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter