Kazimierz Żegleń


ZBIGNIEW GWÓŹDŹ


 

 

 

 

Kazimierz Żegleń:

 

 

zapomniany pionier kamizelek kuloodpornych

 

 

 

Pierwowzorów współczesnych indywidualnych ochron balistycznych noszonych także przez naszych żołnierzy na misjach upatrujemy zwykle za oceanem – i słusznie. Ale ilu z Was, Drodzy Czytelnicy, wiedziało dotąd, że ich pionierem był Polak?

 

 

W roku 1893 miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń w historii miasta Chicago: światowa Wystawa Kolumbijska (Columbian Exhibition), stanowiąca prezentację wkładu Ameryki w najnowsze osiągnięcia ówczesnej nauki i techniki. Wystawa miała poza tym dawać wyraz cywilizacyjnym ambicjom Wietrznego Miasta, które świeżo odbudowane po wielkim pożarze z 1871 roku, szybko porzucało pograniczne tradycje Bramy na Zachód, jak jeszcze niedawno je nazywano. Mało komu Chicago kojarzy się dziś z Dzikim Zachodem, ale w połowie XIX wieku, to właśnie stąd wyruszały ekspedycje i ciągnęły na Zachód wozy osadników. Te tradycje, trochę przefiltrowane przez współczesną modę na anarchizm, odezwały się jednak w czasie wystawy głośnym echem, gdy burmistrza Chicago, Cartera Harrisona seniora, zastrzelono we własnym biurze.

Wypadek ten zainspirował pełniącego wówczas posługę kapłańską w kościele Św. Stanisława Kostki w Chicago 24-letniego polskiego zakonnika ze Zgromadzenia Zmartwychwstańców, ojca Kazimierza Żeglenia rodem z okolic Tarnopola, do prac nad stworzeniem ubrania kuloodpornego.


Kamizelka Żeglenia
Początkowo Żegleń zamierzał posłużyć się stalową płytą jako elementem przechwytującym pocisk i zwierzęcą sierścią jako wyściółką – była to więc od razu konstrukcja wykorzystująca odpowiednik elementów dzisiejszych osłon balistycznych: twardy wkład i warstwę amortyzującą trafienie (trauma plate). Do triady miękki panel/twardy wkład/ amortyzacja, stanowiącej istotę dzisiejszych pancerzy brakowało tylko tkaniny kuloodpornej, ale i na nią przyszedł czas. Wybór Żeglenia padł na jedwab, tradycyjne w tym zastosowaniu włókno, które wykorzystywano do konstrukcji skutecznych ochron balistycznych już w średniowiecznych Chinach i Japonii. Kamizelka jego pomysłu miała od początku układ warstwowy. Okrywę zewnętrzną (poszycie) stanowiło gęsto tkane mocne płótno lniane, a wewnętrzną wyściółką był wkład ze sfilcowanej zwierzęcej sierści. Zasadnicze panele przechwytujące pocisk składały się z wielu warstw impregnowanej tkaniny jedwabnej, ułożonej tak, by nici osnowy każdej kolejnej warstwy biegły ukośnie względem warstw ułożonych poniżej. Skład chemiczny impregnatu stanowił tajemnicę wynalazcy. W marcu 1897 roku twórca uzyskał patent na dwa różne sposoby wykonania tkaniny (US 577,999), a później odbyła się pierwsza publiczna prezentacja wynalazku.

16 marca 1897 roku przeprowadzono testy tkaniny z udziałem chicagowskiej policji. Strzelano z odległości 20 jardów do dwu kawałków materiału o wymiarach 12×25 cali rozpiętych na deskach. Kilku funkcjonariuszy strzelało do paneli z rewolwerów różnego typu i kalibrów przez godzinę! W tym czasie tylko jeden pocisk, trafiwszy w miejsce uprzednio osłabione trafieniem przebił tkaninę, zostawiając niewielkie wgłębienie w desce. Te i późniejsze testy udowodniły, że tkanina Żeglenia skutecznie zatrzymuje pociski ołowiane większości ówczesnych rewolwerów.

Otwartą kwestią pozostawało jednak pytanie jak taki elastyczny pancerz będzie chronił człowieka przed impetem uderzającego pocisku. W związku z tym przeprowadzono próby strzelając do zwłok ludzkich oraz do psa odzianego w kamizelkę. W lipcu konstruktor ryzykując życiem, przeprowadził z powodzeniem także eksperyment na własnej osobie.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1-2/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter