Klęska pod Teodozją
Wojciech Holicki
Zdarzyło się 70 lat temu (40)
Klęska pod Teodozją
Kampania dodekaneska, trwająca od września do listopada 1943 r., przyniosła wreszcie Luftwaffe okazję do święcenia kolejnych triumfów w walce z okrętami alianckimi i to przy niewielkich stratach własnych. Ponieważ myśliwce przeciwnika musiały operować ze zbyt odległych baz, Niemcy mieli nad Morzem Egejskim niemal całkowitą swobodę działania i wykorzystali to w pełni. Wśród użytych przez nich bombowców było 75 Junkersów Ju 87, które zatopiły brytyjski niszczyciel Panther oraz uszkodziły należące również do Royal Navy krążowniki lekkie Penelope, Carlisle (tak ciężko, że nigdy nie wrócił już do służby) i Aurora. O tym, jak groźne mogą być sztukasy przy braku efektywnej osłony lotniczej przekonali się także Rosjanie, którzy 6 października przeżyli prawdziwą katastrofę na Morzu Czarnym.
W połowie marca 1943 r., po radzieckich kontrofensywach w południowym sektorze frontu wschodniego, wojska niemiecko-rumuńskie zostały wyparte na Półwysep Tamański. Na początku września, wobec następstw bitwy na Łuku Kurskim, Hitler zgodził się by zajmująca tam silne pozycje obronne 17. Armia gen. dyw. Erwina Jaeneckego wycofała się na Krym. Ewakuacja, trwająca do 9 października (z Półwyspu odpłynęły wówczas ostatnie oddziały osłonowe) przebiegła bardzo sprawnie. Przesądził o tym głównie fakt, że przeszkoda wodna była wyjątkowo łatwa do pokonania, bo Cieśnina Kerczeńska ma w najwęższym miejscu zaledwie 4 km szerokości. W połączeniu ze sprzyjającą pogodą pozwalało to na wykorzystywanie przez Niemców małych, powolnych jednostek – były to okręty desantowe (Marinefährprahme, MFP) z czterech flotylli Kriegsmarine (1., 3., 5. i 7.), promy Siebela, lichtugi i łodzie saperskie – które mogły w ciągu doby wykonać wiele rejsów. Wszystkie ze względu na rozmiary i niewielkie zanurzenie stanowiły bardzo „niewdzięczny” cel, bo nie musiały się obawiać torped, trudno je było też trafić bombami. Większe miały na pokładzie liczne działka, więc z powodzeniem mogły obronić się same.
Punkty za- i wyładunku chronione były przez dobrze wyposażone i zaprawione w bojach jednostki myśliwskie Luftwaffe, liczne i mające w bród amunicji baterie plot., a także instalacje do stawiania zasłon dymnych. Na morzu ewakuację osłaniały okręty Kriegsmarine przerzucone na Morze Czarne latem 1942 r.: „pilnujące” baz morskich przeciwnika U-Booty 30. Flotylli oraz operujące blisko cieśniny ścigacze torpedowe (Schnellbooty) z 1. i R-Booty (małe trałowce) z 3. Grupy dozbrojonych w armaty MFP wykorzystywane były do pełnienia dozoru, a także stawiania minowych zagród obronnych. Korzystając z informacji zwiadu lotniczego i ze stacji radarowych, wspierane w razie potrzeby przez baterie nadbrzeżne, skutecznie udaremniały one jednostkom radzieckim próby ataku (podejmowały je głównie kutry artyleryjskie Flotylli Azowskiej, do większych starć doszło 17, 20 i 24 września).
Dowódca zdobywającego Półwysep Tamański Frontu Północnokaukaskiego – gen.-płk Iwan Pietrow – był w miarę upływu czasu coraz bardziej sfrustrowany wymykaniem się wroga. Zaaferowanie operacjami lądowymi, które przebiegały gorzej niż mógł zakładać, sprawiało jednak, że w praktyce ignorował bezczynność większych jednostek nawodnych podporządkowanej mu Floty Czarnomorskiej. A te, wobec ciągłego przegrywania z Luftwaffe, operowały bardzo ostrożnie.
Kiepskie doświadczenia W czerwcu 1941 r. trzon sił nawodnych Floty Czarnomorskiej tworzyły, oprócz pancernika i 5 krążowników, 3 przewodniki flotylli (Moskwa, Charkow i Taszkient) oraz 8 nowoczesnych i 5 starych niszczycieli. Po wybuchu wojny siły te zaczęły szybko topnieć, bo już 26 tm., w trakcie wypadu pod Konstancę, główny port będącej od kilku dni wrogiem Rumunii, Moskwa wpadła na minę i szybko zatonęła. Niedługo potem, 1 lipca, Flota Czarnomorska utraciła niszczyciel Bystryj – stał się on ofiarą jednej z min dennych postawionych przez samoloty Luftwaffe pod Sewastopolem.
W następnych miesiącach, tak jak Brytyjczycy podczas niedawnych ewakuacji z Grecji i Krety, Rosjanie boleśnie przekonali się, że „prawdziwa” przewaga na morzu nie istnieje bez skutecznej osłony lotniczej. Wraz ze zbliżaniem się linii frontu południowego do ich baz zagrożenie ze strony niemieckich bombowców nieubłaganie rosło i jako pierwszy odczuł to Sposobnyj, uszkodzony 7 września podczas nalotu na Odessę przez bliskie wybuchy bomb zrzuconych przez sztukasy należące do I./StG.77. Dokładnie 2 tygodnie później zatopiły one stary niszczyciel Frunze, wysłany na pomoc kanonierce Krasnaja Armienija (również poszła na dno). Nazajutrz wspierające desant pod Grigoriewką (na północny wschód od Odessy) Biezupriecznyj, Biesposzczadnyj i Bojkij stały się celami kolejnego nalotu. Bliskie wybuchy bomb sprawiły, że ten pierwszy utracił napęd i z trudem udało się go odholować do bazy (nabrał bardzo dużo wody przez dziury po odłamkach), natomiast drugi po bezpośrednim trafieniu w dziób zdołał dotrzeć tam o własnych siłach. 31 października kolejnym niszczycielem Floty uszkodzonym przez Ju 87 został Bodryj.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 10/2013