Konie robocze Royal Navy. Fregaty rakietowe Typu 23 Duke
![Konie robocze Royal Navy. Fregaty rakietowe Typu 23 Duke](files/2021/NTW/1-2021/Duke.jpg)
Sławomir J. Lipiecki
Bohaterowie niniejszego artykułu są najbardziej „zapracowanymi” okrętami nawodnymi Royal Navy. Fregaty rakietowe Typu 23 (Duke) zbudowano bowiem do pełnienia rutynowej służby patrolowej, zarówno na akwenach przybrzeżnych Wielkiej Brytanii, jak i na odległych wodach, pozostających w bezpośredniej czy pośredniej strefie wpływu Zjednoczonego Królestwa. Wybudowano łącznie 16 okrętów, aczkolwiek obecnie brytyjska flota utrzymuje w linii już tylko 13 z nich. Pozostałe trzy służą pod banderą Chile, gdzie – z uwagi na prowadzone kompleksowe modernizacje – przeżywają swój renesans.
Po upadku żelaznej kurtyny zmniejszyło się zagrożenie Wielkiej Brytanii i całej Europy. Royal Navy – nie tylko w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego – aktywnie operuje w tzw. rejonach zapalnych na odległych akwenach. Piątej gospodarce świata (według „Business Insider”) – angażującej ludzi (ponad 10 mln obywateli przebywa za granicą) oraz kapitały na całym globie, zależy na utrzymaniu powiązań ekonomicznych. Od 1979 roku liczba okrętów Royal Navy zmalała z 212 do 131, a personel zredukowano z 72 tys. do 45,5 tys. Flota Zjednoczonego Królestwa dysponuje budżetem 3,7 mld funtów szterlingów (GBP). Dowódca floty brytyjskiej jest jednocześnie dowódcą Połączonych Sił Morskich NATO Europy Północno-Zachodniej (NAVNORTHWEST) i Połączonych Sił Zbrojnych NATO Obszaru Atlantyku Północno-Wschodniego (EASTLANT).
Główne siły uderzeniowe brytyjskiej MW składają się z okrętów podwodnych z napędem nuklearnym, lotniskowców oraz sił desantowych. Za zabezpieczenie tych sił oraz ochronę brytyjskich wód terytorialnych i żywotnych interesów Wielkiej Brytanii (w tym morskich linii komunikacyjnych) odpowiadają niszczyciele rakietowe obrony powietrznej Typu 45 Daring i wielozadaniowe fregaty rakietowe Typu 23 Duke. Okręty te angażowane są w różne misje, często na akwenach odległych od macierzystych wysp, stąd określane są jako tzw. „siły eskortowe”. Operujące na co dzień z baz w Portsmouth i Devonport fregaty rakietowe Typu 23 zaprojektowano głównie z myślą o zwalczaniu sowieckich okrętów podwodnych wszystkich klas i typów, aczkolwiek – już po zakończeniu tzw. zimnej wojny – jednostki te dowiodły, że są o wiele bardziej wszechstronnymi platformami, realizując szeroki wachlarz zadań we wszystkich zakątkach naszego globu.
Geneza
Koncepcja fregat Typu 23 (znanych też jako typ Duke) zrodziła się jeszcze pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Miały to być jednostki zwalczania okrętów podwodnych, mające dysponować również sporymi możliwościami walki z okrętami nawodnymi i samolotami. Bezcenne doświadczenia wyniesione z wojny o Falklandy/Malwiny w 1982 roku zmusiły brytyjskich konstruktorów do modernizacji istniejących okrętów, na czele z fregatami typu Leander/Broadsword (Typu 22) i niszczycielami typu Sheffield (Typu 42). Programy modernizacyjne w połączeniu ze zmianami w systemach uzbrojenia i obserwacji technicznej spowodowały przy tym istotne opóźnienia we wprowadzaniu do linii nowych jednostek. Dotyczyło to także fregat rakietowych Typu 23, nad którymi prace zostały całkowicie wstrzymane (mimo że kontrakt był już podpisany).
Program budowy nowych fregat ruszył ponownie dopiero w 1981 roku i to na wyraźne żądanie ministerstwa obrony. Okręty miały zdecydowanie różnić się względem projektu bazowego. Przede wszystkim zdecydowano, że będą fregatami wielozadaniowymi z nadrzędną funkcją zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Okręty miały charakteryzować się (po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii) pełną integracją systemów bojowych i wysokim stopniem automatyzacji. Ich projekt nie powstał też klasycznie, na desce kreślarskiej, a (w dużej mierze) na ekranach komputerów (z wykorzystaniem oprogramowania The Metier Artemis). Gdy sytuacja związana z budową fregat Typu 23 stała się klarowna i było wiadomo, że okręty na pewno powstaną, stały się one jedną z najbardziej wyczekiwanych konstrukcji w NATO, gdyż miały wiązać sowieckie siły podwodne na Dalekiej Północy. Poza tym jednostki miały również wzmocnić (w znaczącym stopniu) siły działające na pozostałych obszarach Atlantyku.
Co więcej, w tamtym czasie kończono program śmigłowca Agusta/Westland EH101 Merlin, który wprost idealnie nadawał się do wykorzystania na pokładach przyszłych fregat Royal Navy. Jako że maszyny serii AW101 są znacznie większe od śmigłowców typu Sea King (o śmigłowcach Lynx nawet nie wspominając), projektanci jednostek Typu 23 przeznaczyli na nich bardzo dużo miejsca na pokład lotniczy i hangar. Zmiany te (w połączeniu z uzbrojeniem nowego typu, opartym o komory pionowe wyrzutni) zwiększyły zakładaną pierwotnie wyporność standardową z ok. 3000 na 3500 t, co podniosło też koszty całego programu. Koszt prototypu oszacowano ostatecznie na 170 mln GBP (wobec planowanych maksymalnie 67 mln GBP), a kolejne jednostki miały kosztować jednostkowo po ok. 90 mln GBP. Gwałtowny wzrost kosztów, w połączeniu z rozpadem ZSRR i końcem zimnej wojny spowodował, że z 23 planowanych fregat ostatecznie wprowadzono do służby „jedynie” 16 plus dwa (pierwotnie planowano budowę sześciu) okręty zaopatrzeniowe: HMS Fort Victoria i HMS Fort George. Kontrakt na wybudowanie trzech pierwszych fregat podpisano w lutym 1986 roku ze stocznią w Yarrow Shipbuilders w Glasgow. Prototypowa jednostka – HMS Norfolk (F230) – weszła do służby w 1990 roku i była pierwszym okrętem w pełni zbudowanym w oparciu o doświadczenia wyniesione z wojny o Falklandy. Generalnie stocznia Yarrow zbudowała dwanaście fregat, a stocznia Swan Hunter (położona nad rzeką Tyne) – pozostałe cztery.
Konstrukcja
Wraz z oddaniem do służby okrętu prototypowego, Royal Navy wzbogaciła się o pierwszą w swych szeregach jednostkę wybudowaną w oparciu o technologię wykorzystującą znaczne obniżenie skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego (SPO). Wszystkie krawędzie (na całej długości okrętów) są zaokrąglone, a powierzchnie boczne odchylone od pionu o 7 stopni. Dzięki temu fale elektromagnetyczne odbijając się od burt i nadbudówek nie wracają do źródła emisji. Skuteczność obcych radarów – podobnie jak na francuskich fregatach typu La Fayette – zredukowano również poprzez znaczne ograniczenie wystających elementów wyposażenia dodatkowego. Kształt kadłuba fregat Typu 23 wyraźnie bazuje na wcześniejszych brytyjskich rozwiązaniach, jednak konstrukcja wewnętrzna, w tym m.in. podział sekcyjny, grodzie, włazy czy systemy OPA, reprezentują sobą całkiem nową jakość (w dużej mierze bazują na rozwiązaniach amerykańskich). Okręty (również po raz pierwszy w Royal Navy) skonstruowano z tzw. bloków (nie mylić z typowymi modułami), przy czym największe z nich mają masę po 400 t. W chwili montażu (scalania), większość z nich była już w znacznym stopniu wykończona. Większość elementów blokowych wykonano całkowicie ze stali o podwyższonej wytrzymałości i/lub specjalnej (ulepszanej cieplnie). Dużo uwagi poświęcono przy tym zagadnieniom odporności na uszkodzenia i przetrwania na polu walki. Żywotne partie kadłuba otrzymały kompozytowy pancerz i osłony przeciwodłamkowe.
Projektowanie cyfrowe umożliwiło precyzyjne określenie kształtu każdego elementu konstrukcji, w tym m.in. miejsc penetracji kadłuba, grodzi wodoszczelnych czy też wyposażenia każdej sekcji. Dzięki temu brytyjskie fregaty charakteryzują się bardzo dobrymi właściwościami hydrodynamicznymi (szczególnie dobrze zoptymalizowano je pod długość atlantyckiej fali). Stosunkowo niska wolna burta, korzystny stosunek długości do szerokości i wysoki parametr metacentrum GM powodują, że okręty dysponują doskonałą dzielnością morską. Oprócz standardowych stępek obłowych (przeciwprzechyłowych), ich kadłuby zaopatrzono w dodatkowe płetwowe stabilizatory firmy Rolls-Royce. Przy stanie morza 5 i prędkości ekonomicznej 15 węzłów przechyły boczne ograniczane są do zaledwie 2,5 stopnia. Oznacza to, że brytyjskie fregaty mogą prowadzić walkę nawet podczas sztormu (przynajmniej teoretycznie).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2021