Korean Destroyer eXperimental
Tomasz Grotnik
Korean Destroyer eXperimental
W ubiegłym miesiącu, szef Połączonych Sztabów Sił Zbrojnych Republiki Korei – adm. Choi Yun-hee, poinformował o decyzji budowy drugiej trójki niszczycieli typu KDX III kosztem 4 trylionów wonów, czyli około 3,8 mld USD. Mają one podnieść bandery w latach 2023-2027.
O okrętach południowokoreańskich piszemy sporo, szczególnie w kronice „Z Życia Flot”. Nic dziwnego, siły morskie tego kraju rozwijają się dynamicznie, powstają coraz to nowocześniejsze jednostki warte przybliżenia. Wśród nich szczególną uwagę zwracają niszczyciele KDX III, jednostki prawdziwie wielozadaniowe, zaawansowane technicznie, wielkością przewyższające amerykańskie krążowniki typu Ticonderoga i mogące przenosić ponad 170 rakiet różnego przeznaczenia oraz torped. Zanim jednak się pojawiły, południowokoreański przemysł odbył długą drogę, i choć w niektórych jej aspektach konieczna była pomoc firm zagranicznych, w żaden sposób nie umniejsza to skali i trudności tego przedsięwzięcia. Proces ten znany jest jako Korean Destroyer eXperimental i określany skrótem KDX.
Wzrost gospodarczy w Korei Południowej z przełomu lat 80. i 90. sprzyjał finansowaniu nowych programów zbrojeniowych, w tym rozbudowie i modernizacji marynarki wojennej. Zjawisko to stymulowała groźba podjęcia agresywnych działań ze strony komunistów z Północy. Silna flota, oprócz sprawowania kontroli nad strefą interesów ekonomicznych państwa oraz trzymania w szachu słabych i technicznie zacofanych sił morskich Kimów, mogła przyczynić się do oceanicznej ekspansji Republiki. Jednak aby przekształcić jej marynarkę we flotę „błękitnych wód”, pozwalającą podnieść jej rangę na arenie międzynarodowej, jak również dotrzymać kroku sojuszniczej US Navy, konieczna był budowa dużych okrętów eskortowych oraz desantowych. Proces ten trwa, a miniona dekada przyniosła sporo nowych jednostek. Seul planuje do 2020 r. sformować 2-3 floty szybkiego reagowania, każdą złożoną z desantowca LPX, niszczyciela KDX III, 2-3 KDX I/II, kilku fregat FFX i 2 okrętów podwodnych. Może być to trudne, szczególnie, że program LPX zakończył się – jak na razie – na budowie jednego okrętu, a o kolejnych, podobnych na razie nic nie wiadomo.
Bez bagażu doświadczeń Prace nad pierwszym niszczycielem rodzimej budowy rozpoczęto jeszcze w pierwszej połowie lat 80. w biurze projektowym koncernu Daewoo Shipbuilding and Marine Engineering (DSME). Seria tych jednostek miała zastąpić przestarzałe okręty przekazane przez Stany Zjednoczone. W 1984 r. przedstawiono publicznie pierwsze koncepcje. Złożoność tego przedsięwzięcia doprowadziła jednak do znacznych opóźnień programu i szybko okazało się, że rok 1992 jako data rozpoczęcia budowy prototypu nie zostanie dotrzymany. Studia projektowe trwały jeszcze w 1993, a kontrakt na budowę pierwszego niszczyciela KDX podpisano dopiero w końcu tego roku. Jego stępkę położono w lipcu 1995 r. w stoczni DSME w Okpo.
Prototyp niszczyciela rakietowego o wyporności pełnej 3855 t nie okazał się konstrukcją przełomową. Był raczej ewolucją fregat typu Ulsan, pierwszych okrętów nawodnych średniej wielkości powstałych w Republice Korei. Zastosowano podobny kadłub z przeciwbryzgowym załamaniem burtowym, dodano natomiast hangar dla dwóch śmigłowców i „znak rozpoznawczy” typu – widlasty komin. Uzbrojenie i elektronika była kompilacją znanych urządzeń produkcji amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej. Anteny i czujniki podstawowych systemów umieszczono na nienowoczesnych masztach o konstrukcji kratownicowej, a dbałość o minimalizację skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego można porównać do znanej z fregat i niszczycieli konstruowanych w Europie w drugiej połowie lat 80. Podobnie można oszacować realną wartość bojową okrętu, należy jednak zwrócić uwagę, że prototypowy Gwanggaeto Daewang wszedł do linii dopiero 27 lipca 1998 r.
Niszczyciel uzbrojono w armatę OTO Melara Compact kal. 127 mm L/54, 2 systemy artyleryjskie Goalkeeper kal. 30 mm, 2 wyrzutnie dla 4-8 pocisków przeciwokrętowych RGM-84C Harpoon, wyrzutnię pionową Mk 48 Mod. 2 dla pocisków plot. średniego zasięgu RIM-7M Sea Sparrow, 2 potrójne wyrzutnie torped ZOP kal. 324 mm oraz śmigłowce Super Lynx mogące przenosić pociski przeciwokrętowe Sea Skua i torpedy ZOP. Środki obserwacji technicznej to znane i sprawdzone radary Thalesa oraz Raytheona (MW-08 i AN/ /SPS-49(V)5), uzupełnione sonarem kadłubowym STN Atlas Elektronik DSQS-21BZ z anteną podkilową. Dla scentralizowania i automatyzacji procesów dowodzenia pozyskano zintegrowany system walki BAE Systems SSCS Mk 7, będący odmianą stosowanego na brytyjskich fregatach typu 23/Duke. Na typie KDX I przewidziano również montaż holowanej stacji hydrolokacyjnej oraz wyrzutni pułapek przeciwtorpedowych krajowej produkcji, ale na nie trzeba było jeszcze poczekać. Trwały też prace nad systemem walki elektronicznej, jednak niski stopień ich zaawansowania zmusił do zakupu amerykańskich urządzeń Boeing Argo Systems APECS II/AR-700. Również układ napędowy nie zaskakuje oryginalnością i składa się z 2 turbin General Electric LM2500 oraz 2 silników wysokoprężnych MTU 20V956 TB92 pracujących zamiennie (system CODOG) na dwie linie wałów.
Powyższy, lakoniczny opis niszczyciela I generacji, który z racji wielkości i systemów uzbrojenia można by sklasyfikować jako fregatę, ma jedynie pomóc zrozumieć przyczyny zarzucenia planowanej produkcji wielkoseryjnej, na korzyść nowej jakościowo konstrukcji. Podstawowymi wadami KDX I były niedopracowany kadłub i nadbudowa, nie spełniające „standardów” obniżonych sygnatur fizycznych jednostki (szczególnie termicznej i radiolokacyjnej), jak również brak systemu plot. średniego lub dalekiego zasięgu oraz sonaru holowanego. Skutkiem tego, do połowy 2000 r. Daehanminguk Haegun otrzymała zaledwie 3 niszczyciele I serii (pozostałe to Ulchimundok i Yang Manchun), zamiast planowanych w dłuższej perspektywie nawet 20...
Tymczasem chcąc realnie myśleć o zespołach skoncentrowanych wokół desantowców, należało zapewnić im skuteczną osłonę plot. Potrzebę posiadania jednostek optymalizowanych do utworzenia parasola przed atakiem z powietrza determinowało też – a z czasem przede wszystkim – zagrożenie ze strony północnokoreańskich rakiet balistycznych typów No-Dong, Taepo-Dong 1 i 2, które pokrywają swoim zasięgiem cały obszar Korei Płd. (i nie tylko). Było i jest ono bardziej realne, niż słaba flota sąsiada. Dlatego też z początkiem obecnego stulecia Seul zaczął poszukiwać stosownych systemów i uzbrojenia dla nowych niszczycieli. Choć możliwości nie było wiele (o czym dalej), jasnym stało się, że okręty te nie pojawią się szybko, poza tym ich wysoki koszt budowy i utrzymania mocno ograniczy liczbę w serii.
W tej sytuacji, jeszcze w trakcie budowy trójki KDX I, koncern DSME przystąpił do prac studyjnych, będących wstępem do powstania kolejnej generacji południowokoreańskich niszczycieli. Prace te prowadzono bardziej kompleksowo niż poprzednio, bowiem KDX II miał być istotnym ogniwem pośrednim pomiędzy eksperymentem, jakim była I generacja, a drogimi niszczycielami plot., i powstać w większej liczbie. W ich efekcie uzyskano nowoczesny okręt, nie ustępujący pod względem zastosowanych rozwiązań konstrukcyjnych oraz możliwości bojowych odpowiednikom z innych flot.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2014