Korwety
Grzegorz Kolański
Korwety
Na straży wód przybrzeżnych
Korwety stanowią obecnie, obok dużych okrętów patrolowych, jedne z najbardziej pożądanych przez floty jednostek nawodnych. Są one też niespełnionym marzeniem naszej Marynarki Wojennej. W bieżącym numerze proponujemy zatem przegląd najciekawszych konstrukcji tej popularnej klasy.
Określenie „korweta” jako nazwa klasy pojawiło się we Francji w pierwszej połowie XVII w. (corvette), prawdopodobnie jako zapożyczenie z języka holenderskiego (corf). Oznaczało ono nieduży okręt – mniejszy od fregaty – przeznaczony do zadań łącznikowych, rozpoznawczych lub odkrywczych (kiedy jeszcze na Europejczyków czekały lądy do odkrycia), czy też prezentacji bandery. Podobnie jak w przypadku fregat koniec „epoki żagli” związany był z zaprzestaniem wykorzystywania terminu korweta. Jako kontynuatorów ich tradycji wymienić można slupy, awiza, a nawet krążowniki. Korwety powróciły na krótko przed wybuchem II wojny światowej, a zwolennikiem restauracji tego terminu był Winston Churchill. Stosunkowo prosta konstrukcja drugowojennych korwet typów Flower, a potem większych, ale mniej licznych typu Castle pozwalała na ich masową budowę, w tym w małych stoczniach cywilnych. Ich komercyjny, wzięty ze statków, w tym przypadku trawlerów rybackich, parowotłokowy układ napędowy nie sprawiał kłopotów marynarzom z poboru.
Po II wojnie światowej korwety odeszły na kilkadziesiąt lat w zapomnienie. Ich zadania związane ze zwalczaniem na oceanach okrętów podwodnych (ZOP), znacznie już wtedy szybszych i głębiej się zanurzających, przejęły fregaty i niszczyciele. Ponowny powrót korwet do służby rozpoczął się w latach 70. Okręty tej klasy okazały się atrakcyjne dla państw nie posiadających wysokich budżetów obronnych i nie mogących pozwolić sobie na budowę drogich fregat. Inną grupą krajów zainteresowanych korwetami stały się te przykładające dużą wagę do ochrony i obrony własnej strefy ekonomicznej oraz wód terytorialnych. Renesansowi korwet sprzyjał rozwój broni rakietowej. Pociski przeciwlotnicze znacznie zwiększyły ich możliwości samoobrony, a przeciwokrętowe rozszerzyły zakres realizowanych zadań o zwalczanie celów nawodnych.
Korwety dziś
Współczesne korwety to okręty o wyporności mieszczącej się mniej lub bardziej w granicach od 500 do 2000 t. W zależności od przeznaczenia mogą być uzbrojone w systemy umożliwiające zwalczanie celów nawodnych i/lub podwodnych, a stopień ich wielozadaniowości wzrasta wraz z wielkością. Przenoszone uzbrojenie przeciwlotnicze, zazwyczaj krótkiego zasięgu, służy do samoobrony. Większe jednostki mają systemy zapewniające realizację szerszego spektrum zadań, w tym z wykorzystaniem śmigłowca. Korwety zazwyczaj przeznaczone są do wykonywania zadań w strefie brzegowej lub w wyłącznej strefie ekonomicznej.
W porównaniu do jednostek klasy OPV (Offshore Patrol Vessels) lub IPV (Inshore Patrol Vessels), z którymi często dzielą przestrzeń operacyjną, są silniej uzbrojone, lepiej wyposażone i szybsze, ale cechuje je mniejszy zasięg i autonomiczność. Kilka typów jednostek określanych jako patrolowce bojowe (Combat OPV) z powodzeniem można sklasyfikować jako korwety. Podobnie jak fregaty, często dysponują zbliżonymi możliwościami bojowymi, ale ustępują im pod względem dzielności morskiej, zasięgu i autonomiczności. Korwety o wyporności oscylującej wokół 2000 t często określane są mianem lekkich fregat (light frigates). Z kolei jednostki znacznie mniejsze, ale przekraczające 500 t, mogą zostać nazwane dużymi ścigaczami (fast attack craft).
Bieżący rok może okazać się wiążącym dla Marynarki Wojennej RP. Mają być przeprowadzone prace analityczne lub też zapadną decyzje określające zdolności bojowe jednostek mających stanowić podstawę przyszłych sił okrętowych morskiego rodzaju sił zbrojnych (patrolowiec Ślązak, patrolowce z funkcją zwalczania min Czapla i okręty obrony wybrzeża Miecznik). Ostrożne przypuszczenia wskazują, że mogą to być jednostki zbliżone wielkością do korwet i dysponujące ich możliwościami bojowymi (mniej lub bardziej ograniczonymi).
Przedstawione poniżej projekty istniejących okrętów mogą ewentualnie posłużyć za punkt odniesienia dla przyszłych polskich jednostek. I to nie tylko w przypadku ich cech konstrukcyjnych oraz uzbrojenia i wyposażenia, ale także procedur zakupu i budowy. Co zatem mogłoby je charakteryzować?
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 4/2013