Krivak wiecznie żywy – czyli projekt 11356 w XXI w.

Krivak wiecznie żywy – czyli projekt 11356 w XXI w.

Wojciech Zawadzki

 

Numer projektu sugeruje modyfikację stworzonej jeszcze pod koniec lat 60. XX w. w Związku Radzieckim konstrukcji. Linie teoretyczne kadłuba przenoszą nas już jednak w ostatnią dekadę poprzedniego stulecia, podobnie jak spora część montowanego na pokładach uzbrojenia i wyposażenia elektronicznego. Sprawdzony projekt pozostał w produkcji do czasów nam współczesnych – czy jednak w dalszym ciągu jest nowoczesny?

Marynarka Wojenna Federacji Rosyjskiej przejęła większość stanu posiadania morskiej części sił zbrojnych rozpadającego się Związku Radzieckiego wraz z jego całym dobrodziejstwem inwentarza. W ostatniej dekadzie XX w. brak środków budżetowych sprawił, że rosyjska flota pozbyła się wielu okrętów, które nie przedstawiały już sobążadnej wartości bojowej; gorzej, że nie była w stanie zapewnić remontów i utrzymania w eksploatacji także i jednostek nowszych. Ustała ponadto budowa nowych projektów, a ratunkiem dla utrzymania mocy produkcyjnych pozostawały w zasadzie tylko zamówienia eksportowe. Tych ostatnich było mniej niż wcześniej, świat bowiem szukał raczej dróg rozbrojenia, zaczynało też brakować chętnych na rosyjską broń sojuszników – zarówno tych dobrowolnych, jak i po części przymusowych.

Wierny klient

Indie, pozostając na swojej ścieżce balansowania między wpływami Zachodu i Wschodu, w latach 90. XX w. planowały kolejne etapy modernizacji swoich sił zbrojnych. Dotyczyło to również floty, rozrastającej się nieprzerwanie dzięki trzem filarom: własnemu, stale rozwijanemu przemysłowi, dostawom z państw Europy Zachodniej, głównie Francji, oraz wsparciu ze strony Rosji.

W latach 80. XX w. Indie zamówiły wiele ówcześnie względnie nowoczesnych radzieckich wzorów uzbrojenia. Dla floty były to: seria 10 okrętów podwodnych projektu 877EKM; 5 okrętów rakietowych projektu 1241RE (kolejne budowano we własnych stoczniach na podstawie licencji); 4 korwety przeciwpodwodne projektu 1241PE; po 6 trałowców projektów 266ME i 1258E. Kupiono także wybrane typy uzbrojenia i wyposażenia elektronicznego, które montowano na okrętach budowanych we własnych stoczniach. Tej trwającej dwie dekady współpracy nie mógł ot tak po prostu przerwać rozpad Związku Radzieckiego. Tym bardziej, że część nowych typów uzbrojenia, relatywnie tańszych od wyrobów zachodnich, niekonfrontowanych bezpośrednio w żadnej ówczesnej wojnie, wydawała się mocno konkurencyjna i atrakcyjna na światowym rynku zbytu.

Pod koniec XX w. flota hinduska potrzebowała wielu nowych okrętów. Pierwszym powodem była konieczność wymiany starych jednostek, a drugim – program rozbudowy morskich zdolności państwa, który miał wpisany rozrost liczebny stanu posiadania oraz poszukiwanie dostawców i kooperantów dla do tej pory nieposiadanych klas. Jedną z tych, której stan posiadania należało bezwarunkowo odnowić i wzmocnić, stanowiły fregaty rakietowe – bez rozróżniania specjalizacji w zakresie zwalczania okrętów podwodnych czy obrony przeciwlotniczej, bo w obu kategoriach potrzeby były aż nadto oczywiste.

W składzie hinduskiej floty znajdowało się co prawda kilka typów fregat, których budowę już dość dobrze opanowały własne stocznie, ale klasa ta bezwzględnie potrzebowała natychmiastowego liftingu. Wszystkie one – od powstających w latach 70. XX w. jednostek typu Nilgiri po nowsze o dekadę typy TaragiriGodawari – konstrukcyjnie powracały uparcie do brytyjskiego typu Leander, opracowanego przecież jeszcze w pierwszej dekadzie po zakończeniu II wojny światowej. Nawet ostatnie w tej linii trzy fregaty typu Brahmaputra, zamówione jeszcze pod koniec lat 80. XX w., których zestaw uzbrojenia i wyposażenia był charakterystyczną dla Indii mieszanką sprzętu własnego, zachodniego i radzieckiego, miały dobrze rozpoznawalne linie teoretyczne kadłuba i siłownię rodem z innej już epoki.

Narodziny projektu

Mając na uwadze dalszy rozwój własnego przemysłu, dowództwo indyjskiej floty chciało, aby kolejny typ fregat rakietowych także pochodził z własnych stoczni. Gorzej jednak wyglądała sprawa nowoczesnego projektu, który mógłby zacząć być realizowany po ukończeniu jednostek typu Brahmaputra. W XXI w. nie można było wchodzić z dokumentacją bazującą na oryginale sprzed blisko 50 lat. Opracowanie nowej postanowiono więc zlecić zespołowi rosyjskich konstruktorów pracujących w Północnym Biurze Konstrukcyjno-Projektowym (СеверноеПроектно-КонструкторскоеБюро), działającym w Sankt Petersburgu. To w nim powstały takie okręty, jak krążowniki atomowe projektu 1144, krążowniki rakietowe projektu 1164 oraz niszczyciele projektu 956. Hindusi znali je z wcześniejszej współpracy przy opracowaniu dokumentacji niszczycieli projektu 15 (typu Delhi) i liczyli na podobny układ także w tym przypadku. Warunki funkcjonowania rosyjskiego przemysłu stoczniowego uległy jednak poważnym zmianom. W latach 80. XX w., gdy podejmowano się prac przy niszczycielu, stocznie były obłożone zamówieniami rodzimej floty. Dekadę później te same zakłady borykały się z brakiem zleceń, brakowało zamówień na jakiekolwiek prace na rzecz rosyjskiej marynarki wojennej, dlatego początkowo prowadzone w latach 1995–1996 rozmowy w sprawie umowy utknęły w martwym punkcie. Obie strony nie chciały rezygnować ze swojego punktu widzenia, a spodziewany kontrakt miał opiewać na sporą sumę, w grę bowiem początkowo wchodziło zamówienie aż sześciu nowych fregat. Dopiero kolejne miesiące przyniosły kompromisowe rozwiązanie. Stanęło na uzgodnieniu budowy w Rosji trzech okrętów, z opcją na kolejne trzy w terminie późniejszym, oraz pomocy rosyjskich projektantów w opracowaniu dokumentacji fregaty nowego typu, które miały być budowane już w stoczniach indyjskich. Kontrakt zawarto 17 listopada 1997 r. z rosyjską centralą Roswoorużenije, która generalnie kontrolowała większość zamówień eksportowych Federacji Rosyjskiej. Łączny koszt miał się początkowo zamknąć sumą 931 mln dolarów amerykańskich (USD), ostatecznie przekroczył 1 mld USD.

Podobnie jak w przypadku zaprojektowanych dekadę wcześniej niszczycieli, których protoplastą były duże okręty zwalczania okrętów podwodnych projektu 61, także fregaty nie powstały całkowicie „od zera”. Nadany im numer nie został wybrany przypadkowo lub „dla zmylenia przeciwnika”. Dozorowce projektu 1135 Burewiestnik zawsze uznawano za udaną konstrukcję, a kadłub miał spory potencjał do przeprowadzania dalszych modernizacji, które z pewnością zrealizowano by także na kolejnych seriach jednostek budowanych dla floty radzieckiej, gdyby nie nastąpił rozpad tego komunistycznego molocha.

Od protoplasty, a w zasadzie ostatniej wprowadzonej radzieckiej wersji, czyli 11351 (w kodzie NATO oznaczanej jako Krivak III), zaczerpnięto ogólny układ rozplanowania całej bryły kadłuba wraz z obecnym hangarem i lądowiskiem dla śmigłowca oraz koncepcję funkcjonowania siłowni okrętowej i podziału wnętrza kadłuba na strefy funkcjonalne wraz z rozplanowaniem pomieszczeń. Linie teoretyczne oczywiście wymagały mocnego odświeżenia. A że były lata 90. XX w., to nowy design musiał zawierać elementy gwarantujące obniżenie poziomu sygnatury radarowej, czyli zastosowano bardzo wtedy modne tzw. kształty stealth, ale w najprostszej z możliwych odsłon. Na zdjęciach doskonale widać załamanie linii prostej burty, która nadaje jej charakterystyczny kształt, bryły nadbudowy starano się wkomponować w jednolitą całość z nadbudówką, ograniczono także wysokość masztów kratownicowych, część anten lokując na dodatkowo dostawionych bryłach pełnych w kształcie ostrosłupów.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter