Kronika krymskiego oporu


Wład Kostrow


 

 

 

Kronika krymskiego oporu

 

 

 

Starożytni mawiali – „bójcie się Greków przynoszących dary”... W pewnym sensie jest to prawdą także w odniesieniu do północnego sąsiada Ukrainy, do niedawna uważanego, jeśli nie za „starszego brata”, to przynajmniej nie za agresora i okupanta, czy choćby potencjalnego przeciwnika. Darami moskiewskich Greków było 15 mld USD obiecanych w grudniu ub.r., ale już w lutym bieżącego, wkrótce po zakończeniu „głośnych”, zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi, rozpoczęli oni realizację planu aneksji Krymu. Opowieści o tym, że wszystko stało się spontanicznie, główny „Grek” – Putin – może włożyć między bajki. Były to bowiem starannie przygotowane i skoordynowane działania, obejmujące wszystkie zasoby rosyjskiego imperium, w tym wywiadowcze, gospodarcze, polityczne, a w końcu wojskowe.

 

 

Początek operacji poprzedziły dogłębne rozpoznanie i potężna kampania propagandowa, której zadaniem było pranie mózgów na półwyspie i „prawidłowe” głosowanie w odpowiednim czasie, czyli w „referendum”. Nie będziemy dotykać moralnej strony tej sprawy, a także tła historycznego i politycznego – rozważymy tylko kronikę wydarzeń w jej morskim wymiarze.

Na Krymie bazowały główne siły okrętowe, lotnicze i obrony brzegowej Wijskowo- Morskich Sił Ukrainy (WMSU), z całą logistyką, służbami oraz infrastrukturą. Było to przede wszystkim: 17 okrętów bojowych oraz około 20 jednostek zabezpieczenia, do 30 samolotów i śmigłowców, około 40 czołgów, 90 bojowych wozów piechoty, 190 transporterów opancerzonych, a także ponad 60 systemów artyleryjskich i moździerzy. Liczebność żołnierzy wynosiła 14 tys. Na początku marca zasadnicze siły floty na Krymie bazowały w trzech miejscach:

  • w Zatoce Sewastopolskiej (Północnej) – korweta Tiernopil, okręt dowodzenia Sławuticz, holownik morski Koriec, holownik Krasnopieriekopsk;
  • w Zatoce Strzeleckiej – okręt podwodny Zaporiżżja, korweta rakietowa Pridniprowja, kuter rakietowy Priłuki, korwety Chmielnickij i Łuck, okręt dowodzenia Donbas, kuter hydrograficzny Skwira, holownik ratowniczy Kriemieniec, okręt poszukiwawczo-ratowniczy Izjasław, transportowce Dżankoj i Sudak, zbiornikowce Bachmacz i Fastiw, okręt demagnetyzacyjny Bałta, okręt pomiarowy Siewierodonieck, tender bojowy Szostka, magazyn pływający Zołotonosza, holownik Dubno, jednostka przeciwolejowa U954, kuter Czygirin, kutry szkolne Smila i Nowa Kachowka, kuter ppoż. Borszczyw, kutry nurkowe Romin i Tokmak, kuter sanitarny Sokal, żuraw pływający Kalanczak i 3 małe kutry;
  • w Południowej Bazie Morskiej w Nowooziernoje, jezioro Donuzław – korweta Winnica, trałowce morskie Czernigiw i Czerkasi, trałowiec redowy Gieniczesk, okręt desantowy duży Konstantin Olszanskij, okręt desantowy średni Kirowograd, kuter ppoż. Jewpatorija, transportowiec Gorliwka, holownik morski Kowiel`, kuter przeciwdywersyjny Fieodosija, poławiacz torped Chierson, kuter holownik Nowooziernie i okręt szkolno-treningowy Wielika Oleksandriwka.

Wszystkie te jednostki zostały stracone. Dlaczego? Spróbujmy prześledzić rozwój wydarzeń na Krymie od wybuchu kryzysu. Oto jak w skrócie one wyglądały.


24-26 lutego
Za początek działań można uznać 24 lutego br., kiedy to Rosja rozpoczęła przerzucanie specnazu do Sewastopola. Dwa dni później ogłoszono ćwiczenia u granic Ukrainy. Pod ich przykrywką postępowało przechwytywanie parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu przez rosyjskie oddziały desantowe, a w ślad za tym zaczynała się realizacja scenariusza aneksji Krymu. Towarzyszyła temu antyukraińska histeria w rosyjskich i prorosyjskich mediach na półwyspie, ale nie tylko tam. Pod fałszywym pretekstem ochrony ludności rosyjskojęzycznej na Krymie, Duma Państwowa umożliwiła Putinowi wysłanie wojsk na terytorium Ukrainy. Mówiąc prościej, Moskwa nie bacząc na przyzwoitość i poszanowanie zobowiązań międzynarodowych, dała sama sobie pozwolenie na wprowadzenie sił militarnych na obszar zaprzyjaźnionego państwa. Mało tego, naruszając porozumienie o bazowaniu Floty Czarnomorskiej (FCz) w Sewastopolu, Moskwa zaczęła przerzucać na półwysep wzmacniający kontyngent wojsk z pojazdami bojowymi. Użyto do tego jednostek z Flot Bałtyckiej i Północnej, odpowiednio wcześniej wysłanych na Morze Czarne. 26 lutego na akwen ten weszły duże okręty desantowe – Kaliningrad i Minsk.

Począwszy od tego dnia przedstawiciele samozwańczej władzy krymskiej przystąpili do nasilonej agitacji ukraińskich wojskowych na rzecz przejścia na swoją stronę. Do tego załogi okrętów były nagabywane przez przedstawicieli dowództwa FCz. Zauważmy że rosyjscy wojskowi proponowali ukraińskim zamienić przysięgę, choć oba kraje nie były w stanie wojny, a okręty WMSU i jednostki brzegowe znajdowały się na terytorium Ukrainy.

Jednocześnie specnaz pod wodzą „samoobrony Krymu” zaczął blokować ukraińskie bazy wojskowe i okręty. Dziennikarze trafnie nazwali zakamuflowanych żołnierzy w maskach „zielonymi ludkami” – jak kosmitów – którzy niby są, a jednocześnie ich nie ma. Fizycznej blokadzie towarzyszyła silna presja psychologiczna na personel, propozycje poddania się i przejścia na rosyjski żołd, aż po groźby użycia broni. Do tego z każdym dniem agresja najeźdźców i lokalnych radykałów narastała. Jawnie prowokowali do działań odwetowych, zrywali ukraińskie flagi i symbole, grożąc otwarciem ognia w przypadku ich przywracania, itp. Na szczęście obeszło się bez rozlewu krwi.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5-6/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter