„Krzyczące Orły” w Wietnamie
Piotr Taras
„Krzyczące Orły” w Wietnamie
(cz. IV)
Protesty opinii publicznej w USA wybuchły ze zdwojoną siłą po zakończeniu bitwy o Hamburger Hill, którą wielu postrzegało jako niepotrzebne marnowanie życia amerykańskich żołnierzy. Choć głośne, nie zastopowały one jednak działań 101. Dywizji w dolinie A Shau. Wietnamska epopeja zbliżała się jednak do końca.
![](files/artykuly/poligon/Poligon_2011_03/6.jpg)
Już 8 czerwca 1969 roku rozpoczął się trzeci etap ofensywy – operacja „Montgomery Rendevous”, prowadzona siłami 3. Brygady, której celem była środkowa cześć doliny A Shau. Wykorzystując fakt zakończenia przebudowy drogi 547, po raz pierwszy w historii zmagań o A Shau do doliny wjechały amerykańskie oddziały zmechanizowane – 20 czerwca ponad 70 pojazdów pancernych 3/5. Pułku Kawalerii, wspieranych przez 7. Pułk Kawalerii 1. Dywizji południowowietnamskiej, ruszyło z baz „Blaze” i „Cannon” w kierunku Ta Bat. Cel osiągnięto po siedmiu godzinach marszu, przerywanego kilkakrotnie ostrzałem nieprzyjaciela. W Ta Bat rozpoczęły się szybkie prace nad odbudową pasa startowego, który, wraz z drogą lądową, miał umożliwić oddziałom 101. Dywizji dłuższe przebywanie w dolinie. Pozostałe uczestniczące w operacji bataliony skoncentrowały się na wschodnich stokach doliny, systematycznie przeczesując przydzielone im rejony. I chociaż siły północnowietnamskie tym razem wycofały się, nie dały zapomnieć o sobie. O godz. 3.30 nad ranem 14 czerwca 1969 roku baza ogniowa „Berchtesgaden” (nazwana tak na cześć zajęcia tej kwatery Hitlera w 1945 roku właśnie przez „Krzyczące Orły”) została zaatakowana z trzech stron przez oddziały szturmowe z kompanii C2 i C3 batalionu K-3 6. Pułku armii DRW. Wykorzystując silny ostrzał z moździerzy, wietnamscy komandosi przedarli się przez zasieki i zdołali dostać się do wnętrza bazy likwidując kilka stanowisk. Jednemu z atakujących udało się nawet wedrzeć do stanowiska dowodzenia 3. Brygady i umieścić tam ładunek, którego wybuch ranił kilkunastu ludzi, w tym dowódcę – pułkownika Conmy. Reakcja Amerykanów, głównie piechurów z kompanii B 2/327. batalionu piechoty była tym razem szybka i już po dwóch godzinach intensywnych walk Wietnamczycy, tracąc 32 zabitych, zostali wyparci. Straty amerykańskie to 11 zabitych i 42 rannych. Następnej nocy około 200 wietnamskich żołnierzy zaatakowało oddaloną o 4 kilometry bazę „Currahee”. Tym razem Amerykanie nie dali się zaskoczyć i pomimo kilkakrotnie przeprowadzanych ataków, żołnierzom wietnamskim ani razu nie udało się wedrzeć do bazy. Stracili oni 51 zabitych, a Amerykanie tylko 7 rannych. Podobnie silny atak miał miejsce w nocy 19 czerwca na FSB „Tomahawk”. Tym razem atakującym Wietnamczykom udało się przedrzeć do stanowisk ogniowych i zniszczyć trzy 155 mm haubice. Dodatkowo wyeliminowali oni 53 Amerykanów (w tym 13 zabitych) przy stratach własnych 17 zabitych. Tak jak operacje poprzednie i „Montgomery Rendevous” przebiegała na ogół spokojnie. Jedyne poważniejsze starcie miało miejsce 11 lipca, gdy trzy kompanie – dwie z 1. batalionu i jedna z 2. batalionu 506. Pułku Piechoty – miały zająć wzgórze 996. Z uwagi na fatalne warunki pogodowe – mgłę i ulewny deszcz – posuwały się one praktycznie bez wsparcia. Na wzgórzu napotkały silne oddziały przeciwnika, wynikiem czego było zażarte całodzienne starcie. Jednak dzięki dobrej taktyce, przy stracie 20 zabitych i 26 rannych, udało się pod wieczór opanować wzgórze. Operacja trwała jeszcze do 15 sierpnia, a jej ogólny wynik to 323 zabitych na pewno żołnierzy nieprzyjaciela i 144 sztuki zdobytej broni. Także do 15 sierpnia trwała operacja „Campbell Streamer”, którą prowadzono w dystrykcie Phu Loc, rozszerzając w trakcie działania nawet na sąsiednią prowincję Quang Nam. Współdziałając z oddziałami 54. Pułku armii sajgońskiej, bataliony 2. Brygady miał wyeliminować siły wroga, głównie 4. Pułku armii północnowietnamskiej, zagrażające strategicznie ważnej drodze krajowej nr 1, położonej równolegle do niej linii kolejowej i ulokowanym w pobliżu bazom. Stacjonujące tam oddziały DRW i batalion Viet Congu raz za razem atakowały konwoje drogowe, pociągi i amerykańskie bazy. Po miesiącu intensywnych działań, w których Wietnamczycy stracili 58 zabitych i 57 sztuk broni zostali oni zmuszeni do wycofania się w wysokie góry i intensywność ataków znacząco spadła.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 3/2011