Krzyczace Orły w Wietnamie
Piotr Taras
Krzyczace Orły w Wietnamie
– działania 101. DPD w wojnie wietnamskiej 1965-1972
cz. II
![](files/artykuly/poligon/Poligon_2011_01/2.jpg)
Początek 1967 roku był dla „Bastogne Brigade”, czyli 1. Brygady 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej, nadal pracowity. Jej trzy bataliony liniowe najrzadziej ze wszystkich jednostek armii USA w Wietnamie przebywały w bazach. Średnio okres operowania „w polu” wynosił 40-65 dni, po czym następowało zaledwie kilka dni wypoczynku. To powodowało duże zmęczenie żołnierzy. Jednostka miała także największy odsetek chorych na malarię (110-150 przypadków miesięcznie) i choroby układu pokarmowego, co w znacznym stopniu redukowało jej zdolność bojową. Powodem wyczerpania żołnierzy był także agresywny sposób prowadzenia działań. Dowództwo 1. Brygady planując akcje w danym rejonie posiadało bowiem jedynie szczątkowe informacje o przeciwniku. A to zmuszało do prowadzenia operacji na szerokim froncie. Poszczególne bataliony wyznaczały sektory działań, które z kolei były dzielone na poszczególne kompanie. Te z kolei prowadziły patrole plutonami pozostającymi w bezpośredniej bliskości między sobą i mogącymi, w razie starcia z wrogiem, pomóc sobie nawzajem. Poruszano się tak, aby maksymalny czas marszu od jednego plutonu do drugiego wynosił 30 minut. Poważnym wzmocnieniem dla działań piechurów 1. Brygady było przydzielenie w 1966 roku plutonu psów-zwiadowców – 42. Infantry Platoon (Scout Dog). Psy te były wyszkolone w wykrywaniu i bezgłośnym alarmowaniu o zasadzkach i pułapkach. Zespoły z psami prowadziły zawsze kolumny i okazywały się bardzo skuteczne. 5 września 1967 roku w skład 1. Brygady włączono kolejną „psią” jednostkę. Był to Combat Tracker Team # 9 (Provisional), złożony z 10 żołnierzy i dwóch psów rasy labrador retriever. Zadaniem tego zespołu było tropienie śladów partyzantów po zakończonych starciach w celu ich odnalezienia i ponownego nawiązania kontaktu bojowego. Psy te okazały się również bardzo skuteczne, ale, co stale podnoszono w raportach, było ich zdecydowanie za mało. Aby dodatkowo „usprawnić” działania, piechurzy zabierali ze sobą zaopatrzenie na 3-5 dni. Redukowało to potrzebę ich aprowizacji w trakcie działań i dodatkowo zmniejszało szansę na ich wykrycie przez zwiadowców Viet Congu, alarmowanych przez nadlatujące śmigłowce. Wykorzystując manierę oddziałów wietnamskich do szybkiego – po wycofaniu Amerykanów – penetrowania opuszczonych baz, regułą stało się pozostawianie w ukryciu sił wielkości jednego-dwóch plutonów, które urządzały skuteczne zasadzki. Ponadto, aby podnieść poziom wyszkolenia nowoprzybyłych żołnierzy, wszyscy – bez względu na stopień i stanowisko – przechodzili w bazie w Phan Rang sześciodniowy kurs zwany Proficiency Training Course. Uczono na nim taktyki działań małych jednostek, zasadzek, korygowania ognia artylerii, czytania map czy wykrywania pułapek. Spędzony na kursie czas traktowany był także jako czas aklimatyzacji. W działaniach starano się zawsze zapewnić bezpośrednie wsparcie artylerii. Każdy z batalionów Brygady otrzymywał do wsparcia jedną baterię z „własnego” dywizjonu artylerii – 2/320. Artillery. Ponadto 1. Brygada otrzymywała wsparcie artyleryjskie z jednostek szczebla
korpuśnego. Najczęściej były to: haubice 155 mm z 2/11. Artillery, 3/16. Artillery oraz 203 mm haubice/175 mm armaty z 3/18. Artillery Battalion. Niektóre z tych jednostek były okresowo nawet włączane w skład Brygady. W roku 1967, w celu zwiększenia skuteczności działań artylerii, zastosowano stacje radiolokacyjne do wykrywania stanowisk ogniowych moździerzy AN/MPQ-4A, a w sierpniu tegoż roku wprowadzono przelicznik artyleryjski Field Artillery Digital Automatic Computer – M18 FADAC, który w znaczący sposób skrócił czas potrzebny na wyliczanie nastaw haubic.
Chociaż 1. Brygada nadal utrzymywała status „spadochronowy”, w Wietnamie – tak jak pozostałe oddziały armii USA – korzystała głównie z transportu lotniczego (samoloty w ramach przebazowania i śmigłowce w akcjach bojowych). Gdy zachodziła konieczność przerzutu całej jednostki lub jej większych sił, korzystano z samolotów transportowych USAF – C-130 Hercules, C-123 Provider czy C-7 Caribou. Ponieważ przerzuty Brygady były częste (tylko w 1967 roku całość przenoszono 11 razy), opracowano specjalne procedury w tym zakresie. Transport wszystkich oddziałów wymagał 220 lotów samolotu C-130 i, jeśli warunki meteorologiczne były właściwe, trwało to trzy doby. Samolotów, szczególnie mniejszych C-7, używano też do zaopatrywania jednostek na polu walki. Najczęściej korzystano jednak ze wsparcia śmigłowców. Służyły one przede wszystkim do transportu i desantowania jednostek piechoty w trakcie operacji oraz transportu zaopatrzenia. Gdy osiągalne stały się ciężkie śmigłowce transportowe CH-47 Chinook i CH-54 Tarhe, możliwy stał się powietrzny transport jednostek artylerii. Ponieważ 1. Brygada nie dysponowała własnymi śmigłowcami, przydzielano jej maszyny ze składu 1. Brygady Lotniczej. Przeważnie były to śmigłowce z 10. lub 14. batalionu lotniczego. Najczęściej korzystano z maszyn UH-1 Huey 176., 179., 180. i 161. Assault Helicopter Company oraz ciężkich CH-47 Chinook ze 178. Aviation Company (Medium). Ponadto 498. Air Ambulance Company wydzielała każdego dnia do działań po 1-2 śmigłowce sanitarne. Poza tym do Brygady przydzielano codziennie po 6 śmigłowców obserwacyjnych, dwa Huey do dowodzenia oraz jeden lekki samolot transportowy U-6A Beaver.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2011