Lend-Lease Act dopięciem pomocy dla Ukrainy
Andrzej Pawłowski
Czy Związek Sowiecki oparłby się Wehrmachtowi, gdyby nie ustawa federalna z 11 marca 1941 roku, zezwalająca prezydentowi Stanów Zjednoczonych na szeroko pojęte dostawy sprzętu wojskowego dla żołnierzy walczących na froncie wschodnim? Ponad 80 lat później Izba Reprezentantów oraz Senat Stanów Zjednoczonych przegłosowały ustawę „Ukraine Democracy Defense Lend-Lease Act of 2022” (Ustawa o pożyczce i dzierżawie dla obrony ukraińskiej demokracji), co oznacza wskrzeszenie regulacji z II wojny światowej. Tym razem ostrze jest wymierzone w sukcesora Związku Sowieckiego, którego brutalność poznaje dziś Ukraina. Jednak pomoc płynąca ze Stanów Zjednoczonych stanowi ważną, ale część tego, co otrzymuje Kijów. W sukurs przyszły też inne państwa, głównie wchodzące w skład NATO i Unii Europejskiej, ale nie tylko. Duży zasób sprzętu ma sprawić, że ukraiński opór jeszcze bardziej stężeje.
Broń przeciwpancerna i przeciwlotnicza
Na pierwszym etapie konfliktu bardzo wartościowa okazała się pomoc w zakresie środków przeciwpancernych (pocisków kierowanych i granatników) oraz przenośnych zestawów przeciwlotniczych. Uzbrojenie zachodnie, wykorzystywane obok rodzimego (np. ppk Stugna-P), stało się przyczyną wysokiej skuteczności Ukraińców w walce z rosyjskimi pojazdami opancerzonymi. Z kolei lekkie (w większości ręczne) zestawy przeciwlotnicze, wobec wykonującego bardzo nisko zadania lotnictwa rosyjskiego, spowodowały znaczny ubytek jego sprzętu, a z pewnością wpłynęło również na efektywność prowadzonych działań bojowych (głównie wsparcia pola walki).
Według informacji z końca kwietnia Brytyjczycy wspomogli Ukraińców poprzez 5361 granatników NLAW, 200 pocisków Javelin i 104 przeciwlotnicze Starstreak. Na potrzeby tych ostatnich Siły Zbrojne Ukrainy otrzymały potrójne wyrzutnie LML (Lightweight Multiple Launcher), które nadają się do instalacji na lekkich lub na cięższych pojazdach opancerzonych, a także na platformach morskich i powietrznych. W działaniach w Ukrainie odnotowano także obecność przekazanych w nieznanej liczbie brytyjskich ręcznych zestawów z pociskami kierowanymi LMM (Lightweight Multirole Missile), które wykorzystywane są do zwalczania obiektów powietrznych.
Stany Zjednoczone jeszcze na długo przed wojną – w kwietniu 2018 roku – przekazały ukraińskiemu wojsku pierwsze 210 pocisków FGM-148 Javelin i 37 wyrzutni (plus dwie dodatkowe, przeznaczone na części zamienne). Do początku maja Ukraińcom obiecano lub dostarczono ponad 5500 pocisków do tego zestawu. Przed wojną Javeliny dostarczała również Estonia, Tallin zastanawiał się także nad wysłaniem jednego z posiadanych wariantów Spike.
Szwedzi dostarczyli w dwóch transzach 10 tys. granatników przeciwpancernych Pansarskott m/86 (lepiej znanych pod nazwą AT-4), ale z różnych źródeł Ukraińcy mogli otrzymać ogółem nawet 16 tys. sztuk tego typu uzbrojenia (duże partie granatnika dotrzeć miały choćby z USA). Jeszcze przed wojną Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie dużą partię ciekawych granatników M141 SMAW-D.
Rząd Hiszpanii podarował walczącym 1370 granatników C90-CR, Niemcy granatniki przeciwpancerne Panzerfaust 3 (ogółem z państw NATO wysłano ich 5 tys. egzemplarzy z różnymi typami głowic bojowych), zaś Paryż przekazać miał granatniki przeciwpancerne APILAS i zestawy ppk Milan. Berlin ponadto sprzedał Kijowowi 5100 lekkich granatników wielozadaniowych Matador (RGW-90) firmy Dynamit Nobel Defence. Kanadyjczycy z kolei wysłali 100 granatników Carl Gustaf M2 i 4500 jednorazowych granatników przeciwpancernych M72 LAW. Natomiast Dania od początku wojny dostarczyła 2700 egz. tej broni, kolejne 4000 M72 dołożyli Norwegowie. Na obszarze działań prowadzonych w Ukrainie odnotować także należy dużą obecność czeskich jednorazowych granatników RPG-75 oraz wydawało się już dawno zapomnianych, lekkich, polskich RPG-76 Komar.
Mimo że w służbie pozostaje kompleks RK-360MC Neptun przeznaczony głównie do zwalczania celów morskich, bardzo przydatna będzie brytyjska pomoc w zakresie kierowanych pocisków Brimstone. Obietnica dostawy tego uzbrojenia pojawiła się z ust Borisa Johnsona w atmosferze utrzymującego się zagrożenia dla Odesy. Pociski te, używane w trybie „odpal i zapomnij”, mogą skutecznie razić zarówno niewielkie szybkie kutry, jak i większe okręty bojowe, zresztą Ukraińcy rozpoczęli ich stosowanie także przeciw celom naziemnym na wschodzie swojego kraju. Co ciekawe, fragmenty czy nawet całe egzemplarze wskazują, że w pierwszej kolejności na Ukrainę skierowane zostały najstarsze wyprodukowane pociski Brimstone, pochodzące z około 2001 roku. Ukraińcy zresztą interesująco podeszli do kwestii wyrzutni tych pocisków naprowadzających się dzięki własnej głowicy radarowej, bowiem zamontowali je w przestrzeni ładunkowej samochodów dostawczych, pod stelażem z plandeką. Z kolei jeszcze przed wojną ukraiński rząd zwrócił się z oficjalnym zapytaniem w sprawie zakupu pocisków przeciwokrętowych RGM-84 Harpoon, ale umowy nie udało się podpisać.
W celu wzmocnienia ukraińskiej obrony przeciwlotniczej jeszcze przed wybuchem wojny Polska przekazała bliżej niesprecyzowaną liczbę przenośnych, przeciwlotniczych zestawów bliskiego zasięgu Piorun. Dzięki nim możliwe stało się zwalczanie – także w nocy – śmigłowców, samolotów i BSP, poruszających się na wysokości od 10 do 4000 m i w odległości do ponad 6000 m. Według strony ukraińskiej, dotychczas Pioruny zestrzeliły co najmniej trzy maszyny: śmigłowce Ka-52 i Mi-24 oraz „inny cel powietrzny”. W większej skali na Ukrainę dostarczany jest przenośny, ręcznie odpalany i także naprowadzany na podczerwień amerykański FIM-92 Stinger, który już w czasie wojny przekazały Litwa, Łotwa i Dania (300 egz.). Kolejne 500 podarowały Niemcy, zaś Holandia 50 wyrzutni i 200 pocisków tego typu. Oczywiście największe dostawy zrealizowali Amerykanie, którzy na początku maja informowali o dostarczeniu Ukraińcom blisko 1400 takich pocisków. Stingery mogą zwalczać środki napadu powietrznego w odległości do 4800 m i poruszające się na wysokości pomiędzy 180 a 3800 m. Z innych środków przeciwlotniczych wspomnieć należy o Czechach, którzy dostarczyć mieli 10 zestawów startowych i 160 pocisków 9M32M (Strzała-2M), Niemcy zaś – 2700 ręcznych przeciwlotniczych pocisków rakietowych Strzała-2M, pochodzących jeszcze z czasów NRD, z których jednak jedynie część nadawać się miała do użytku. Innym środkiem przeciwko statkom powietrznym, a dostarczanym Ukrainie (pojawił się materiał fotograficzny) jest 100 pocisków Mistral wraz z wyrzutniami – dawcą pakietu w tym przypadku jest Norwegia.
Ważne wsparcie przyszło od innego sąsiada Ukrainy. Dosyć długo trwały w przestrzeni medialnej dyskusje, a zapewne nie mniejsze także zakulisowe negocjacje, w sprawie dostarczenia Ukrainie większych rakietowych zestawów przeciwlotniczych. W tym obszarze pewnik jest w zasadzie jeden. Słowackie siły zbrojne zdecydowały się przekazać Ukraińcom przynajmniej jedną baterię systemu przeciwlotniczego S-300PMU, pochodzącą pierwotnie z 1. dywizjonu przeciwlotniczego 11. Brygady Sił Powietrznych z Nitry. W skład baterii wchodzić miały radary, cztery samobieżne wyrzutnie 5P85SU, 8 pojazdów transportowych-wyrzutni 5P85DU, dwa 28-metrowe maszty uniwersalne dla stacji radarowych, dwa zestawy do transportu rakiet i 45 pocisków kierowanych, którymi Słowacy jeszcze dysponowali. Nie wiadomo oficjalnie, jak to wsparcie wspomogło ukraińską obronę przeciwlotniczą, ale Rosjanie dosyć często i regularnie informują o obecności S-300 na polu walki.
Pod koniec kwietnia 2022 roku Berlin wpierw analizował, a potem ogłosił zamiar przekazania Ukrainie 50 samobieżnych artyleryjskich zestawów przeciwlotniczych Gepard 1A2, wycofanych z zasobów Bundeswehry przed blisko dwoma dekadami. Pojawił się jednak z nimi problem, bowiem uzbrojone są w armaty automatyczne Oerlikon GDF kal. 30 mm, do których amunicji Niemcy nie posiadają. Naboje 35x228 mm produkuje się za to w Szwajcarii, która odmówiła jednak sprzedaży uzbrojenia państwom zaangażowanym w konflikt zbrojny. Potrzebną amunicję mają za to Brazylia, Katar i Jordania, z którymi Niemcy prowadzić mieli rozmowy w sprawie przekazania jej Ukrainie. Z drugiej strony skomplikowane Gepardy wymagają złożonego, kilkumiesięcznego szkolenia. Do tego dochodzi ogromny wysiłek przy przygotowaniu ich do użycia bojowego.
Artyleria
Dla Ukraińców bardzo ważne stało się prowadzenie skutecznego ognia kontrbateryjnego, aby neutralizować rosyjskie środki artyleryjskie i rakietowe. Wiele wskazuje na to, że ukraińska artyleria lufowa przejdzie szybką transformację na standard zachodni, przyjmując za podstawowy kaliber 155 mm. Taki kierunek wydaje się nie tylko pożądany, ale też konieczny, zapewnia bowiem wysoką jakość środków ogniowych, jak i dostęp do nowoczesnej amunicji. Kijów zgłosił podobno zapotrzebowanie na 100 jednostek artylerii rakietowej. Jaki był odzew? Najszybciej na pomoc zdecydować się miały Czechy i Polska dysponujące, szczególnie w przypadku tej drugiej, dużymi zasobami sprzętu opracowanego jeszcze w ZSRR i produkowanego w czasach Układu Warszawskiego. Praga jakoby dostarczyła 20 wieloprowadnicowych wyrzutni RM-70 kal. 122 mm (pojawił się materiał filmowy z Ukrainy), będących modyfikacją Grada. W przypadku polskiej transzy BM-21 Grad danych takich nie upubliczniono, ale trudno oczekiwać, aby była ona mniejsza niż chociaż kilkanaście czy kilkadziesiąt wyrzutni – polska armia posiadała ich w sumie ok. 75 w odmianie niezmodernizowanej plus 30 egz. RM-70. Na chwilę obecną jako „życzenia” należy raczej traktować przekazy o obecności na linii frontu amerykańskich systemów MLRS/HIMARS, choć wraz z wdrożeniem Lend-Lease Act, można się również i takich w Donbasie spodziewać.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2022