Leopardy 2 w ogniu. Sprawdzian w Syrii

Jarosław Wolski
W drugiej połowie 2016 roku tureckie siły zbrojne przeprowadziły operację z wykorzystaniem broni pancernej w rejonie syryjskiego miasta Al-Bab. W dobie mediów społecznościowych, wykorzystywanych przez propagandzistów tzw. Państwa Islamskiego, pojawiły się liczne informacje na temat zniszczonych tureckich czołgów M60/M60T i Leopard 2A4. Na ile jest to prawda, na ile tureckie czołgi padły ofiarą wojny informacyjnej, próbuje odpowiedzieć poniższy artykuł.
Obecny przekaz medialny w temacie Leopardów 2 jest w dużej mierze wykreowany dzięki bardzo skutecznej propagandzie tzw. Państwa Islamskiego (PI). Jej podstawą są wyjątkowo profesjonalnie montowane filmy zamieszczane w sieci. Zawierają one pewne stałe elementy: wezwania do walki z „niewiernymi”, przykłady ataków samobójczych, brutalne egzekucje jeńców wojennych i domniemanych kolaborantów oraz przykłady, na pierwszy rzut oka skutecznych, ataków na żołnierzy i sprzęt wojskowy państw walczących z islamskimi radykałami. Jedną ze składowych przekazu stała się walka z pojazdami pancernymi, które w narracji PI są wyróżnikiem państw takich jak Irak, Syria czy Turcja. W tym ostatnim przypadku i tylko w stosunku do Leopardów 2 przedstawia się rzekome zniszczenie ponad tuzina czołgów tego typu oraz zdobycie co najmniej kilku sprawnych egzemplarzy. Zamieszcza się wyrywkowe zdjęcia i filmy pokazujące trafienia pojazdów środkami przeciwpancernymi, pojazdy spalone lub wysadzone oraz materiały z oględzin zdobytego sprzętu. Za pomocą dobierania materiałów z różnych pór dnia, różnych warunków atmosferycznych, oraz kompilowania różnorakich kadrów tworzy się wrażenie zniszczenia dużo większej, niż w rzeczywistości, liczby sprzętu. Całość przekazu stwarza pozory swoistej „rzezi” tureckich Leopardów 2 za pomocą środków przeciwpancernych. Propaganda ta jest wielokrotnie bezrefleksyjnie replikowana przez niektóre media głównego nurtu, oraz co gorsza, również cześć mediów wyspecjalizowanych w kwestiach bezpieczeństwa i militariów.
Oficjalne źródła tureckie milczą w kwestii strat własnego sprzętu, ale znanych jest kilka nieformalnych spisów takowych oraz jedna turecka lista (niewiadomego pochodzenia) opublikowana w serwisie Redit. Zawiera ona zestawienie czołgów wraz z ich numerami seryjnymi, oraz podaną przyczyną uszkodzenia/zniszczenia pojazdów. Umieszczono na niej tylko pojazdy porażone w mieście Al – Bab lub w jego najbliższej okolicy. Ten spis obejmuje między innymi dziesięć czołgów Leopard 2A4 oraz jeden M60T Sabra. Zgodnie z zapisami listy sześć czołgów zostało porażonych przeciwpancernymi pociskami kierowanymi, dwa poderwane na minach lub IED, jeden zdobyty w stanie sprawnym, jeden zneutralizowany przez artylerię i jeden z uszkodzonym układem bieżnym. Czy owa lista porażeń sprzętu pancernego, wraz z ich przyczynami, wyczerpuje zagadnienie strat tureckiej broni pancernej w Syrii? Już po pobieżnej analizie całego obecnie dostępnego materiału zdjęciowego oraz wideo można stwierdzić że nie, a dzieje się tak, po pierwsze, z powodu toczenia intensywnych walk (i związanych z nimi strat) na podejściach do Al-Bab, zaś po drugie, z powodu wieloaspektowości wydarzeń w samym mieście i związanych z tym strat.
Geneza walk
Genezy walk o Al-Bab należy szukać w odprężeniu jakie nastąpiło w relacjach Rosja -Turcja po nieudanym prozachodnim puczu i próbie zamachu na prezydenta Turcji Recepa Erdoğana. Na skutek porozumienia na linii Ankara – Moskwa nastąpiło nieformalne ustanowienie stref wpływów w północnej Syrii. W efekcie pozostawiono Rosjanom i Syryjczykom wolną rękę w kwestii samej aglomeracji Aleppo, zaś Ankara dostała cichą zgodę na utworzenie własnej strefy buforowej w północnej Syrii, która miała zabezpieczyć interesy tureckie, a zwłaszcza uniemożliwić konsolidacje ziem kurdyjskich. Zaskakujące „nowe rozdanie” w Syrii pomiędzy państwami, które do niedawna potrafiły strzelać do siebie, odbyło się przy zadziwiającej bierności rządowej armii Assada oraz Kurdów. Wkroczenie wojsk tureckich do północnej Syrii (w ramach operacji „Tarcza Eufratu”) miało miejsce pod koniec sierpnia 2016 roku i początkowo przypominało triumfalny pochód. Rzekoma zbrojna opozycja syryjska w tym regionie okazała się być na tyle zinfiltrowana i podporządkowana Turcji, że całość operacji odbywała się praktycznie bez walk. Jednakże zabezpieczenie interesów Ankary wymagało wbicia trwałego klina między dwa kontrolowane przez Kurdów obszary: kanton Efrînê leżący na północny zachód od Aleppo oraz rejon miasta Manbidż, leżący na wschód opisywanego obszaru. Teren który należało zająć był kontrolowany przez Państwo Islamskie zaś w jego centrum znajduje się blisko 70-tysięczne miasto Al-Bab z przechodzącą na południe od niego strategiczną drogą M4 łączącą Aleppo z Manbidż.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 2/2017