Nieudana „Letnia wycieczka”
Wojciech Holicki
Zdarzyło się 70 lat temu (15)
Nieudana „Letnia wycieczka”
Gdy 22 marca 1941 roku do Brestu zawinęły pancerniki Gneisenau i Scharnhorst, głównodowodzący Kriegsmarine miał powody do świętowania – zakończona właśnie dwumiesięczna operacja „Berlin” przyniosła zatopienie na Atlantyku 22 statków o łącznym tonażu 113 690 BRT. Dziesięć dni potem do Kilonii powrócił krążownik ciężki Admiral Scheer, który w trakcie prawie półrocznego rejsu korsarskiego zatopił lub zdobył 16 frachtowców. Los Bismarcka nie zachwiał wiarą adm. Ericha Raedera w to, że skutecznym sposobem walki z żeglugą nieprzyjaciela są rajdy największych jednostek Kriegsmarine. Choć Hitler ograniczył jego samodzielność w dysponowaniu nimi, już 12 czerwca rozpoczęła się operacja „Sommerreise”, czyli ofensywny wypad krążownika ciężkiego Lützow. Odczytywanie przez Brytyjczyków szyfrogramów wroga, trafna kalkulacja dowódcy Lotnictwa Obrony Wybrzeża i fart pilota 42. Dywizjonu sprawiły, że „Letnia wycieczka” skończyła się już następnego dnia.

Kalkulacja
Choć 10 i 11 czerwca nasłuch radiowy donosił o wzmożonej aktywności brytyjskiego lotnictwa rozpoznawczego, Niemcy postanowili trzymać się planu. Rankiem 12 czerwca Lützow, eskortowany przez niszczyciele Z 23, Z 24, Hans Lody, Friedrich Eckoldt i Karl Galster, opuścił Kilonię. Około południa niemieckie okręty minęły przylądek Skagen i weszły na wody Skagerraku, kierując się na północny zachód, tak by zbliżyć się do wybrzeży Norwegii w rejonie Kristansandu. Następnie zaczęły płynąć wzdłuż nich. Samoloty RAF-u przez cały dzień bezskutecznie usiłowały zlokalizować niemiecką formację. Wieczorem, około 21.30, z lotniska Leuchars we wschodniej Szkocji wystartowały dwa należące do 114. Dywizjonu bombowce lekkie typu Bristol Blenheim Mk IV, których zadaniem było wspólne dotarcie do południowo-zachodniego krańca Norwegii, rozdzielenie się i przeszukanie wód przybrzeżnych. Pilotem maszyny o oznaczeniu bocznym „RT-W”, mającej polecieć na południe, był sierż. pil. T. N. Staples, wybrany ze względu na spore doświadczenie (latał bojowo już od dziewięciu miesięcy), bardzo przydatne przy kiepskich warunkach atmosferycznych na trasie (podstawa chmur znajdowała się na wysokości około 300 m, mocno wiało, więc morze pokrywały wysokie fale, widzialność była mocno ograniczona). Kluczowe dla powodzenia misji okazało się jednak to, że przydzielony mu nawigator, starszy nie tylko stopniem (miał osiem lub dziewięć lat więcej), wcześniej długo pływał w marynarce handlowej. Uważał on, że Niemcy nie będą się trzymać tras żeglugowych i zgodnie z jego radą po rozdzieleniu się samolotów Staples leciał w odległości ponad 20 mil od brzegu. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo około północy obaj zobaczyli nagle poszukiwany okręt, otoczony przez piątkę niszczycieli, z licznymi samolotami nad nim. Staples szybko skierował Blenheima w chmury i zawrócił do bazy (na odprawie przed startem podkreślano, że Niemcy nie powinni zauważyć wykrycia, stąd zakazano też ich śledzenia), polecając radiotelegrafiście wysłanie szyfrogramu z informacją, że niemiecki zespół znajduje się około 30 Mm na południe od latarni morskiej Lister i płynie na północny zachód z prędkością 22 w.Licząc na rychłe zlokalizowanie Lützowa, dowódca Lotnictwa Obrony Wybrzeża (Coastal Command), marsz. Frederick Bowhill, wydał o 19.30 rozkaz postawienia w stan gotowości bojowej dwóch dywizjonów, 42. we wspomnianym już Leuchars i 22. w Wick; ten pierwszy miał na stanie 13, a drugi pięć samolotów torpedowych typu Bristol Beaufort. Do 22.00 oczekiwany meldunek nie napłynął i atak na krążownik wyglądał na coraz mniej prawdopodobny. Niemcy, trzymając się blisko wybrzeży Norwegii, pozostawali tylko przez pięć-sześć godzin w zasięgu Beaufortów i w chwili ewentualnego wykrycia mogli znajdować się już za daleko. Jeśli byliby w zasięgu, a ich odnalezienie nastąpiłoby po 23.00, to do ataku mogło dojść co najmniej trzy godziny później (tyle musiało zająć samolotom dotarcie pod fiordy). Ponieważ o tej porze roku i na tych szerokościach geograficznych robiło się wtedy jasno, a posiadanie przez niemieckie okręty osłony lotniczej było pewne, należało liczyć się z niepowodzeniem nalotu i wysokimi stratami własnymi. Start „w ciemno” oznaczał natomiast możliwość, że cel zostanie odnaleziony, gdy Beauforty będą już w drodze powrotnej. W sztabie Coastal Command uznano jednak, że trzeba podjąć ryzyko. Opracowany plan operacji bojowej obejmował wysłanie maszyn z Wick w pobliże Stavangeru, gdzie Niemcy mogli hipotetycznie hipotetycznie znaleźć się płynąc z maksymalną prędkością, natomiast dziewięć Beaufortów 42. Dywizjonu miało skierować się pod Lister, bo tam poszukiwane okręty powinny były dotrzeć rozwijając prędkość przyjętą za minimalną. Potem piątka z 22. Dywizjonu miała polecieć wzdłuż wybrzeża na południe, a maszyny z Leuchars na północ. Marzeniem było oczywiście wzięcie Lützowa w kleszcze w przypadku, gdyby możliwy okazał się w miarę skoordynowany nalot. Cztery Beauforty 42. Dywizjonu postanowiono zatrzymać w rezerwie, na wypadek możliwości powtórzenia ataku.
