Libia 2011
Norbert Bączyk, Szymon Tetera
Libia 2011
(cz. III)
Od połowy lutego bieżącego roku Libia stała się areną wojny domowej. W pierwszym jej etapie starły się ze sobą siły lojalistów, wierne przywódcy państwa, Muammarowi al-Kaddafiemu, oraz rebelianci. W połowie marca wojna weszła w fazę drugą – po stronie rebelii opowiedziała się koalicja państw, w tym mocarstwa zachodnie, udzielając powstańcom pomocy wojskowej, głównie siłami lotnictwa (operacja „Odyssey Dawn”). Wraz z końcem marca nadzór nad działaniami przejęło NATO, co oznaczało przejście w trzecią fazę konfliktu – operację „Unified Protector”.
![](files/artykuly/lotnictwo/98_lotnictwo_2011_09/4.jpg)
Wraz z nastaniem czerwca w toczącej się w Libii wojnie domowej zaczęła zaznaczać się wyraźna już przewaga rebeliantów. Świadczyły o tym dwa zasadnicze symptomy. Pierwszym było niepowodzenie, jakiego doznały wojska wierne rządowi, które próbowały zdobyć Misratę. Drugim – przebieg walk w górach Dżabal Nafusa w Trypolitanii. Właśnie wydarzenia na południe i południowy zachód od Trypolisu stały się, nieco niespodziewanie, kolejnym punktem zwrotnym w toczącym się już od kilku miesięcy konflikcie.
Trzecia droga
Góry Dżabal Nafusa (zwane też Górami Zachodnimi) położone są w zachodniej Trypolitanii, oddzielając nadmorską równinę od południowych pustyń, przedpola Sahary. Teren ten już w lutym stał się areną zażartych zmagań pomiędzy rebeliantami a wojskami wiernymi Muammarowi al-Kaddafiemu. Symbolem oporu w tej część Libii stało się miasto Zintan, nieformalna stolica rebelii plemion z Dżabal Nafusa. Lotnictwo interwentów już wczesną wiosną zaangażowało się na tym obszarze, atakując kolumny wojsk rządowych, ale wówczas główną wagę przywiązywano do terenów nadmorskich – strategicznej magistrali Adżdabija-Brega-Ras Lanuf oraz miasta Misrata. Gdy jednak okazało się, że wyprowadzenie rozstrzygającego ciosu wojny ze wschodu, wprost z Cyrenajki, jeszcze długo będzie więcej niż wątpliwe, zarówno NATO jak i kierownictwo rebelianckiej tzw. Narodowej Rady Libijskiej (Tymczasowa Rada Narodowa) zaczęło coraz więcej uwagi poświęcać frontowi w górach Dżabal Nafusa. Zdobycie przejść granicznych z Tunezją w rejonie Nalut otworzyło miejscowym rebeliantom szlaki zaopatrzeniowe z zagranicy, ponieważ nie mieli oni połączeń lądowych z innymi obszarami ogarniętymi powstaniem. Ponadto zapadła decyzja o utworzeniu mostu powietrznego, którym w obszar Dżabal Nafusa byłaby dowożona zarówno żywność, jak i uzbrojenie i sprzęt wojskowy. Dostawy zarówtego rodzaju miały być realizowane zarówno przez lotnictwo transportowe rebeliantów (z Benghazi, z wykorzystaniem kilku ocalałych samolotów dawnych libijskich linii lotniczych, tak państwowych jak i prywatnych, które przetrwały naloty lotnictwa rządowego na miejscowe lotnisko (szerzej na ten temat zobacz „Lotnictwo” 5/2011) jak i samoloty transportowe interwentów z NATO, w tym m.in. maszyny francuskie.
Tymczasem 1 czerwca sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen, podał na konferencji prasowej, że do tego dnia samoloty koalicji wykonały 10 020 lotów, w tym 3794 loty uderzeniowe. Jego zdaniem zniszczono bądź uszkodzono 1800 obiektów, z tego 100 centrów dowodzenia, 700 składów amunicji i prawie 500 czołgów, bojowych wozów piechoty, transporterów opancerzonych oraz wyrzutni rakietowych. Nawet jeśli dane te były przesadzone co do ilości, świadczyły o bardzo poważnych stratach wojsk rządowych, zadanych im przez lotnictwo NATO. W czerwcu kontynuowano działania powietrzne w tych samych punktach ciężkości co w poprzednich miesiącach. Liczba wykonywanych samolotolotów utrzymywała się na zbliżonym poziomie, choć inaczej rozkładały się akcenty – stopniowo zadania kontroli przestrzeni powietrznej schodziły na dalszy plan (wykonywać je miały głównie samoloty państw z ograniczeniami co do użycia siły militarnej, natomiast kontyngenty bez ograniczeń miały bardziej skupić się na misjach uderzeniowych), a większe znaczenie zyskiwała izolacja pola walki, zwłaszcza ataki na szlaki zaopatrzenia wojsk wiernych rządowi w Trypolisie oraz na same składy zaopatrzeniowe. Ponadto samoloty interwentów miały za zadanie zadać wojskom rządowym jak największe straty na kierunkach zaplanowanych zaczepnych działań sił rebelianckich. NATO atakowało także cywilne budynki, co do których istniało podejrzenie wykorzystywania ich do działań militarnych. Spowodowało to wzrost ofiar wśród okolicznej ludności, głównie mieszkańców stołecznego Trypolisu.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 9/2011