Linia Maginota cz. I - Rejony umocnione

 


Jarosław Chorzępa


 

 

Linia Maginota

 

cz. I - Rejony umocnione

 

I wojna światowa często bywa nazywana „wojną twierdz”. W początkowym, manewrowym jej okresie, wydawało się, że fortyfikacja stała straciła rację bytu i nie zdoła oprzeć się niszczącej mocy najcięższych dział. Jednakże równie szybko, jak stracono wiarę w fortyfikacje, wiarę tę odzyskano. Na wszystkich frontach Wielkiej Wojny umocnienia stałe, umiejętnie włączone do obrony frontu, spełniły swoje zadanie. Szereg nowych doświadczeń, uzyskanych w trakcie trwania działań wojennych znalazł zastosowanie przy pracach koncepcyjnych i budowie fortyfikacji w okresie powojennym.
 
 
 
 

Szczególnie ważne dla rozwoju tej dziedziny wojskowości były doświadczenia wyniesione z walk pod Verdun w 1916 roku, gdzie większość dzieł fortyfikacyjnych zdała z powodzeniem wojenny egzamin. Jednym z filarów francuskiej obrony był fort Moulainville, będący najsilniej ostrzeliwanym fortem I wojny światowej. W ciągu walk w 1916 roku spadło na niego kilkadziesiąt tysięcy pocisków, w tym około 400 kalibru 42 cm. Mimo iż elementy pancerne i stropy wytrzymały bombardowanie, miało ono negatywny wpływ na załogę. Elementy uboczne ostrzału – fale uderzeniowe, wewnętrzne odpryski betonu, gaz powstały przy eksplozji pocisków itp., prowadziły do bezpośrednich strat garnizonu i znacznego obniżenia jego zdolności obronnych. Dlatego też dowódca fortu, kapitan Léon Harispe, otrzymał zgodę na całkowitą ewakuację fortu na czas największych bombardowań. Jednakże, zarówno ewakuacja, jak i powrót żołnierzy pod ogniem nieprzyjaciela były praktycznie niemożliwe. Dlatego też dowódca rozkazał wydrążenie na głębokości ok. 10 m pod fortem systemu tuneli, połączonych z koszarami i elementami bojowymi pionowymi szybami komunikacyjnymi, co pozwalało żołnierzom na szybkie opuszczenie stanowiska bojowego, jak też szybki do niego powrót. Oprócz tego, poza narysem fortu, wykonano podziemny kompleks koszarowy, gdyż tradycyjne, fortowe koszary szyjowe straciły swoje znaczenie. Mieścił on stanowisko dowodzenia, punkt opatrunkowy z prowizorycznym szpitalem, kuchnię i magazyny. Stąd też wiódł długi na 700 m tunel komunikacyjny do wyjścia awaryjnego, łączącego fort z zapleczem. Ponieważ system podziemnych tuneli doskonale się sprawdził przy obronie tego fortu, wkrótce podobne tunele zaczęto drążyć w innych fortach Verdun, a następnie w dalszych francuskich twierdzach. Milowym krokiem były rozwiązania, zastosowane w leżącym na południe od Verdun, artyleryjskim forcie Genicourt, który nie był przed I wojną światową modernizowany. Jeszcze w trakcie działań wojennych dookoła fortu rozmieszczono siedem pancernych stanowisk dla broni maszynowej (pojedynczych i podwójnych) konstrukcji kapitana Pamarta, do których dojść można było jedynie podziemnymi galeriami, łączącymi się pod fortem. Powstała w ten sposób samodzielna, rozproszona grupa warowna, luźno związana z fortem, w którym nie wykonano żadnych modernizacji czy wzmocnień. Zastosowane opisane rozwiązania, opisane w instrukcji z 6 sierpnia 1916 r., stały się podstawą przyjętą później przy projektowaniu artyleryjskich grup warownych Linii Maginota.

Po skończonej wojnie stało się jasne, iż twierdze pierścieniowe straciły rację bytu – bynajmniej nie ze względu na utratę zdolności bojowych, lecz ze względu na materiałowy charakter wojny. Każda izolowana twierdza mogła się bronić zaledwie kilkanaście dni, gdyż na tyle zazwyczaj starczało – przy intensywnej walce – zgromadzonej amunicji. Ponieważ w rezultacie wojny do Francji wróciła Alzacja i Lotaryngia, stare umocnienienia z okresu 1870-1914 znalazły się na zapleczu nowej granicy. Dlatego też postanowiono wznieść ciągłą linię umocnień, wzdłuż nowej granicy – powodem był zarówno czynnik polityczny, gdyż nie chciano oddawać na pastwę nieprzyjaciela dopiero co odzyskanych prowincji, jak też i czynnik ekonomiczny, gdyż właśnie w rejonach przygranicznych znajdowały się strategiczne złoża węgla i rud żelaza. Nie bez znaczenia był też czynnik psychologiczno-społeczny, gdyż I wojna światowa pochłonęła życie prawie 2 milionów Francuzów. Idea obrony kraju za pomocą stali i żelbetu zamiast wału z ciał żołnierzy szybko znalazła szerokie poparcie u polityków i zwykłych obywateli. W celu opracowania jednorodnego projektu jej obrony stworzono szereg komisji, pod przewodnictwem marszałków Focha, Pétaina i Joffre´a. W latach 1919–1922 była to Komisja Obrony Kraju (Commission de Defénse du Territoire – CDT), w okresie 1923–1930 Komisja Obrony Granic (Commission de Defénse des Frontieres – CDF), w międzyczasie, w roku 1927, powstała najważniejsza dla budowy umocnień Komisja Organizacji Rejonów Umocnionych (Commission d`Organisation des Régions Fortifiées – COFR), działająca do roku 1935. Komisja rozpatrzyła szereg projektów obrony. Pierwszą koncepcję wysunął płk Leveque w grudniu 1920, proponując dwie linie umocnień oddalone od siebie o 2,5–3 km, złożone z redut uzbrojonych w armaty 75 mm w wieżach i kazamatach oraz leżących na dalekim tyle cytadel – było to niejako schematyczne przeniesienie do fortyfikacji stałej rozbudowanego frontu fortyfikacji polowych z lat 1917–1918. Następną koncepcję wysunął ppłk Tricaud, publikując w „Revue du Génie” w grudniu 1923 roku artykuł, w którym postulował stworzenie fortu o narysie przypominającym palmę: koronę miał tworzyć szereg pojedynczych obiektów bojowych różnego rodzaju i uzbrojenia, połączonych ze sobą za pomocą podziemnych komunikacji, zbiegających się w jednym punkcie, skąd miał odchodzić podziemny tunel, prowadzący do umieszczonego na głębokim zapleczu bloku wejściowego. W marcu następnego roku kolejną koncepcję opublikował na łamach „Revue du Génie” generał Normand. Postulował on stworzenie linii pierwszego oporu, składającej się z dwukondygnacyjnych schronów bojowych – blokhauzów, przeznaczonych to prowadzenia ognia flankowego z górnej kondygnacji i ognia stromotorowego z kondygnacji dolnej. Obiekty te winny być oddalone o około 500 m, aby mogły się wzajemnie wspierać ogniem. Na zapolu winna się znajdować druga linia, złożona z obiektów artyleryjskich, których zadaniem byłoby wspieranie w walce obiektów I linii. Również te obiekty miały być dwukondygnacyjne, górna kondygnacja miała mieścić armaty do prowadzenia ognia bezpośredniego, dolna zaś haubice do ognia stromotorowego. W tym samym roku ostatnią liczącą się koncepcję obrony przedstawił pułkownik Chauvineau na kursach w Akademii Wojskowej (l`Ecole de Guerre). Była to koncepcja z natury odmienna od propozycji gen. Normanda, gdyż tutaj pierwsza linia miała się składać z silnie uzbrojonych obiektów – nowoczesnych fortów, a na zapolu miały znajdować się słabsze umocnienia. CDF nie przyjął żadnego z tych projektów jako wzorca dla przyszłych umocnień, lecz starał się wyciągać z nich najlepsze elementy, w zależności od ważności danego odcinka i jego przebiegu w terenie. Według przyjętej nowej koncepcji obrony, nieprzyjaciela powstrzymać winna broń forteczna dwojakiego rodzaju – środkami obrony bliskiej miały być armaty i haubice małych i średnich kalibrów, a obrony bezpośredniej broń maszynowa, przeciwpancerna oraz moździerze i granatniki. Świadomie zrezygnowano ze środków walki dalekiej – rolę tę brała na siebie ciężka artyleria polowa i artyleria kolejowa. Dążono do utrzymania stałego współczynnika fortyfikacje – teren – wojska, dlatego na łatwych do obrony odcinkach, jak w Bramie Saary, wznoszono lekkie fortyfikacje. Natomiast na terenie sprzyjającym nieprzyjacielskiemu atakowi, pozbawionym przeszkód naturalnych, wzniesiono najbardziej silne i rozbudowane pod względem technicznym Rejony Umocnione (dosłownie Régions fortifiées – regiony ufortyfikowane) – chroniący Lotaryngię RU Metz i broniący Alzacji RU Lauter. Składać się one miały głównie z artyleryjskich grup warownych, uzupełnionych przez grupy warowne piechoty, między którymi na międzypolach wznoszono samodzielne ciężkie schrony bojowe – tradytory międzypola. Na zapolu takiej linii umocnień umieszczano ciężkie schrony bierne dla wojsk obsadzających międzypola oraz budowano (w okresie mobilizacji) lekkie schrony bojowe o charakterze polowym. Budowę umocnień podzielono na etapy. Pierwotnie, pod koniec lat 20. XX w., bardziej narażona wydawała się granica południowa z Włochami, gdyż znajdujące się tam umocnienia pochodziły w większości z XIX w. i nie były modernizowane. Tam też rozpoczęto w 1928 r. budowę pierwszej grupy warownej Rimplas, ukończono ją w roku 1934. Wkrótce jednak ciężar budowy przesunięto na północ, co znalazło odbicie w strukturze pierwotnego budżetu – na rejon ufortyfikowany Metz przeznaczono 40% środków, na rejon umocniony Lauter 31% środków, na umocnienia leżące nad Renem 15% środków, a na fortyfikacje alpejskie 5% środków. Dodatkowe 5% środków przeznaczono na park techniczny służący do budowy umocnień polowych w okresie mobilizacji, a 1% na umocnienia północnego odcinka wzdłuż granicy z Belgią – w momencie rozpoczynania prac Francja i Belgia były w sojuszu wojskowym, a umocnienia belgijskie miały zostać ściśle powiązane z umocnieniami francuskimi.

 

Pełna wersja artykułu w kwartalniku Poligon 4/2008


 

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter