Linie lotnicze w dobie kryzysu
Michał Gajzler
Epidemia spowodowana wywołującym chorobę COVID-19 koronawirusem SARS-CoV-2 doprowadziła do nagłej zapaści na rynku przewozów lotniczych. Jej czas trwania, według niektórych ocen, może przeciągnąć się nawet do kilku lat. W związku ze wstrzymaniem operacji lotniczych i przewidywanym drastycznym ograniczeniem popytu w kolejnych kilkunastu–kilkudziesięciu miesiącach szereg przewoźników podejmuje w ostatnich tygodniach dość drastyczne kroki. Mają one na celu utrzymanie płynności finansowej, ale także lepsze dostosowanie posiadanej floty samolotów do przyszłych warunków. Weryfikowane są ponadto siatki połączeń.
Analitycy komentujący sytuację europejskich przewoźników sugerują, że nawet najwięksi z nich w przypadku przedłużenia się kryzysu wywołanego przez koronawirusa na drugą połowę bieżącego roku będą zdani na pomoc państwową. Pomoc rządowa w przypadku Francji czy Szwecji została zresztą już zaakceptowana przez instytucje unijne. Epidemia doprowadziła do zmniejszenia się ruchu lotniczego w Europie o 90%. Według ocen analityków, co nie powinno stanowić zaskoczenia, najbardziej narażone na skutki kryzysu będą mniejsze linie lotnicze (np. TAROM, CSA czy UIA). Stopień oddziaływania może być jednak różny. Niektórzy przewoźnicy mogą stosunkowo szybko powrócić do dobrej kondycji finansowej, szczególnie w miejscach, w których transport uzależniony jest w praktyce od komunikacji lotniczej.
Lufthansa zaciska pasa
Przykładem trudnych decyzji, do jakich zmuszone są linie lotnicze w obliczu kryzysu, są działania podjęte przez niemiecką Lufthansą. Przewoźnik, podobnie jak i inne linie lotnicze, dokonuje obecnie gruntownego przeglądu swojej floty. W przypadku niemieckich linii zaowocowało to m.in. decyzją o wcześniejszym wycofaniu wszystkich pozostających w służbie 17 egzemplarzy szerokokadłubowych samolotów pasażerskich A340-600. Decyzja w tej sprawie ogłoszona została w połowie kwietnia. Warto wspomnieć również, że jeszcze dwa tygodnie wcześniej zakładano wycofanie z eksploatacji jedynie siedmiu samolotów tego typu. Decyzja została podjęta na podstawie ocen, wedle których nie będą one potrzebne do realizacji planowanych połączeń przez co najmniej rok. Wycofywane maszyny trafiają do hiszpańskiego Terul w celu zeskładowania. W przyszłości możliwe ma być przywrócenie do służby dziesięciu A340-600. Biorąc jednak pod uwagę ich wyższe koszty eksploatacji w stosunku do nowych maszyn, można powątpiewać w taką ewentualność.
Jeszcze 7 kwietnia władze Lufthansy ogłosiły decyzję o wycofaniu z eksploatacji tak w macierzystych liniach, jak i regionalnych Lufthansa CityLine kilkudziesięciu maszyn. Wśród nich miało się znaleźć m.in. 11 egzemplarzy wąskokadłubowych Airbusów A320, cztery szerokokadłubowe A340-300 (formalnie należące do Lufthansa CityLine, obsługujące przede wszystkim długodystansowe loty turystyczne), siedem wspomnianych już wcześniej A340-600, sześć A380-800 oraz pięć Boeingów B747-400. W związku z ograniczonym popytem na podróże lotnicze flotę przewoźnika opuścić miało 40 maszyn. W praktyce niedługo później okazało się, że redukcje będą miały głębszy charakter.
Wycofanie A380-800 pierwotnie planowano na 2022 rok. Zgodnie z planem 6 z 14 posiadanych przez Lufthansę maszyn tego typu miało zostać zwróconych Airbusowi w ramach rozliczenia umowy zakupu dodatkowych egzemplarzy A350. Kryzys związany z koronawirusem doprowadził jednak do przyspieszenia wspomnianych planów. Na czasowe wycofanie A380 zdecydowało się również kilku innych użytkowników A380, w tym linie Quantas czy Korean Air. W tych dwóch przypadkach ostateczny los nie jest jednak jeszcze przesądzony. Na przynajmniej czasowe odstawienie A380 zdecydują się również najprawdopodobniej linie Qatar Airways, ponadto w przypadku Airbusów A340-600 oraz Boeingów 747-400 – najprawdopodobniej należące do IAG linie lotnicze British Airways oraz Iberia. Podobnie jak w przypadku Lufthansy główne motywy takiej decyzji związane są z chęcią redukcji kosztów poprzez wycofanie z eksploatacji mniej ekonomicznych maszyn, a także zmniejszone zapotrzebowanie na miejsca pasażerskie. W przyszłości połączenia obsługiwane przez Iberię i British Airways przy pomocy Boeingów 747 i Airbusów A340 najprawdopodobniej będą obsługiwane przez samoloty o mniejszej pojemności. Na leasing zwrotny części floty zdecydować się natomiast mogą singapurskie linie Singapore Airlines.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 6/2020